Projekt okładki - Rita Walter-Łomnicka, zdjęcie Tatr - Kryspin Sawicz Lidia Długołęcka
Maciej Pinkwart


MUZYKA I TATRY

PIONIERZY MUZYKI TATRZAŃSKIEJ

Pora zająć się teraz tymi kompozytorami, którzy rzeczywiście oglądali Tatry i górali nie tylko na kartach własnych partytur. Poczet twórców muzyki tatrzańskiej otwiera następca Stanisława Moniuszki w twórczości operowej i pieśniarskiej - Władysław Żeleński. Urodził się 6 lipca 1837 r. w Grodkowicach pod Krakowem, zmarł w Krakowie 23 stycznia 1921 r. Był jednym z najwybitniejszych polskich kompozytorów neoromantycznych. znanym ze swej symfoniki, ale także z działalności organizacyjnej w dziedzinie życia muzycznego. Studiował w Krakowie, Pradze Czeskiej i Paryżu, zgłębiając zresztą nie tylko tajniki gry fortepianowej i kompozycji, lecz także filozofię, z której doktorat otrzymał w 1862 r. w Uniwersytecie Karola w Pradze.

Władysław Żeleński z żonąJako krakowianin miał z Tatrami „do czynienia" od dziecka - w pogodny dzień ze wzgórza wawelskiego widać było wyraźnie odległy o przeszło 100 kilometrów potężny łańcuch górski. Po raz pierwszy na letnie wakacje tatrzańskie wyjechał Żeleński w 1860 r. z Pragi i przebywał wówczas w Zakopanem przez dłuższy czas. Późną reminiscencją tej właśnie pierwszej wycieczki pod Giewont stanie się skomponowana w ... Paryżu w latach 1868-70 uwertura charakterystyczna na wielką orkiestrę pt. W Tatrach.

Miał zatem Żeleński okazję widzieć Zakopane jeszcze w epoce pionierów. W Kuźnicach, w miejscu, gdzie dziś wznosi się dolna stacja kolejki na Kasprowy Wierch. dymił wielki piec huty żelaza, a niżej napędzane energią potoku Bystra młoty obrabiały bloki surówki. Nieliczni bywający pod Tatrami letnicy mieszkali albo w kuźnickiej karczmie czy pomieszczeniach dworskich w gościnie u właścicieli dóbr zakopiańskich, Homolacsów, albo - coraz częściej - we wsi, to jest przy dzisiejszej ulicy Kościeliskiej, w okolicach drewnianego kościoła i plebanii. w której urzędował pierwszy w dziejach podtatrzańskiej osady proboszcz, ks. Józef Stolarczyk. Pod Giewont jechało się wtedy furką góralską przez dwa dni, z noclegiem w Zaborni lub w Nowym Targu. Miały już wówczas Tatry swój pierwszy polski przewodnik, napisany przez ks. Eugeniusza Janotę, miały też coraz większe grono stałych bywalców, zwiedzających „polskie Alpy" najczęściej w towarzystwie góralskich „polowacy". Leczono także rozmaite dolegliwości pitą na halach żentycą.

A zatem 23-letni Władysław Żeleński stał się bywalcem Zakopanego i Tatr na kilkanaście lat przedtem, nim zostały one - jak to się mawia - „odkryte" przez Tytusa Chałubińskiego.

W latach 70. ubiegłego wieku kompozytor mieszkał w Warszawie i poza pracą twórczą zajmował się tam działalnością pedagogiczną prowadząc klasę kompozycji w Instytucie Muzycznym. Jego uczennicą była wówczas m.in. Maria Pietrzkiewiczówna - późniejsza Witkiewiczowa, żona Stanisława i matka Witkacego. W tychże latach był Żeleński również dyrektorem Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego.

W 1881 r. przeprowadził się z powrotem do Krakowa, gdzie pozostał już do śmierci, kierując tamtejszym konserwatorium Towarzystwa Muzycznego. Wówczas to, w latach 80. i 90. kontakty Władysława Żeleńskiego i jego licznej rodziny z Zakopanem były najżywsze.

Zawsze pierwsza zjeżdżała pod Giewont z dziećmi żona kompozytora - Wanda z Grabowskich, siostra matki Kazimierza Przerwy-Tetmajera, wynajmując na całe lato góralski dom. Mąż, obarczony obowiązkami nauczycielskimi i organizacyjnymi, pojawiał się w Zakopanem z końcem lipca. Wydawane w XIX wieku zakopiańskie „Listy Gości" przechowały kilka adresów owych letnich pobytów. W 1888 r. Żeleńscy zamieszkali przy Krupówkach u znanego przewodnika tatrzańskiego Jędrzeja Kubina, spędzając zresztą te wakacje w towarzystwie Kazimierza Tetmajera. Rok później Żeleński mieszkał przy ul. Kościeliskiej 43, zaś w 1892 r. zatrzymał się pod Gubałówką. Wtedy to właśnie syn kompozytora, Tadeusz, znany potem powszechnie pod literackim pseudonimem „Boy" w towarzystwie swego ciotecznego brata Kazimierza Tetmajera. dokonał pod kierunkiem Klimka Bachledy kilku pionierskich wejść w Tatrach, m.in. na Baniastą Turnię i Staroleśny Szczyt. W późniejszych latach, niejako z protekcji Tetmajera, zatrzymywał się jeszcze Władysław Żeleński u Czarniaków przy ul. Nowotarskiej. Tam właśnie mieszkała przyjaciółka autora Legendy Tatr, Maria Palider-Czarniakowa, pierwowzór postaci Maryny z Hrubego.

W ostatniej dekadzie XIX wieku Żeleński zapoznał się także bliżej z folklorem góralskim i rozpoczął komponowanie opery, wiążącej się zarówno fabularnie. jak i muzycznie z Podhalem.

Otrzymała ona tytuł Janek, a jej prawykonanie odbyło się 4 października 1900 r. we Lwowie. Z końcem XIX stulecia Władysław Żeleński skomponował także kilka pieśni do słów Tetmajera, a wśród nich do tak często opracowywanych później przez kompozytorów wierszy Zawód i Na Anioł Pański.

Uwertura koncertowa W Tatrach, opatrzona 27 numerem opusu, pierwotnie miała nosić tytuł Fantazja pasterska i jest jakby dziełem szkolnym, powstałym podczas paryskich studiów u B. Damckiego. Mimo owych pasterskich inwokacji tytułowych, na próżno szukalibyśmy w tym utworze jakiegokolwiek nawiązania do muzyki górali polskich - muzyki w dużej mierze właśnie pasterskiej. Więcej tu z Schuberta czy Mendelssohna i jego Snu nocy letniej niż z Tatr. Może warunki i okoliczności powstania kompozycji tłumaczą nieco akademickie podejście do tematu, który wszakże ujęty jest w sposób znamionujący już przyszłego mistrza. Znakomity warsztat instrumentalny, umiejętne tworzenie nastrojów, płynne zmiany fraz melodycznych - to główne cechy pierwszego tatrzańskiego dzieła Żeleńskiego.

Adolf Chybiński krytykując tatrzańską uwerturę Żeleńskiego napisał, że jest to istotnie spojrzenie na Tatry, ale od południa, z okien dobrej restauracji w starym Szmeksie, gdzie wykwintne dania serwują wyfraczeni kelnerzy, do ucha przygrywa grajek cygański, a nastrój stwarzają kryształowe kandelabry i dobre węgierskie wino. Mimo to, od dnia prawykonania uwertury, które odbyło się 30 stycznia 1871 r., w Krakowie pod batutą kompozytora (a więc na 2 lata przed „odkryciem Tatr" dla polskiej kultury przez Chałubińskiego) - dzieło Żeleńskiego niezmiennie cieszy się powodzeniem kochających Tatry melomanów i stale pozostaje w repertuarze czołowych polskich orkiestr.

Nazwaliśmy Władysława Żeleńskiego następcą Stanisława Moniuszki - i miano to dotyczy przede wszystkim jego twórczości operowej. Po cieszących się powodzeniem inscenizacjach Konrada Wallenroda i Goplany stworzył kompozytor w latach 1891-1900 operę Janek, do libretta Ludomiła Germana - dzieło rzeczywiście osadzone w scenerii tatrzańskiej. Treść opery oparta została na autentycznym ponoć wydarzeniu z nieodległej historii Podhala. Głównym bohaterem jest zbójnik Janek, w czasie jednej z wypraw zdradzony przez któregoś z towarzyszy i ciężko ranny. Opiekuje się nim Bronka, „frajerka" jednego ze zbójników z Jankowej drużyny, Stacha. Czuła opieka zmienia się we wzajemną miłość, choć Bronka ma swojego Stacha, a Janek przyrzekł wierność swojej Marynce. Po wyzdrowieniu wódz zbójników powraca do swego „towarzistwa" i tam dochodzi do kłótni, w czasie której narzeczona Janka i jego druh Stach domyślają się, co zaszło między Jankiem a Bronką. Okrutna i mściwa zdradzona Marynka wkłada zdradzonemu Stachowi do ręki pistolet i nakłania do zabicia Janka. Śmiercią harnasia i niewczesnymi żalami Marynki kończy się cała opera.

Ckliwe i nudnawe libretto oraz statyczna akcja nie odciągają uwagi słuchacza od muzyki. Już po kilkudziesięciu taktach w uwerturze Janka pojawia się najbardziej może znany temat góralski - Marsz Chałubińskiego, kilka lat później szeroko spopularyzowany z dopisanym doń tekstem Tetmajera Hej, idem w las ... . Dalej możemy wychwycić kilka grywanych do dziś „nut Sabałowych", wśród nich i tę, która stała się potem tematem Wariacji h-moll op. 10 Karola Szymanowskiego.

Źródłem natchnienia obu tych kompozytorów było tu nie tyle nasłuchiwanie góralskiego folkloru muzycznego u źródeł, ile opublikowany w 1888 r. artykuł Jana Kleczyńskiego Melodie zakopiańskie i podhalskie, bardzo popularny w środowisku muzycznym. Aria Janka Gdy ślub weźmiesz z twoim Stachem (Dam ci perły i dukaty, sznur korali dam na szyję...), oparta na konstrukcjach podhalańskich, lecz wywodząca się z własnej inwencji kompozytora, stanowi żelazny punkt repertuaru wielu polskich tenorów. W ostatnich scenach opery odnajdziemy jeszcze motywy znanej melodii Tańcowali zbójnicy.

Podhalańska nuta przypomina się jeszcze Żeleńskiemu w ostatnich latach twórczości: w Wariacjach h-moll op. 62 odnajdujemy w temacie archaiczną, góralską melodię, być może - jak przypuszcza biograf kompozytora, Zdzisław Jachimecki - podaną Żeleńskiemu jeszcze przez starego Sabałę.

Zygmunt NoskowskiNastępcą, a poniekąd i rywalem Władysława Żeleńskiego na zarówno muzycznych, jak i tatrzańskich szlakach, był młodszy odeń o 9 lat Zygmunt Noskowski. Urodzony 2 maja 1846 r. w Warszawie, zmarł 23 lipca 1909 r. w Wiesbaden. Młodość spędził w Warszawie, gdzie uczył się gry na skrzypcach i na fortepianie i działał w tajnych grupach, związanych z przygotowywanym powstaniem. Według biografa Adama Sutkowskiego, w 1861 r. młody Noskowski zwiedzał po raz pierwszy Kraków i stamtąd podjął wycieczkę w Tatry. Reminiscencje z tej właśnie podróży miały odnaleźć się po latach w jego kompozycjach. Natomiast według tradycji rodzinnej, przekazanej drukiem przez Jerzego Młodziejowskiego, po czynnym udziale w Powstaniu Styczniowym 18-letni Noskowski uciekł przed grożącymi mu represjami rosyjskimi do Galicji i tu chroniąc się u zaprzyjaźnionych ziemian w rozmaitych dworach (jak po Powstaniu Listopadowym Seweryn Goszczyński), dotarł w Tatry i spędził samotnie noc nad Morskim Okiem latem 1864 r. Jeśli to prawda, byłby to wyczyn nie lada: samotnych wycieczek w Tatry w ogóle wówczas nie podejmowano, zwłaszcza w wieku 18 lat, nad Morskim Okiem nie było zagospodarowanego schroniska, a prowadząca obok droga także w niczym nie przypominała późniejszego gościńca.

Echo którejś z tych (a może obydwu?) wycieczek odezwało się, podobnie jak w przypadku Żeleńskiego, dopiero w wiele lat potem - podczas studiów w Berlinie u Friedricha Kiela, kiedy to kompozytor stworzył w 1874 r. uwerturę koncertową Morskie Oko, opatrzoną 19. numerem opusowym, przedstawioną rok później warszawskiej publiczności. Entuzjastycznym recenzentem nowego dzieła był na łamach „Echa Muzycznego" Władysław Żeleński, który pisał m.in.:

Jest to obraz muzyczny, poetycznie pomyślany. Wstęp tajemniczy, wprowadza nas w zamgloną, dziką skalistą okolicę. Po chwili horyzont zdaje się rozjaśniać, przebija się melodia kobzy, słońce jednak chowa się nagle, powstaje burza, która ucisza się wprawdzie, lecz nigdy potężne skały znad Morskiego Oka nie wyjdą w pełni okazałości z poza chmur, cały krajobraz zostaje przykryty pewną mgłą tajemnicy. Taka jest mniej więcej myśl autora.

Tutaj także nie znajdziemy żadnych cytatów góralszczyzny, zresztą nie było to celem kompozytora. Niektórzy badacze uważają co prawda, że druga część uwertury - Un poco piu tranąuillo - nasuwa odległe i powierzchowne skojarzenia z folklorem góralskim, ale to raczej dość angelologiczne rozważania. Morskie Oko Noskowskiego maluje dźwiękami obraz pogodnego, letniego dnia górskiego, zmącony nadciągającą burzą, której odległe pomruki słyszymy co prawda, ale która przechodzi bokiem i pozwala na powrót do poprzedniego pogodnego nastroju. Daleko tu od Mendelssohnowskich sielanek pasterskich - wyobraźnia słuchacza, pobudzona programowym tytułem utworu, jak również dołączonym do partytury opisem tatrzańskiego jeziora, z łatwością przedstawia sobie ciemną taflę wody, dostojne szczyty Mięguszowieckie, tajemniczego Mnicha, limby i jarzębiny nad wodą i ponure języki piargów zbiegające z gór.

Uwertura Zygmunta Noskowskiego, do dziś pozostająca w stałym repertuarze polskich orkiestr, utrzymana jest w zwartej formie allegra sonatowego, odznacza się doskonałą instrumentacją i melodyką, ściśle podporządkowaną programowo-ilustracyjnej koncepcji utworu.

W owych latach Noskowski miał kontakt z Tatrami jedynie na kartach partytury swojego Morskiego Oka, bowiem drugą połowę lat 70. spędził za granicą. W 1880 r. powrócił do Warszawy a w rok później został powołany na stanowisko dyrektora Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, które zajmował do 1901 r. W Zakopanem zapewne bywał, lecz niezbyt często. „Listy Gości" zakopiańskich raz tylko, w 1897 r. odnotowują pobyt Zygmunta Noskowskiego pod Giewontem. Mieszkał wtedy w domu Pawliców przy ul. Ogrodowej. Zdaje się, że jest to willa, która później otrzymała nazwę „Karpacka", zmienioną w 1904 r. na „Krywań", gdzie pensjonat prowadzili Izabela i Mariusz Zaruscy.

Dodajmy, że w kilka lat później przy tejże ulicy Ogrodowej stanęła willa „Limba", w której w 1907 r. zamieszkał Mieczysław Karło wieź, a w r. 1922 - Karol Szymanowski - obydwaj nazywani uczniami Noskowskiego. Co zresztą w przypadku Szymanowskiego jest przesadą, a w przypadku Karłowicza - nieprawdą.

Mimo sporadyczności kontaktów z Zakopanem tematyka górska nadal pojawia się w twórczości Noskowskiego. W 1885 r. skomponował Fantazję pasterską op.17 na fortepian, zinstrumentowaną następnie na orkiestrę symfoniczną, zaś w 1888 r. stworzył muzykę do 4-aktowej komedii Klemensa Junoszy-Szaniawskiego pt. W Tatrach. Recenzenci zachwycali się komediowymi sytuacjami, jędrnym dowcipem żydowsko-góralsko-medycznym oraz „śliczną" muzyką Noskowskiego, ale sztuka rychło zeszła z afisza, a o muzyce do niej zapomniano całkowicie. I tylko po stu bez mała latach prof. Jacek Kolbuszewski, prezentując w 1971 r. w „Wierchach" fragment starej recenzji z 1888 r., nobilitował sztukę Szaniawskiego, nazywając ją „pierwszą polską operą tatrzańską", podczas gdy miano wodewilu nawet byłoby tu niezbyt właściwe.

Podobnie jak u Żeleńskiego, w wykazie kompozycji Noskowskiego związanych z Tatrami odnajdujemy pieśni do słów Tetmajera i Asnyka.

ő Powrót do spisu treści   

Dalej ř