Projekt okładki - Rita Walter-Łomnicka, zdjęcie Tatr - Kryspin Sawicz Lidia Długołęcka
Maciej Pinkwart


MUZYKA I TATRY

ZA TATRAMI

Górale Podhala, Spiszą, Liptowa i Orawy od wieków tworzą muzykę pod wpływem Tatr i wykonywanych w związku z Tatrami codziennych zajęć. Nic więc dziwnego, że główne motywy tak tekstów, jak i melodii są w dużej mierze podobne. Niewiele różni się instrumentarium i wykonawstwo, może stosunkowo największe różnice zachodzą w tańcu.

Pokrewieństwo to zauważano od dawna, przy czym piszący o folklorze góralskim XIX-wieczni niefachowi obserwatorzy często przeceniali wpływy z południa i wschodu na polski folklor góralski. Spostrzeżenia Oskara Kolberga wykazują wszakże, iż dominujące w owym czasie były związki góralszczyzny z folklorem Polski nizinnej.

Z biegiem lat jednak, zwłaszcza od przełomu XIX i XX wieku, góralszczyzna polska zaczęła się w znacznym stopniu upodabniać do folkloru spoza Tatr, choć, oczywiście, zachowywała nadal swe cechy odrębne i charakterystyczne. W muzyce nasiliła się obecność rytmów madziarskich. W latach międzywojennych i szczególnie współcześnie obserwuje się np. stałą obecność czardasza wśród wykonywanych zwłaszcza poza estradą tańców, w stałym repertuarze znajdują się także piosenki słowackie, a nawet bułgarskie i rumuńskie. Od duższego czasu utrzymuje się tendencja mniej czy bardziej świadomego słowaczenia gwary góralskiej - niekiedy w przeświadczeniu, że im więcej w niej słów i zwrotów słowackich, tym jest ona bliższa oryginałowi starogóralskiemu. Stałą manierą jest także słowaczenie imion - w potocznej mowie „Jano" wyparł niemal całkowicie „Jaśka". Proces ten pogłębiały częste osobiste kontakty między góralami polskimi i słowackimi, a także współpraca między zespołami z całego pasma centralnych Karpat. Duży wpływ na to zjawisko ma oczywiście zakopiański Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich, a także sytuacja ekonomiczna, w której Słowacja, jej zaopatrzenie i wartość pieniądza stanowią czynnik wspierający grawitowanie góralszczyzny na południe.

Muzyka ludowa słowackiej góralszczyzny, poza oczywistymi wpływami węgierskimi, jest bardzo l podobna do muzyki górali polskich. Mamy na myśli, rzecz jasna, folklor okolic podtatrzańskich. W wielu wypadkach muzyka jest nie tylko taka sama, ale i ta sama: etnografowie (Jan Olejnik: L'ud pod Tatrami, Martin, 1978 r.) podają m.in. jako słowackie śpiewki, w których mimo transkrypcyjnych zabiegów zgoła trudno dopatrzyć się języka słowackiego:

Ej, zagrojce, zagrojce javorove skszipce,
co sze rostancuje javorzinske dzefce;

 Ej, idem w ľas, piórko se mi ľigoce,
ej, idem w ľas, dudni zem dze kroce,
dze zavinem cupageckom, kref cervona buľkoce

 Pierwsza z tych pieśni podawana jest z Jaworzyny, druga ze Zdziaru - obydwie te miejscowości przez całe wieki były związane z Polską. Autor opracowania nie wie, iż drugi z cytowanych tekstów jest literackim dziełem Kazimierza Tetmajera. Podobne analogie - choć prezentowane w bliższym słowenczyźnie języku - odnaleźć można w dalszych od Tatr częściach Spisza i Orawy, a także w pieśniach Liptowa.

O tym, jak w świadomości także i słowackich górali bliskie są związki z ziemiami polskimi, niech świadczy tekst innej śpiewki ze Zdziaru. Dla uniknięcia niepotrzebnych łamańców podajemy go w transkrypcji polskiej:

 W lesie parobcy drzewo rombajom,
jaz do dziedziny, jaz do dziedziny trzoski latajom.
Wejze tyk trzosek, a nakładź ognia,
wypier kosulke, wypier kosulke w sobotę do dnia.
Jak jom wypieres, daj mi jom oblec,
pudem na taniec, pudem na taniec w Biały Dunajec ...

O innych związkach opowiadał w cytowanej wyżej książce słowackiej znany niegdyś tancerz, skrzypek i lutnik ze Zdziaru, Maciej Pitoniak:

Tańczyć nauczyłem się wtedy, gdy mój nieboszczyk ojciec był leśnym na Łysej Polanie. Rewir mial 18 kilometrów długości. Rozpościerał się od Polany pod Wysoką i Młynarza, przez Dolinę Białej Wody do Skoruszyny, Roztoki i Jurgowa w Polsce. W każdą niedzielę po południu przychodziły na Łysą Polanę dziewczęta z Jaworzyny. Strój nosiły taki jak w Jurgowie. Z drugiej strony Białki zaś mieszkał leśny nazwiskiem Dziadoń, ze swoimi skrzypcami. Grał na nich mistrzowsko. Tańczyło się przy złóbcokach. Z jego rodziny pochodziła znana ludowa wirtuozka w grze na złóbcokach, znana pod nazwiskiem Dziadońka, mieszkająca w Bukowinie (w Polsce). Na łące zwanej Mraźnica tańczyło się nieraz aż do nocy. Tańczyliśmy cifera, krzesanego, po śtyry, po osiem, drobnego itd.

Poza tańcami, znanymi z terenów polskich, spotykamy na Słowacji kilka na Podhalu w zasadzie nie występujących - wśród nich przede wszystkim „taniec niedźwiedzi", uważany za pozostałość kultury wołoskiej, spotykany także w folklorze ukraińskim. W znacznie większym niż na Podhalu stopniu widoczne są w muzyce ludowej słowackiego Podtatrza wpływy miejskie. Dotyczy to przede wszystkim Spiszą i Zamagórza. Wielkie znaczenie (znów przede wszystkim na Spiszu) na ukształtowanie się współczesnego oblicza folkloru góralskiego ma fakt długiego współżycia z ludnością cygańską i jej muzyką.

Ludowe instrumentarium słowackich górali podtatrzańskich jest zbliżone do znanego z Podhala. Podstawę kapeli stanowi troje skrzypiec (dawniej - złóbcoków), z których jedne grają prym, a dwa sekund oraz basy, zwykle w okolicach o większych wpływach cygańskich zastępowane lub wspomagane przez kontrabas. Instrumentom smyczkowym często towarzyszą małe lub duże cymbały, czasami także wspomagane przez akordeon albo harmonijkę ustną.

Podobnie jak w Polsce, instrumenty dęte (piszczałki, trombity, rogi, trąby metalowe) od lat zanikające, powróciły na estrady w występach regionalnych. Góralskie zespoły estradowe są zresztą nieliczne i znacznie mniej popularne niż w Polsce.

Natomiast większy i obecny stale w kulturze Słowacji jest wpływ Tatr na twórczość profesjonalną. Podobnie jak w Polsce - ale w większym stopniu - Tatry uchodziły i uchodzą za symbol słowackiej odrębności narodowej, ocalałej mimo wieków panowania węgierskiego. Rzadko kiedy pamięta się o tym, że ograniczoną samodzielność państwową zagwarantowała Słowacji dopiero umowa Pitsburska z 1918 r. - przedtem nigdy nie istniało państwo słowackie. Naród Słowaków przetrwał panowanie Wielkiej Morawy, 10-wiekową dominację madziarską i wreszcie doczekał się federacji z Czechami. Zachowanie własnej świadomości narodowej było możliwe w dużym stopniu dzięki odrębności geograficznej, której najlepszym obrazem są Tatry.

Strofy znanego wiersza Karola Kuzmany'ego Nad Tatrou są blyska były mottem działalności patriotów słowackich, a dziś stały się słowackim hymnem narodowym, którego muzyka wywodzi się z góralskiej nuty, znanej w Polsce ze słowami Kie Janicka wiedli od Lewoce ...

Cała Słowacja jest krajem gór, a ich różnorodność sprawia, że ziemia naszych południowych sąsiadów jest prawdziwą perłą Karpat. Tatry jednak, jako dominanta krajobrazowa - i patriotyczna zarazem - są wszechobecne w narodowej literaturze i sztuce, a w nie mniejszym stopniu i muzyce Słowaków. Nie ma w ich kulturze, co prawda, artystycznego odpowiednika Witkiewiczowskiego stylu zakopiańskiego, jednakże właśnie w dziedzinie twórczości muzycznej wpływ Tatr, ich pejzażu i ich symbolizmu, a niemniej góralszczyzny jest trwale obecny. Muzyka słowacka w zasadzie nie przechodziła etapu ostrego awangardyzmu, stąd też przejście od popularnych w latach 50. „ludówek" do nowoczesnych technik kompozytorskich, inspirowanych Tatrami odbyło się tam znacznie łagodniej niż w Polsce. Ponieważ jednak estetyka lat 50. utrzymała się na Słowacji znacznie dłużej niż u nas, stąd też większa w literaturze muzycznej ilość utworów będących mniej czy bardziej wiernymi opracowaniami ludowych oryginałów. Popularne wersje orkiestrowe nut góralskich powstają do dziś.

Oczywiście, wzajemne przenikanie na tamtym terenie kultury słowackiej, polskiej, niemieckiej, węgierskiej, czeskiej i ukraińskiej powodowało w efekcie dzieła synkretyczne. Tatry są zatem obecne w twórczości kompozytorów rodzimych, słowackich i spisko-niemieckich, ale także węgierskich oraz czeskich. Wykaz tych utworów (o tyle dokładny, o ile mogliśmy go stworzyć, w oparciu o materiały własne oraz dzięki pomocy polskiego kompozytora, osiadłego w Bratysławie - Romana Bergera) i słowackiego melomana - Milana Rouzka podajemy w indeksie kompozycji górskich w następnym rozdziale.

Jak na razie, niezbyt dostępne były dla nas tatrzańskie kompozycje słowackiej muzyki rozrywkowej i jazzowej. Natomiast w dziedzinie filmu tatrzańskiego słowacka kinematografia poszła znacznie dalej niż polska, prezentując co roku liczne krótkometrażówki i filmy fabularne, tematycznie lub choćby scenograficznie wiążące się z Tatrami.

Osobnych studiów wymagałoby życie muzyczne innych niż Zakopane miejscowości podtatrzańskich, po obu stronach granicy politycznej. Na Podhalu szczególnie interesujące tradycje ma Nowy Targ, gdzie Towarzystwo Muzyczne im. F. Chopina działało bardzo efektywnie przez przeszło pół wieku, a obecnie różnym formom życia muzycznego patronuje szkoła muzyczna I i II stopnia. Ciekawe dzieje muzyczne mają miejscowości na Spiszu, szczególnie Poprad, będący także siedzibą średniej szkoły muzycznej, czy uzdrowiska po południowej stronie Tatr. Poza Zakopanem, liczące się festiwale folklorystyczne odbywają się także na Słowacji, z najbardziej znanym, organizowanym w początkach lipca w Vychodnej. Stałą sceną dysponuje w Spiskiej Starej Wsi amatorski zespół pieśni i tańca, sale koncertowe znajdują się m.in. w Rużombergu, Liptowskim Mikulaszu, Liptowskim Hradku, Dolnym Kubinie, Zubercu, Starym Smokowcu, Popradzie. Piękną scenerię ma muszla koncertowa w Tatrzańskiej Łomnicy.

W zakopiańskim środowisku muzycznym od lat mówi się o konieczności wprowadzenia polsko-słowackiego festiwalu muzyki tatrzańskiej, przedstawiającego na przemian w Polsce i na Słowacji utwory profesjonalne, powstałe pod wpływem przyrody i folkloru tatrzańskiego. Być może najbliższe lata pozwolą na zrealizowanie tej imprezy.

  ő Powrót do spisu treści   

Dalejř