Maciej Pinkwart, Północna Słowacja...

Język

Język słowacki jest podobny do polskiego i łatwo zrozumiały dla Polaków, zwłaszcza w kwestiach podstawowych. Niemniej zachodzą dość istotne różnice słownikowe i składniowe i nie ma nic bardziej śmiesznego i żałosnego zarazem niż polski turysta, udający, że mówi po słowacku. Ideałem byłoby, oczywiście, gdyby przed wyprawą opanować choć trochę zwrotów, choćby grzecznościowych, ale można wówczas narazić się na anegdotyczną sytuację, opowiadaną mi przez jednego z zakopiańskich taterników. Jadąc na Bałkany, grupa alpinistów polskich miała w Budapeszcie przesiąść się w dość skomplikowany sposób z pociągu na autobus. Nikt nie znał węgierskiego, ale jeden z ambitniejszych uczestników grupy przez parę godzin wkuwał z "Rozmówek" tekst: Bardzo przepraszam, proszę mi powiedzieć, jak mamy dostać się na dworzec autobusowy. Przed Budapesztem szło mu już całkiem nieźle, więc gdy wysiedli z pociągu ambitny językoznawca zaczepił na ulicy jakąś miejscową kobietę i wygłosił po węgiersku wyuczoną kwestię. Niewiasta zrozumiała bez kłopotu, uprzejmie odpowiedziała po węgiersku i odeszła, pozostawiając całe towarzystwo takie samo mądre jak przedtem. Można się bowiem nauczyć na pamięć pytania, ale nie można się nauczyć odpowiedzi.

Stąd też najlepiej jest mówić wolno i wyraźnie po polsku - istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że zostaniemy dobrze zrozumiani. Szczególnie w regionach przygranicznych większość służb, personel sklepów i restauracji oraz ośrodków turystycznych zna język polski i w zakresie swoich obowiązków chętnie się nim posługuje.

Język słowacki zachował w pierwotnym znaczeniu wiele archaizmów znanych ze staropolszczyzny (strecha to każdy dach, w Polsce strzecha to dach starego typu), wiele wyrazów jest podobnych do polskich, ale niekiedy różnią się od nich rodzajem gramatycznym ("adres" to adresa, pec - piec - ma rodzaj żeński itp.). Zachodzą dość spore różnice w nazewnictwie i - zwłaszcza - wymowie w dialektach lokalnych różnych okolic Słowacji, ale dla polskiego ucha rzadko są słyszalne. Akcent wyrazowy w języku słowackim pada na pierwszą sylabę, ale w potocznej mowie jest to o wiele mniej słyszalne niż na przykład w języku czeskim. Samogłoski ze znakiem diakrytycznym: "á, é, ó, í, ú" wymawia się dłużej niż zwykłe. Długa lub krótka samogłoska "y" wymawia się jak "i". Samogłoska "ä" wymawiana jest jak "e", "ô" jak "ło". Spółgłoski "č, š, ž" czyta się podobnie jak polskie "cz, sz, ż", choć nieco bardziej miękko. W nazwiskach spotyka się także węgierskie "cs" i "cz" czytane jak polskie "cz" i "c". Zbitki "ci, si, zi" czyta się bez zmiękczenia, jak "c-i, s-i, z-i". W zestawieniach "de, te, ne, le, di, ti, ni, li" spółgłoski czyta się miękko, jak "die, tie, nie" itp. Zawsze miękko wymawia się "ď, ť, ľ, ň". Spółgłoski "h" i "ch" są zupełnie różne - pierwsza jest dźwięczna, druga bezdźwięczna, często stanowią o różnicach znaczeniowych (hora - góra, chorá - chora). W języku słowackim istnieją dwie półsamogłoski, a więc spółgłoski, które mogą w pewnych sytuacjach - usytuowane między innymi spółgłoskami - tworzyć sylaby, np. vlk - wilk czy trh - targ.

W miejscowościach przygranicznych i niektórych dalszych, określanych jako "wyspy językowe", często słychać język polski. Jest to bądź skutek osadnictwa wywodzącego się z terenów polskich (patrz "Sprawy narodowościowe" oraz "Historia"), bądź XIX-wiecznej emigracji o charakterze zarobkowym. W rejonach południowych (Abov, Zemplin, Gemer) są spore obszary językowe węgierskie, zaś w rejonie północno-wschodnim (Pieniny, Szarisz, Zemplin) - łemkowskie i ukraińskie.

 

Więcej na ten temat patrz TUTAJ.

Dalej F
E Powrót do "Spisu treści"