Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

 

16 sierpnia 2013

Bramy Raju

 

No i ochłodziło się zgodnie z przewidywaniami, ale nie martwmy się, bo klimatolodzy mówią, że już odtąd będzie coraz cieplej, do momentu kiedy przestanie i zacznie być coraz zimniej, aż do epoki lodowcowej włącznie. I my tak zawsze, od ściany do ściany. Jeszcze mi się nie skończył festiwal na Orawie, który - jak to się nieelegancko mówi - obsługuję dla "Tygodnika Podhalańskiego", a już wczoraj w kościele św. Bartłomieja w Niedzicy odbył się wieczorem koncert inauguracyjny festiwalu "Barok na Spiszu". Od granicy zachodniej do granicy wschodniej... Festiwal organizują państwo Monitowie (Katarzyna Wiwer i Rafał Monita) i kierowane przez nich instytucje - Oficyna Artystyczna "Astraia" oraz fundacja "Kulturalny Szlak". Lubię muzykę baroku bardziej niż dzieła z innych epok (ten być może prostacki gust dzielą ze mną dziesiątki milionów ludzi na świecie!), a jeśli w dodatku wykonywana jest ona w kompatybilnych wnętrzach - gwarantuje interesujące wrażenia. Tym razem występował zespół "Harmonia Sacra", kierowany od pozytywu przez Marcina Szelesta, gdzie poza kwartetem wokalnym występowały dwie skrzypaczki i dwaj trębacze, grający na instrumentach wykonanych wedle barokowych wzorów. Wykonanie było moim zdaniem znakomite, ale tym razem ważniejsze było dla mnie to, CO grali: otóż były to utwory pochodzące z muzycznego archiwum księży Pijarów z pobliskiego (ale jednak słowackiego) Podolińca na Spiszu. A więc można powiedzieć muzyka pro domo sua, choć powiedzenie habent sua fata libelli z pewnością doskonale można zastosować do dziejów biblioteki - także muzycznej - klasztoru w Podolińcu. Po kilku wiekach istnienia klasztor rozwiązano w 1923 r., a za czasów komunistycznych jego teren przejęły władze, organizując tu m.in. obóz koncentracyjny dla słowackich rolników indywidualnych... Archiwum wywieziono pod Bratysławę, gdzie było systematycznie niszczone do czasu, aż ocalałe 5 ton (!) dokumentów przejęły słowackie archiwa państwowa, ale do archiwizacji przyjęto tylko niewiele ponad tonę. Były też tam także musicalia, których część opracował i opublikował ks. Dariusz Smolarek, a niektóre efekty jego pracy zaprezentowano wczoraj w Niedzicy.

Pijarzy to w ogóle fajny zakon. Poczynając już od nazwy, wywodzącej się od słowa pius - pobożny. A formalnie to nazwa brzmi: Zakon Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych, czyli Ordo Clericorum Regularium Pauperum Matris Dei Scholarum Piarum. Jego założycielem był św. Józef Kalasanty, Hiszpan, ksiądz, od 1592 r. mieszkający w Rzymie, który tamże w 1597 roku założył pierwszą w Europie szkołę publiczną, w której zakazał stosowania kar cielesnych, nauczycieli uczył cierpliwości i zalecał posługiwanie się głównie dobrym przykładem przy założeniu, że uczeń - jak każdy - ma swoją godność, która wymaga szacunku... Założony przez niego zakon zajmował się głównie kształceniem młodzieży i rozwijaniem nauki - pod hasłem pobożność i nauka.

Na stronie internetowej pijarów znajduje się zakładka "Dowcipy", w tym "Dowcipy szkolne". A tam i taki:

- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, ile nas kosztuje twoja nauka?

- Tak, tato. Dlatego staram się uczyć jak najkrócej i jak najmniej.

I jeszcze nauka, którą swoim współbraciom w kapłaństwie głosił św. Józef Kalasanty:

Biada tobie, który pouczasz innych słowami, a gorszysz przykładem.

Czyli że nie jest to wynalazek papieża Franciszka, a już od przeszło 4 stuleci słowa te jakoś nie docierają co wielu panów w białych kołnierzykach...

Na polskim Spiszu pijarzy są gospodarzami parafii w Łapszach Niżnych, ale tam nie przewidziano żadnego z koncertów festiwalowych.

*

Minęła kolejna rocznica Powstania Warszawskiego i kolejne święto 15 sierpnia, jak co roku od lat zawłaszczane przez kler i smoleńską prawicę. Nieśmiałe próby przypominania, że w 1944 roku walczyliśmy z Niemcami, na czele których stał praktykujący katolik, a oni sami mieli na klamrach pasków napisy Gott Mit Uns, a w 1920 roku nie walczyliśmy z antykościelną ideologią komunistyczną, tylko z brutalną siłą wojskową Armii Czerwonej zostały zagłuszone przez głosy, porównujące obecną sytuację do tej z 1920 roku, bo teraz też Kościół (nie Bóg, tylko Kościół) jest obiektem ataków bezbożnych bolszewików, w kraju i na Zachodzie. Bolszewikiem, podobnie jak żydem i masonem jest każdy, kto myśli inaczej niż ci, którzy to głoszą. Upraszczając: każdy kto myśli. Znany promotor o. Johna Bashobory, wskrzesiciela ze Stadionu Narodowego - arcybiskup Henryk Hoser pouczył nas ostatnio, że pod Radzyminem wygrał nie Piłsudski i jego wojsko polskie, tylko Najświętsza Panienka, która ukazała się bolszewikom, a ci w popłochu uciekli. A dziś potrzebna jest nam nowa krucjata antykomunistyczna i nowe Powstanie Warszawskie, które nas oczyści i zaprowadzi pod bramy Raju. Chcę wierzyć, że to była tylko pouczająca przypowieść, a nie obowiązująca od dziś wersja historii, która trafi do podręczników szkolnych.

Ale pewności nie mam: jest to w końcu ta sama diecezja warszawsko-praska, której prominentny przedstawiciel ks. doktor (!) Przemysław Sawa naucza w Internecie, że dowodem opętania przez diabła jest na przykład czytanie książek o Harrym Potterze i powieści Paulo Coello (Mniszkównę można), oraz słuchanie Rolling Stonesów i "Nirvany". Szatan może przeniknąć do naszych dusz także poprzez takie filmy jak  "Gwiezdne wojny",  "E.T.", "Odyseja kosmiczna 2000", "Wojownicze Żółwie Ninja", "Niekończąca się historia", a nawet "Kto wrobił królika Rogera"... Nie wolno też nosić wisiorków z wężem i zbierać słoników.

O whisky i absyncie nie ma ani słowa, nie mówiąc już o "Bolsie" czy winku "Cavalier" w kartonie. Hosanna! Pan nas nie opuścił!

*

Do druku (w Wydawnictwie "Wagant") idzie sztuka Wandy Czubernatowej i niżej podpisanego pt. "Raj". Pokazujemy tam, jak to się wszystko naprawdę zaczęło. Ks. dr Sowa może nas już wpisać na listę - liczymy na promocję.

 

 

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej