Zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!
© Copyright by Maciej Pinkwart
14 lipca 2016
Ogórki
Letnia
zupa. Cenię filozofię, więc przepisuję ze strony "Filozofia smaku",
dziękuję:
CHŁODNIK OGÓRKOWY
Składniki (na 2 porcje):
[przepis własny]
250 g ogórków gruntowych
2 ząbki czosnku
3 łyżki posiekanego koperku
4 łyżki posiekanego szczypiorku
1 łyżeczka soku z cytryny
400 ml jogurtu naturalnego
przefiltrowana woda
sól i świeżo zmielony pieprz do smaku
1 łyżeczka oliwy (opcjonalnie)
á To ja, w warszawskich Łazienkach w 1968 r.
Ogórki obieramy (jeśli mają duże nasiona, pozbywamy się ich), trzemy na tarce na grubych oczkach. Czosnek drobno siekamy, rozcieramy z odrobiną soli. Do jogurtu dodajemy ogórki, czosnek, koperek, szczypiorek, sok z cytryny i oliwę. Chłodnik nie może być gęstym sosem, dlatego należy go rozcieńczyć niewielką ilością przefiltrowanej wody. Dodawajcie stopniowo po 1 łyżce wody do otrzymania preferowanej gęstości. Pamiętajcie też o tym, by chłodnik nie był zbyt rzadki (dodatkowo po pobycie w lodówce lekko się rozrzedzi, ponieważ ogórki puszczą sok). Całość doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i solą. Chłodzimy w lodówce przed podaniem. Zamiast jogurtu naturalnego możecie użyć kefiru lub maślanki. Przed podaniem możecie dodatkowo pokropić chłodnik z ogórków oliwą.
Dlaczego tak zaczynam? Bo Letnia zupa to
był tytuł spektaklu, wystawianego w słusznie minionych
czasach
komunistycznej
okupacji w Teatrzyku Łagodnej Perwersji
"Plum-plum" Andrzeja Śmigielskiego na warszawskiej ASP. Występowali tam
także aktorzy z Teatru Małych Eksperymentów
"Wagant", były nawet jakieś moje teksty, ale głównie
Andrzeja. Humor pure-nonsensowny przede wszystkim,
sporo szczerej poezji i radość, że jak się tak
bardzo nic nie dzieje, to można w tej ogólnej letniej zupie
wyłowić jakieś smaczne kąski. Na przykład nas. Teraz nas pewno
zdekomunizują przedśmiertnie, bo przecież cały
kraj jęczał wtedy (1967/1968) pod sowieckim
butem, jedynie Jarosław Kaczyński (pseudonim:
"Adam Michnik"), Lech Kaczyński (pseudonim:
"Jacek Kuroń"), Antoni Macierewicz (pseudonim:
"Karol Modzelewski"), Andrzej Duda (pseudonim: "Sewek
Blumsztajn") i Beata Szydło (pseudonim: "Jan Lityński") organizowali
zbrojne
podziemie, znane jako ruch
komandosów. Zgromadzili
już
wtedy 3 kilo saletry amonowej, zakupionej przez
podstawionego rolnika (Krystyna Pawłowicz, pseudonim: "Waldemar Pawlak"), cztery proce wykonane na zajęciach z prac technicznych w
liceum w Brwinowie
Tomek Miłkowski, szef "Waganta" UW, 1968 á
á Andrzej Śmigielski, szef "Plum-Pluma", Pasym 1968
pod kierunkiem Jana Olszewskiego
(pseudonim: "Adam Słodowy") oraz jedną saperkę, bohatersko
ukradzioną podczas ćwiczeń wojskowych na Kopcu Omelana na Siekierkach
(sprawca tego heroicznego czynu do dziś boi się
ujawnić, ale niektórzy podejrzewają, że był to przybyły z desantu
krakowskiego Zbigniew Ziobro, na 2 lata przed swoim urodzeniem już
bezwzględny dla komunistów). Potem ich wszystkich komuna
zamknęła do więzienia, kiedy w Teatrze Narodowym rozpoczęły się
manifestacje patriotów, oklaskujących w zachwycie scenę, kiedy to
grający Gustawa-Konrada Jarosław Kaczyński (pseudonim: "Gustaw
Holoubek") w sztuce "Dziady" Lecha Kaczyńskiego (pseudonim:
"Adam Mickiewicz") dramatycznie potrząsał łańcuchami przeciwko Sowietom.
Wszyscy ci komandosi dostaliby
potem
długoletnie wyroki więzienia, gdyby nie to, że jeden z żołnierzy
wyklętych, prokurator komunistyczny Stanisław Piotrowicz (pseudonim:
antykomunista Stanisław Piotrowicz) zmylił czujność peerelowskich
siepaczy i tak spreparował dokumenty, że dawne pseudonimy uznano za
nazwiska, co pozwoliło naszym bohaterom uniknąć represji, ale prawdę
powiedziawszy narobiło tyle bałaganu, że do dziś IPN nie może się uporać
z przywróceniem właściwych miejsc na piedestałach i pod pręgierzami.
I w takiej atmosferze my z jakimś
kabaretem, z przebojami typu Chodź do łóżka
Wagant, próba czytana, Warszawa, 1968 - á MP, Andrzej, Teresa, Bożensia
á Ze Zbyszkiem, w Milanówku
Hanuśka, Podejdźmy bliżej tego słońca, czy choćby A ja tym wieżom nie dowierzam... A potem jeszcze z tą perwersją jeździliśmy na Mazury do Pasymia, gdzie psuliśmy zdrowy trzon młodzieży tamtejszej, zrzeszonej w kole ZMW, które sami im założyliśmy po to, żeby mieć kogo psuć...
Letnia zupa. Symbol leniwej, przeciekającej przez palce rzeczywistości. Pogoda się skichała, praca mnie przygniotła, starość usunęła z kręgu ważnych wydarzeń, przyjaciele na wakacjach, na emigracji wewnętrznej, za granicą, w grobach przy alejach nie koniecznie zasłużonych, albo przyjaciółmi być przestali, bo znaleźli sobie lepszych i ciekawszych towarzyszy dnia i nocy. Psy szczekają coraz głośniej, a karawana już nie jedzie dalej, bo przez pomyłkę zbombardował ją sojuszniczy dron. Jedno, co nie zawodzi - to letnie ogórki.
![]() Andrzej. Psiakrew, już go nie ma..., 1968 |
![]() Teresa, na drugim planie Bożensia, 1968 |
![]() MP z Ulką, w Pasymiu, 1968 |
![]() Bożensia i Krysia, Nidzica, 1968 |
![]() MP, z Ewą, Nidzica, 1968 |
![]() Wojtek i MP, Pasym, 1968 |
![]() Ania B, Sulamita, Warszawa 1968 |
![]() |
![]() Zbyszek, Milanówek? Grodzisk?, 1968 |