Projekt okładki - Rita Walter-Łomnicka, zdjęcie Tatr - Kryspin Sawicz Lidia Długołęcka
Maciej Pinkwart


MUZYKA I TATRY

NASTĘPCY SZYMANOWSKIEGO

Lata międzywojenne, wraz z rosnącą modą na Zakopane i góralszczyznę, przy postępującym „ceprzeniu" tej ostatniej, przynoszą istny zalew muzyki, nawiązującej mniej czy bardziej wyraźnie do folkloru muzycznego Podhala. W 1924 r., w artykule O muzyce góralskiej pisał Karol Szymanowski: Muzyczne pięknoduchy i tak zwane subtelne natury uciekają od tej kakofonicznej muzyki, widząc w niej jedynie barbarzyński prymityw (,..). Pragnąłbym, by młoda generacja polskich muzyków zrozumiała, jakie bogactwo, odradzające anemiczną naszą muzykę, kryje się w tym polskim barbarzyństwie, które ja już ostatecznie odkryłem i pojąłem - dla siebie.

Niestety, niestety... Nie tylko dla siebie odkrył Szymanowski inspiratorską rolę góralskiej muzyki, a jego pragnienie spełniło się aż za bardzo: całe pokolenie jego następców, a niekiedy i rówieśników sięgało do muzycznej góralszczyzny, a wzorzec Harnasiów stał się powszechnie naśladowany.

Bolesław Wallek-WalewskiJednym z tych, których do góralskiej muzyki zachęcać nie trzeba było, bowiem znał ją na pewno nie gorzej od Szymanowskiego, był młodszy nieco odeń Bolesław Wallek-Walewski. Urodzony 23 stycznia 1885 r. we Lwowie, zmarł 9 kwietnia 1944 r. w Krakowie, z którym to miastem był najbliżej związany. Uczył się najpierw w konserwatorium lwowskim gry na fortepianie u Wilhelminy Maliszowej i Wincenty Zellinger, teorii muzyki zaś u Stanisława Niewiadomskiego, późniejszego ideowego przeciwnika Szymanowskiego. Po przeprowadzeniu się rodziców do Krakowa uczęszczał do sławnego Gimnazjum Św. Anny, z którym związanych było tylu wybitnych mężów tatrzańskich, kontynuując jednocześnie studia muzyczne w Konserwatorium Krakowskim m.in. u Władysława Żeleńskiego, Wiktora Barabasza i Aleksandra Bandrowskiego. Poza grą na fortepianie i organach, kompozycją i dyrygenturą, kształcił się także w zakresie śpiewu. Wkrótce stał się jednym z najsłynniejszych polskich chórmistrzów, a zarazem niestrudzonym działaczem ruchu muzycznego. Był organizatorem i wieloletnim dyrygentem Towarzystwa Śpiewaczego „Echo" w Krakowie, tamże założył wraz z Klarą Czop-Umlaufową Instytut Muzyczny (którego filia w Zakopanem w latach 20. była tu drugą profesjonalną szkołą muzyczną), zorganizował też i prowadził krakowskie Towarzystwo Operowe. Związki z Zakopanem i podhalańskim folklorem wyniósł Bolesław Wallek-Walewski z domu rodzinnego. Jego ojciec Adolf, syn radcy Namiestnictwa we Lwowie, uciekł w młodym wieku z domu i wbrew woli rodziców wybrał karierę artysty scenicznego. Zmienił nazwisko Walek (przez jedno l) na Walewski i po kilkuletniej wędrówce z przypadkowo dobraną trupą - został aktorem, a później reżyserem w teatrze hr. Skarbka we Lwowie. W 1900 r. dyrektor Józef Kotarbiński powołał go na stanowisko reżysera w krakowskim Teatrze im. Słowackiego, gdzie Walewski wsławił się przygotowaniem prapremierowego przedstawienia Wesela Stanisława Wyspiańskiego. Zajmował się też twórczością dramatyczną i jest m.in. autorem dwóch sztuk związanych z Podhalem: Ach, to Zakopane! i Królowa Tatr.

W 1904 r. Adolf Walewski jako asystent Aleksandra Zelwerowicza działał w sezonowym zakopiańskim teatrze, mającym ambicje patriotyczne i ogólnonarodowe. 26. aktorów krakowskich pokazywało na scenie „Morskiego Oka" Dziady, Wyzwolenie, Bolesława Śmiałego i inne dramaty narodowe, dla wielu przybyszów zza kordonu trudno dostępne w miejscu zamieszkania czy wręcz nieznane. Prócz tego wystawiano także i komedie, a wśród nich - 24 lipca 1904 r. pokazano sztukę Ach, to Zakopane! W oryginale niemieckim, autorstwa K. Krätzego i M. Näla, miejscem akcji były Alpy i położone pod nimi uzdrowisko. Walewski przetłumaczył i zaadaptował rzecz do warunków lokalnych uzyskując w efekcie zakopiańską farsę, która nawiązywała do aktualnych wówczas problemów tatrzańskich i podhalańskich i podobała się bardzo, a najwięcej oklasków zebrał Zelwerowicz, grający główną rolę.

W latach 70. sztukę Walewskiego wystawił w Zakopanem amatorski Teatr im. H. Modrzejewskiej. Ze zdziwieniem zauważyliśmy na afiszu nazwisko Juliana Reimschüssla jako autora sztuki. Czyżby adaptacja adaptacji? Nazwiska Walewskiego na afiszu wszakże nie było ...

Adolf Walewski z żoną i dziećmi od 1900 r. spędzał niemal każde lato w Zakopanem, przeważnie mieszkając na Skibówkach u góralskiej rodziny Walczaków. Ponieważ zwykle wybierała się z nimi pod Giewont większa kompania aktorsko-muzyczna, organizowano na Skibówkach liczne imprezy z udziałem tworzonych ad hoc chórów, teatrów i zespołów kameralnych, a także mieszanych kapel, złożonych z krakowiaków i górali ... Z tamtych lat wyniósł Bolesław Wallek-Walewski dogłębną znajomość folkloru góralskiego - gwary, obyczajów i muzyki, co miało potem wielokrotnie odezwać się w jego twórczości.

Już w pierwszych latach XX wieku podjął działalność kompozytorką i kapelmistrzowską, sympatyzując z nowoczesnymi prądami muzycznymi. 15 listopada 1907 r. w Krakowie odbył się koncert muzycznej Młodej Polski, na którym obok utworów Szymanowskiego i Różyckiego wykonano dzieła młodych kompozytorów krakowskich, m.in. chóralną pieśń Walewskiego Zawód do znanych słów Kazimierza Przerwy-Tetmajera. W późniejszych latach Bolesław Wallek-Walewski komponował także muzykę do podhalańskich wierszy Jana Kasprowicza z powstałego na Harendzie cyklu Mój świat. Ogółem spod jego pióra wyszło kilkanaście pieśni solowych i chóralnych o tematyce tatrzańskiej lub góralskiej. Góralszczyzna pojawia się także w jego dziełach symfonicznych - rozpoczętej w 1908 r. i nie ukończonej Uwerturze góralskiej, w Suicie pieśni góralskich z Podhala, a przede wszystkim w skomponowanej w 1924 r. 4-aktowej operze Pomsta Jontkowa, według własnego libretta kompozytora.

Pomysł i pierwsze szkice opery powstały w Zakopanem na Olczy, gdzie w domu XX. Misjonarzy, prowadzących tu od 1914 r. zarząd parafii, Bolesław Wallek-Walewski zwykle spędzał wakacje. To koneksje jeszcze z Krakowa, gdzie muzyk kierował chórem kleryków xx. Misjonarzy. Libretto Pomsty Jontkowej jest jakby dalszym ciągiem Moniuszkowskiej Halki. Walewski wskrzesił syna Halki i Janusza i uczynił go hetmanem zbójników tatrzańskich - Janosikiem. Harnaś zakochał się w córce Janusza i Zofii, czyli swojej przyrodniej siostrze, rzecz jasna nic o pokrewieństwie nie wiedząc. Tajemnicę znał tylko stary Jontek, który w odpowiednim czasie ją ujawnił, mszcząc się za tragedię Halki na, Bogu ducha winnej zresztą, szlachciance.

Prapremiera opery Wallek-Walewskiego odbyła się 16 października 1926 r. na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu. Stolica Wielkopolski ma wielką tradycję bliskich związków z muzyką tatrzańską - tu przecież także odbyło się prawykonanie IV Symfonii Szymanowskiego i polska prapremiera Harnasiów, tutaj żył i tworzył wybitny propagator tatrzańskiej muzyki - Jerzy Młodziejowski, o którym jeszcze będzie mowa.

Niewątpliwie najciekawsze spektakle w niezbyt długiej karierze scenicznej Pomsty Jontkowej odbyły się w lipcu 1931 r. w Zakopanem, podczas festiwalu o nazwie „Opera górska". Impreza ta, zainicjowana przez kapelmistrza letniej orkiestry klimatycznej majora Juliusza Schreyera i burmistrza zakopiańskiego Leopolda Winnickiego, odbywała się na stadionie Równi Krupowej. Przedstawiono wówczas obydwie części muzycznej opowieści o Jontku - Moniuszkowską Halkę i właśnie Pomstę Jontkowa Wallek-Walewskiego. Halką dyrygował Schreyer, a Pomstą Jontkowa sam kompozytor. Niewątpliwą atrakcją obu oper były wplecione w nie autentyczne tańce i muzyka górali zakopiańskich oraz naturalna, tatrzańska „scenografia".

Twórca Pomsty Jontkowej bywał w Zakopanem bardzo często, zarówno prywatnie, dla wypoczynku, jak i niejako służbowo - jako dyrygent często występującego tu krakowskiego chóru akademickiego. Miał pod Giewontem wielu przyjaciół, zarówno wśród górali, jak i w środowisku muzycznym. Zapewne za namową Bolesława Wallek-Walewskiego w latach 20. organista Józef Mistrzyk stworzył chór parafialny, najpierw męski, potem mieszany, przy którym w 1928 r. dr Tadeusz Mischke, Wojciech Krzeptowski i Józef Bielawa zorganizowali Towarzystwo Śpiewacze „Echo Tatrzańskie". Już w pierwszym roku działalności stowarzyszenia wprowadzono do repertuaru m.in. Widma Moniuszki, Mszę Bartłomieja Pękiela i wiele pieśni ludowych w opracowaniu najlepszych kompozytorów polskich, w tym - Bolesława Wallek-Walewskiego, od 11 kwietnia 1929 r. obdarzonego członkostwem honorowym „Echa".

8 grudnia tegoż roku „Echo Tatrzańskie" zorganizowało w sali zakopiańskiego kina „Sokół" (obecnie „Giewont") uroczysty jubileusz 25-lecia pracy artystycznej autora Pomsty Jontkowej. Głównym punktem programu było prawykonanie specjalnie dla „Echa" napisanego utworu Walewskiego, wg noweli Kazimierza Przerwy-Tetmajera Jak Jasiek Mosiężny nie mógł znaleźć szczęścia. Oklaskom nie było końca, a recenzent miejscowej prasy podkreślał oryginalność kompozycji, regionalny charakter i swoiste ujęcie: soliści recytowali tekst noweli, a części rymowane śpiewał chór z towarzyszeniem skrzypiec.

Związki Bolesława Wallek-Walewskiego z „Echem Tatrzańskim" przetrwały aż do wybuchu II wojny światowej, a zakopiańskie estrady wielokrotnie gościły go jako kompozytora i jako dyrygenta.

Wpływ Wallewskiego na życie muzyczne Zakopanego przetrwał dłużej niż jego życie - jednym z jego uczniów był znany i ceniony kompozytor, chórmistrz i nauczyciel muzyki, mieszkający w Zakopanem Wacław Geiger.

Z końcem lat międzywojennych góralszczyzna na trwałe była już obecna w polskiej muzyce koncertowej. Wystarczy wspomnieć tu choćby takie utwory jak Mała symfonia góralska Michała Kondrackiego z podtytułem Obrazki na szkle, góralski Kwartet smyczkowy Henryka Opieńskiego, trio smyczkowe Na Smytniej Hali Stanisława Mierczyńskiego, Suita orawska Tadeusza Zygfryda Kasserna, Tańce góralskie Romana Maciejewskiego czy II Kwartet smyczkowy Ludomira Różyckiego. Jest to niewątpliwy wpływ mody tatrzańskiej, a także - wpływ coraz większego autorytetu Szymanowskiego wśród młodego pokolenia kompozytorów polskich. Wpływ ten dotyczył może w mniejszym stopniu samej twórczości, ile zainteresowania góralszczyzną. Nie bez znaczenia był fakt, że najwybitniejszy polski twórca muzyczny stale przebywał w Zakopanem.

Uczniów, pobierajcych u niego mniej czy bardziej regularne lekcje w Konserwatorium miał Szymanowski ledwie dwóch: byli nimi Kazimierz Jurdziński (1894-1960) i Bolesław Szabelski (1896-1979). Z jego prywatnych wskazówek korzystali Piotr Perkowski (ur. 1901) i Michał Kondracki (1902-84). Jednakże uważa się, że największy wpływ, zarówno ideowy, jak i stylistyczny miał Karol Szymanowski na twórczość Jana Adama Maklakiewicza.

Adam Pach, Jan Maklakiewicz i ObrochtowieUrodzony 24 listopada 1899 r. w Chojnacie koło Skierniewicka zmarły 8 lutego 1954 r. w Warszawie, był Maklakiewicz jednym z najznakomitszych kompozytorów polskich spośród tych, których jeszcze po II wojnie światowej, mimo słusznego wieku, obdarzano mianem „młodych i zdolnych". W latach 20. uczył się w Konserwatorium Warszawskim u Romana Statkowskiego, a w 1926 r. w Ecole Normale du Musique w Paryżu u Paula Dukasa. Za dyrektury Szymanowskiego został mianowany profesorem Konserwatorium w Warszawie.

Bywał w Zakopanem często od 1920 r., kiedy to odbywał tu rekonwalescencję po tyfusie, którym zaraził się w wojsku. Potem odwiedzał Szymanowskiego w „Atmie", nawiązał także liczne znajomości ze środowiskiem góralskim, zwłaszcza z rodziną Obrochtów - potomków słynnego Bartusia. Podobnie jak u Szymanowskiego, jego sympatia do góralszczyzny odzwierciedliła się w muzyce. Jednakże stylistycznie i konstrukcyjnie z twórczością Szymanowskiego wydaje się być związany utwór, pochodzący z wcześniejszego okresu twórczości Maklakiewicza - Symfonia „Święty Boże" na baryton, chór mieszany, organy i wielką orkiestrę, skomponowany w 1927 r. i oparty na tekście Hymnu Jana Kasprowicza, wielokrotnie opracowywanego przez kompozytorów, m.in. także przez Karola Szymanowskiego. Dzieło Maklakiewicza w swej budowie i strukturze nawiązuje do III Symfonii ,,Pieśń o nocy" Szymanowskiego.

Pierwszy większy utwór Maklakiewicza, związany z Tatrami, Modlitwa tatrzańska na głos i organy (do słów M. Osęki) powstał w 1920 r. Prawykonanie utworu odbyło się w zakopiańskiej „Księżówce". Następna kompozycja górska dotyczyła Karpat Wschodnich. W 1932 r., nakładem Towarzystwa Wydawniczego Muzyki Polskiej ukazała się jego Suita huculska na skrzypce z fortepianem. W okresie gdy Szymanowski pracował nad Harnasiami - ta sama tematyka zafrapowała i jego ucznia. W latach 30. komponuje kolejno utwór Zbójnicki na zespół typu „Odeon" (wyd. 1933) i obrazek symfoniczny Zbójnicy (wyd. 1936) na fortepian i małą orkiestrę symfoniczną, już samym tytułem nawiązujący do dzieła mistrza.

W 1932 r. Maklakiewicz został organistą w warszawskim kościele Świętego Krzyża, rozpoczynając długoletnią działalność także i na niwie chóralnej i publicystycznej.

Po II wojnie światowej był Maklakiewicz dyrektorem Filharmonii Krakowskiej i do 1947 r. jego kontakty z Podhalem były najżywsze. Potem przeniósł się do warszawskiej filharmonii, a następnie został profesorem kompozycji i instrumentacji w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej. Wtedy właśnie (1952 r.) powstał jego II Koncert skrzypcowy „Góralski", a także rozpoczęły się przygotowania do napisania opery góralskiej.

Libretto dzieła stworzył - jako stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki - ludowy poeta góralski z Zakopanego, Adam Pach, zięć Jana Obrochty (syna Bartka). W niecały miesiąc napisał on szkic 4-aktowej opery., na podstawie którego szczegółowe opisy poszczególnych scen były pisane wspólnie z kompozytorem.

Jan Maklakiewicz, podobnie jak przed nim Szymanowski, skwapliwie zapisywał góralskie nuty, grywane przez najmłodsze pokolenie muzykujących Obrochtów, słuchał piosenek, które śpiewała żona Pacha - Brońcia Obrochtówna, i tak powstawała opera, której twórcy nadali tytuł Wiatr halny.

Bohaterem utworu, którego akcja rozpoczyna się w początkach XVIII wieku jest oczywiście słynny zbójnik Janosik. W pierwszym akcie jest on wartownikiem w służbie feudalnego właściciela Orawskiego Zamku (leżącego, wg Pacha, nad ... Wagiem). Widząc okrucieństwo pana wobec poddanych chłopów - górali i więźniów, nad którymi trzyma straż - Janosik buntuje się i ucieka w góry, razem ze swoją kochanką i wypuszczonymi z lochów ludźmi. W kolejnych aktach Pach przedstawia działalność zbójników zakończoną oczywiście typowym dla 'lat 50. happy-endem: zburzeniem zamku, zabiciem pana i zrabowaniem jego majątku, w ramach uprawianej przez zbójników walki klasowej. Wczesna śmierć Jana Maklakiewicza nie pozwoliła na ukończenie dzieła, z którego warstwy muzycznej zachował się do dzisiejszych czasów tylko pierwszy akt.

Pisywał Maklakiewicz także pastorałki, oparte na polskich motywach ludowych, a największą bodaj popularność zdobyła góralska kolęda Oj, malućki, malućki..., opracowana przez kompozytora na głos solowy i chór żeński.

W swej twórczości tatrzańskiej Maklakiewicz korzystał z wzorca, jaki Szymanowski stworzył w Harnasiach -jego góralskie dzieła w dużej mierze oparte są na cytatach z podhalańskich oryginałów ludowych. Zupełnie inną stylistykę reprezentował kolejny z następców Szymanowskiego - Artur Malawski.

Artur MalawskiSyn galicyjskiego urzędnika Mariana i Matyldy Theobald, urodził się w Przemyślu 4 lipca 1904 r., zmarł zaś 26 grudnia 1957 r. w Krakowie. W muzykalnym domu rodziców wiele grywano na rozmaitych instrumentach, stąd też i Artur w wieku 7 lat rozpoczął naukę gry na skrzypcach, by w tym kierunku prowadzić potem dalsze studia, zakończone w 1928 r. uzyskaniem dyplomu krakowskiego konserwatorium w klasie skrzypiec Jana Chmielewskiego. Choć od 1920 r. zajmował się kompozycją, był w owym czasie przede wszystkim skrzypkiem i zaprzestał estradowych występów dopiero w 1934 r., po sforsowaniu ręki na skutek intensywnych ćwiczeń. We wrześniu r. 1936 podjął studia w warszawskim Konserwatorium, gdzie był uczniem Kazimierza Sikorskiego w zakresie kompozycji i Waleriana Bierdiajewa w dyrygenturze. Zakończył edukację w 1939 r.

Z folklorem góralskim stykał się od dzieciństwa, kiedy to w latach 1915-25 systematycznie wyjeżdżał z matką na wakacje w Beskidy, w rejon Żywca, Wisły i Milówki. Kiedy po 1920 r. rodzina Malawskich przeniosła się z Tarnowa do Krakowa, coraz większe zainteresowanie budził w nim region Podhala.

Nie wiemy nic bliższego o bezpośrednich kontaktach Malawskiego z Zakopanem i Tatrami. Zapewne jakieś istniały - doprawdy, trudno mieszkać i pracować w Krakowie i nie otrzeć się choćby o problematykę tatrzańską. Nie wiemy wszakże, czy podczas studiów i potem, gdy podjął pracę jako pedagog w Konserwatorium Krakowskim, bywał w Zakopanem.

Tatry wszakże pojawiają się już w utworach stworzonych w pierwszym okresie działalności kompozytorskiej: 10 kwietnia 1935 r. w Sali Saskiej w Krakowie odbył się koncert autorski Artura Malawskiego, na którym przedstawiono niemal cały dorobek 30-letniego muzyka. W programie znalazły się: I Kwartet smyczkowy, Bajka na skrzypce i fortepian, melodeklamacja Czarcia huśtawka T. Sołoguba w tłumaczeniu J. Tuwima i Ziabia ballada do tekstu S. Młodożeńca, miniatury fortepianowe Tor i Robot, sekstet smyczkowy oraz kompozycja Żywioły Tatr na flet, obój, klarnet basowy, waltornię i fagot. Niektórzy ze współczesnych recenzentów dopatrywali się w tym utworze dalekich ech folkloru podhalańskiego, inni - przeciwnie - krytykowali brak odbicia wrażeń, przeżytych w Tatrach. Dzieło składało się z trzech części, zaopatrzonych programowymi tytułami: Morskie Oko, Halny wiatr, Lawina

Można przypuszczać, że impulsem do napisania Żywiołów Tatr było osobiste zetknięcie się z górami, w tym samym czasie bowiem komponuje Malawski, jak go określa - krótki poemat symfoniczny „Wirchy", wykonany po raz pierwszy w Polskim Radiu w Krakowie w marcu 1936 r.

Bogusław Schaffer, pisząc o Żywiołach Tatr (notabene nazywając je kwintetem dętym) uważa, że utwór ten był jakby pierwszą wersją słynnego baletu „Wierchy", a ze skomponowanym wtedy cyklem symfonicznym Wierchy (Wirchy) nie miał poza samą stylizacją folkloru nic wspólnego, nawiązywał zaś wyraźnie do muzyki Szymanowskiego (Harnasie). Oczywiście, mogły w tym utworze razić niepotrzebne komentarze kompozytora w typie zupełnie nieudanych tytułów (Morskie Oko, Halny wiatr, Lawina), mogły też wydawać się nieprawdziwe tematy melodyczne (ktoś dowcipny określił je jako folklor podhala himalajskiego), ale niewątpliwie musiała tam być zawarta cząstka prawdziwej inwencji, skoro - jak stwierdzał autor - były w tym utworze pomysły, które stały się podstawą ostatniej wersji Wierchów, a jeden z głównych tematów mógł kompozytor dosłownie zacytować w znacznie późniejszym Tryptyku góralskim.

Tadeusz Szeligowski recenzując w „Antenie" prawykonanie poematu Wirchy dostrzegał w dziele tym przejaw wielkiego talentu, jednakże krytykował sposób ujęcia folkloru góralskiego.

Zapewne „folkloru" było tam w ogóle niewiele, albo odbiegał on - w sposobie ujęcia - od tego, do czego krytycy muzyczni przywykli. Dziś trudno o tym wyrokować - oba pierwsze tatrzańskie dzieła Malawskiego zostały przezeń zniszczone, podobnie jak większość prac, skomponowanych przed 1936 r., czyli przed podjęciem regularnych studiów kompozytorskich. W zbiorach Archiwum Kompozytorów XIX i XX wieku przy Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego zachowały się fragmenty rękopisu pierwszej części Żywiołów (Morskie Oko), pozostałe dwie (Halny wiatr i Lawina) przetrwały w całości.

Wybuch II wojny światowej zastał Malawskiego w Lublinie, na stanowisku dyrektora Instytutu Muzycznego. Uchodząc na wschód, dotarł aż do Włodzimierza Wołyńskiego i podjął tam pracę jako dyrygent i kierownik Ukraińskiego Teatru Muzycznego. W 1940 r. znalazł się w Tarnopolu, działał również tam jako dyrygent, prezentując z miejscową orkiestrą m.in napisaną wtedy Ukraińską fantazję, opartą na ludowych motywach ukraińskich.

Z końcem 1941 r. Artur Malawski powrócił do Lublina i przebywał tam do połowy 1944 r., kiedy to, w obawie przed rosnącymi represjami gestapo, wyjechał na południe. W czerwcu 1944 r. dotarł na Podhale. Początkowo mieszkał we wsi Ciche Górne, a 24 sierpnia 1944 r. uzyskał stałe zameldowanie w Czarnym Dunajcu. Tam właśnie powstał szkic nowego dzieła - 200 stron partytury Rapsodii góralskiej, która potem otrzymała tytuł Wierchy.

W lutym 1945 r. Malawski wraz z żoną wraca z Czarnego Dunajca do Krakowa i tam pochłaniają go bieżące sprawy - organizacja życia muzycznego, dyrygentura, praca pedagogiczna, komponowanie muzyki teatralnej, filmowej i radiowej. Życie codzienne, tak trudne w powojennych czasach, sprawy bytowe, niełatwe odnajdywanie się w nowej rzeczywistości nie pozwalały na dokończenie Rapsodii Mijały lata, powstawały nowe dzieła, a partytura przywieziona z Podhala pozostawała w szufladzie. Choć oficjalny kurs polityki kulturalnej preferował dzieła, nawiązujące do ludowości (nowe władze stały się niewolnikami słów; wszak utworzony przez nie organizm państwowy otrzymał nazwę Polska Ludowa) - Malawski nie spieszył się z ukończeniem ludowych Wierchów. Jego muzyka, tak jak i on sam, została objęta anatemą polityczno-estetyczną.

W efekcie szybciej niż Wierchy zaprezentowane zostało publicznie inne dzieło tatrzańskie Malawskiego - Tryptyk podhalański na fortepian, później znany jako Tryptyk góralski. Utwór ten został przez kompozytora posłany na konkurs, ogłoszony przez Komitet Wykonawczy Roku Chopinowskiego i Związek Kompozytorów Polskich z okazji setnej rocznicy śmierci Chopina i w grudniu 1949 r. zdobył tam wyróżnienie.

Tryptyk należy do najpopularniejszych utworów Malawskiego i wykonywany jest najczęściej w pierwotnej, fortepianowej wersji. Nieco mniej znana jest wersja orkiestrowa dzieła, sporządzona przez kompozytora w 1951 r. na zamówienie Krakowskiej Orkiestry i Chóru Polskiego Radia.

W notatkach Malawskiego zachowało się wyznanie, iż utwór ten powstał pod wpływem wielkiego kultu dla góralszczyzny oraz częstego stykania się z nią. Pisze tamże kompozytor, że Tryptyk zawiera materiał tematyczny własny (nie sięgam do oryginalnych cytatów muzyki góralskiej), oparty na charakterystycznych zwrotach melodycznych oraz specyficznej harmonice i rytmie muzyki góralskiej.

Najpełniejszym wyrazem hołdu dla góralszczyzny i zarazem największym może dziełem Artura Malawskiego stał się balet-pantomima Wierchy na głosy solowe (sopran, tenor, baryton), chór mieszany i wielką orkiestrę symfoniczną do tekstów Jana Mazura, według własnego libretta kompozytora. Ostateczna wersja utworu powstała w Krakowie w latach 1950-52, a prawykonanie estradowe odbyło się 10 stycznia 1952 r. w Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją kompozytora.

Jan Mazur należał w czasach Malawskiego do sztandarowych postaci młodej inteligencji góralskiej. Wychował się na Podhalu, a studia polonistyczne ukończył w Uniwersytecie Lwowskim. Jego wiersze pisane są co prawda gwarą, ale jest to gwara inteligenta, a nie ludowego poety. Współcześni oceniali go surowo zarówno na literackim, jak i podhalańskim podwórku. Ale dla założeń artystycznych, przyjętych przez Malawskiego, poezja Jana Mazura nadawała się znakomicie: kompozytor także nie stosował w swoim balecie żadnych cytatów z góralskiego oryginału. Zapytany w jednym z wywiadów o stosunek do muzyki ludowej stwierdził Malawski m.in.: Ogromnie lubię muzykę ludową i podziwiam zawartą w niej inwencję, bogactwo melodyczne, rytmiczne itp. Natomiast jeśli chodzi o infiltrację muzyki ludowej do muzyki komponowanej, to tu zastrzegam się, że nie jestem zwolennikiem wprowadzania cytatów in crudo do muzyki tzw. poważnej, a zwłaszcza jeśli chodzi o formy ścisłe, jak sonata, symfonia, koncert itp. Dlatego, że formy te wymagają jednak pewnych określonych tematów, ściśle skomponowanych, a nie przenoszonych z innej muzyki. Właściwie, to każdy kompozytor powinien mieć tę ambicję, żeby tworzyć muzykę narodową, tak jak to robił z naszych kompozytorów Chopin czy Moniuszko; ale oni właśnie nie uciekali się do cytatów z muzyki ludowej i właśnie dlatego stworzyli wielką muzykę narodową ...

Widzimy więc u Malawskiego te same myśli, które pod koniec życia prezentował i Karol Szymanowski.

Wierchy składają się z prologu, 5 części głównych i finału i zawierają w sumie 30 odcinków - scen pantomimiczno-baletowych, arii, interludiów. Fabuła znacznie bardziej zbliża dzieło Malawskiego do Harnasiów Szymanowskiego niż muzyka. Po kilku odcinkach wstępnych, przygotowujących nastrój, następuje prezentacja głównych bohaterów i ich problemów. Oto Marysia z Dunajca kocha się z wzajemnością w młodym góralu - Franku z Kasicorzów. Zaleca się do niej także dziki Juhas-Zabijok - Józek Groń z Zębu. Serce Marysi skłania się raczej ku Frankowi, ale i Józek ma swoje zalety. Dziewczyna chętnie by poszła na kompromis:

I ftorego mom wybrać,
coby mu być wse wiernom?
Zej ta, sićko mi jednoś,
niek se oba mię bierom ...

Życie jednak takich kompromisów nie chce zaakceptować. Zbiera się na burzę, a Franek i Józek ze swymi stronnikami wszczynają bójkę. Rozpędza ich deszcz i wiatr, a bójka przenosi się do karczmy, zmieniając się w zabawę, w której rywale popisują się zdolnościami tanecznymi. Marysia waha się przez chwilę, ale jednak pozostaje przy Franku. Całość kończy się happy-endem: rywale zostają przyjaciółmi, a Marysia wybierając biedniejszego ale statecznego Franka nie zapomni „przi casie" o pięknie tańczącym Juhasie-Zabijaku.

W libretcie wykorzystał Malawski wiersze Z wysokich Tater wiaterny sum, Świt, Nasko gwara, Sabała, Mojo skoła, wszystkie autorstwa Jana Mazura.

Kompozytor Wierchów poszedł w swym dziele w sensie artystycznym znacznie dalej niż Szymanowski w Harnasiach, dokonując syntezy własnego języka harmonicznego i rytmicznego z modalnymi właściwościami muzyki góralskiej. W tworzeniu melodii posługuje się często skalą miksolidyjską, jest jednak Malawski całkowicie oryginalny, wszystkie pomysły muzyczne są jego własne, choć na przykład zachowanie diafonii właściwej folklorowi muzycznemu Podhala i schematu rytmicznego tańców góralskich zbliża go do muzycznej góralszczyzny daleko bardziej niż dzieje się to choćby z II Koncertem skrzypcowym Szymanowskiego.

Przy czym dodać należy, że Wierchy Malawskiego nie mają udawać scen z życia, gier i zabaw ludu polskiego na Podhalu. Są muzycznym i tanecznym odbiciem sympatii dla Podhala i jego wielkich wartości artystycznych. Są spojrzeniem człowieka z zewnątrz, który nie próbuje wdziewać cuchy i mówić pokraczną gwarą. Są przez to, paradoksalnie, prawdziwsze estetycznie niż Harnasie.

Za swój balet Malawski otrzymał w 1952 r. nagrodę państwową czwartego stopnia. Dzieło podobało się tak słuchaczom, jak krytykom i tzw. czynnikom oficjalnym. Nie na tyle wszakże, by doprowadzono do scenicznej prezentacji utworu: wykonania Wierchów w pełnej wersji, z baletem i akcją sceniczną Malawski nie dożył. I to także łączy go z Szymanowskim. Sceniczna prapremiera Wierchów odbyła się w styczniu 1962 r. w Operze Warszawskiej.

Ostatnim jego dziełem jest Hungaria na wielką orkiestrę symfoniczną - utwór skomponowany w latach 1956-57, dedykowany pamięci Węgrów, którzy zginęli w czasie Powstania w 1956 r. Ogółem lista kompozycji Artura Malawskiego liczy 45 pozycji. Gdy doliczyć do tego muzykę sceniczną, filmową i radiową - dzieło jednego z największych następców Szymanowskiego liczyć będzie niewiele ponad 70 utworów. W większości - dziś zapomnianych ...

 ő Powrót do spisu treści   

Dalej ř