Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!
© Copyright by Maciej Pinkwart
17 grudnia 2015
Czwarta książka w tym roku...
Od czasu, kiedy widziałem w telewizji, jak pewien starszy pan z pierwszej ławy sejmowej wrzeszczał do przemawiającej osoby z opozycji "zamknij się!", wywołując uśmiech politowania nawet na twarzy jego kolegi, przepraszam - podwładnego partyjnego - postanowiłem od tego chamstwa trochę odpocząć. Kultowe - czy antykultowe - zawołanie "spieprzaj, dziadu!" znów odbija się czkawką. To u nich rodzinne?
No więc spuszczamy wodę.
W czwartek, 10 grudnia 2015, w dość ciasnej salce Miejskiej Biblioteki Publicznej w Nowym Targu, odbyło się przedostatnie w tym roku spotkanie na temat Wariata z Krupówek. Było pełno ludzi, Renatka prowadziła imprezę, zwalniając mnie z obowiązku przygotowywania i wygłaszania wykładu: po prostu odpowiadałem na pytania, a to o wiele łatwiejsze. Dyskusji publicznej nie było, trochę rozmów po zakończeniu, podpisałem kilkadziesiąt książek, w sumie sympatycznie.
W piątek po południu pojechaliśmy na weekend do Wiednia. Droga doskonała (Kraków - Gliwice - Ostrawa - Brno - Wiedeń), tylko za Ostrawą mgła, a jakieś kilkadziesiąt kilometrów od Brna (dokąd prowadzi dobra autostrada A-1) - droga się zwęża i trzeba jechać przez miasteczka, w których obowiązuje ograniczenie do 30 km/h. Mieszkaliśmy w zachodniej dzielnicy, do centrum jakieś 4 km. Pogoda w sobotę kiepskawa, w niedzielę ładnie, ale chłodno, no i na odkrytych przestrzeniach, których w Wiedniu nie brakuje - wiatr. Zwiedzanie dość tradycyjne, z braku czasu ograniczone do obiektów typowych. Dodatkową atrakcją były wszechobecne targi bożonarodzeniowe - największe pod Ratuszem i przez Schönbrunnem. A więc zwiedzaliśmy: XVIII-wieczny kościół franciszkański przy Alserstrasse, związany z osobami Beethovena i Schuberta, neogotycki kościół wotywny z połowy XIX w, przy Ringu (niestety, remontowany), potem przeszliśmy koło także neogotyckiego (1872-1883) ratusza, przy którym wybudowano całe miasteczko targowe z okazji adwentu i Świąt, koło ogromnego budynku Parlamentu przeszliśmy przez Ogród Ludowy do Hofburga, zwiedziliśmy XIII-wieczny kościół św. Michała, gdzie Haydn grywał na organach i potem poszliśmy na starówkę, żeby dość okrężną drogą koło Albertiny (wystawa od Moneta do Picassa, nie zwiedziliśmy) dojść do XIV-wiecznej Katedry św. Stefana - jednego z największych kościołów Europy (136,4 m wysokości, 106 m długości, 34 m szerokości). Niestety, przygotowania do wieczornych koncertów adwentowych (bilet ponad 30 €) wyłączyły ze zwiedzania prawie 2/3 wnętrza, a z zewnątrz budynek był w sporej części w remoncie. Znacznie ładniej wyglądał nazajutrz wieczorem. Potem gmach Opery Miejskiej, starówka (najładniejsze dekoracje świąteczne na ul. Goldschmiedgasse i Kärntner Strasse) i wieczór znów pod Ratuszem.
W niedzielę Belvedere i dwie duże ekspozycje muzealne, ze szczególnym uwzględnieniem prac Gustava Klimta oraz jego kolegów: Egona Schiele i Oskara Kokoschki. Z uwagi na skojarzenia, bardzo mi się podobał obraz Schielego Kardynał i zakonnica... Poza tym rewelacyjne zbiory impresjonistów, postimpresjonistów, klasyków, romantyków i przedstawicieli secesji. No i oczywiście wnętrza z czasów księcia Eugeniusza Sabaudzkiego, cesarzowej Marii Teresy i księcia Franciszka Ferdynanda. Potem pojechaliśmy oglądać Hundertwasserhaus, słynny Krzywy Dom na rogu Kegelgasse i Löwengasse (lata 80. XX w., trochę kicz, ale ciekawe!), brzydki i smutny, a przede wszystkim zimny Prater (zupełnie inaczej sobie go wyobrażałem, a to po prostu jeden wielki lunapark), zamek Schönbrunn, jeden wielki pomnik Franciszka Józefa, teraz zdominowany przez targi świąteczne, znów katedra św. Stefana i okolice, no i na koniec - dłuższe łażenie po pięknie oświetlonych terenach targowych pod Ratuszem.
Powrót w poniedziałek tą samą drogą, przez Czechy.
*
We wtorek, 16 grudnia 2015, w krakowskiej drukarni "Colonel" przywieźli Renatce moja powieść Magdalena. To po Siódmym kręgu i Dziewczynie z Ipanemy moja trzecia powieść - pierwsza, nie mająca w najmniejszej mierze żadnych elementów autobiograficznych. Zarazem ósma książka beletrystyczna: po trzech tomach wierszy i dwóch edycjach opowiadań. Czwarta książka, opublikowana w tym roku: po dwóch sztukach, Raj z Wandą Czubernatową oraz Kocham cię strasznie, ale... oraz po monumentalnym Wariacie z Krupówek.
O czym książka? Akcja toczy się w I wieku n.e. w różnych częściach rzymskiego panowania w rejonie Morza Śródziemnego. Nazywam ją megalomańsko moją Ewangelią, Ewangelią wg MP. TUTAJ kilka słów opisu odautorskiego....
Prawie 240 stron formatu A-5, okładka miękka i pięknie zaprojektowana przez warszawską plastyczkę Anię Wiśniewską. I wielki wysiłek Renaty, żeby to wydać. Dziękuję bardzo, to dla mnie wspaniały prezent na święta. Będzie skandal? Ale, gdzie tam, to taka ładna opowieść o miłości, śmierci, dziewczynach i facetach, którzy szukają nowego domu dla siebie i swoich idei na południu Europy.
Kilka zdjęć z Wiednia:
Przed kościołem na Alserstrasse |
Wiedeński Ratusz |
Hofburg |
Nowy Targ w Wiedniu |
Wejście do Katedry św. Stefana |
Ogrody przed Ratuszem |
Ogrody przed Ratuszem |
Ogrody przed Ratuszem |
Belweder |
Ogrody w Belwederze |
Krzywy Dom |
Polaków i polskich specjałów nie brakuje |
Prater |
Kult Najjaśniejszego Pana jest nadal żywy |
Przed Zamkiem Schönbrunn |
Tęczowe oświetlenie wejścia do katedry nikogo tu nie oburza |
Dobry jazz na Starówce |
Polacy są i na Targach Bożonarodzeniowych |
Przed wiedeńskim Ratuszem |
Przed wiedeńskim Ratuszem |
Wiedeński Ratusz nocą |