Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

 

10 stycznia 2013

 

Przed referendum w Zakopanem

 

W niedzielę, 13 stycznia 2013 w Zakopanem odbędzie się referendum, w którym mieszkańcy będą mogli się wypowiedzieć w sprawie ewentualnego odwołania Janusza Majchra ze stanowiska burmistrza. Nie mogę głosować: już od 13 lat w Zakopanem nie mieszkam, ale nadal czuję się z nim blisko związany, co więcej - nadal przez bardzo wiele osób z Zakopanem, a nie z Nowym Targiem jestem identyfikowany. Trudno się temu dziwić: przeszło ćwierć wieku mieszkałem na zakopiańskim osiedlu Orkana, o Zakopanem napisałem kilkadziesiąt książek i kilka tysięcy artykułów, wystąpiłem w dziesiątkach audycji radiowych i telewizyjnych, w których wypowiadałem opinie o Stolicy Tatr. Rzadko pozytywne, zawsze pełne nadziei na przyszłość. Gdybym mieszkał w Zakopanem, na pewno nie poparłbym wniosku o odwołanie Janusza Majchra, gdyż moim zdaniem jest bardzo dobrym burmistrzem, najlepszym jakiego mieliśmy (przepraszam za to "my", ale patrz wyżej) od września 1939 roku. Jest kompetentny, uprzejmy, kulturalny i wykonuje prace "u podstaw", których niekompetentni lub uwikłani w kwestie ideologiczne i polityczne jego poprzednicy w ogóle nie zauważali. Jest, poza tym, otwarty, bliski ludziom i szalenie sympatyczny. Nie głosowałbym za jego odwołaniem także i dlatego, że sekowanie burmistrza za to, że wydał mniej pieniędzy niż mówił, że wyda, wydaje mi się absurdalne - choć, oczywiście, zgodne z prawem: nie wykonał budżetu, więc opozycja korzysta z okazji i łapie go za nogawkę. W dodatku - nikt nie był na tyle odważny, żeby stanąć przed społecznością zakopiańską i powiedzieć: to ja, ja czekam na opróżnienie burmistrzowskiego fotela, będę starał się wygrać wybory i pod moim kierunkiem miasto będzie szczęśliwsze i wspanialej się będzie rozwijać, bo mam program taki i taki. Jednym z przywódców opozycji, która Majchra chce od władzy odsunąć jest Jerzy Zacharko, przewodniczący Rady, obecnie działacz PIS-u, kiedyś społecznik innych opcji. Drugim - Jan Gąsienica Walczak, który w poprzedniej kadencji był wiceburmistrzem i wiernie wspierał Janusza Majchra.

Nie powiem, że mam do tych sporów stosunek obojętny, z racji swego obecnego nowotarskiego zameldowania. Nie mam. Ale z dystansu tych 20 kilometrów widzę nieszczęście tych sporów gdzie indziej. Otóż boleję szczególnie nad tym, że w sprawy troski o rozwój najwyższego miasta w Polsce wplątały się kwestie bynajmniej nie związane z górnymi lotami podtatrzańskich orłów i sokołów. Janusz Majcher jest sympatyczny, jak napisałem, i to mnie do niego bardzo przekonuje. Ale Jurek Zacharko (z którym, w przeciwieństwie do Janusza Majchra, jestem od dziesięcioleci po imieniu) jest także ogromnie sympatyczny! Znamy się bliżej od 1980 r., był członkiem komitetu wyborczego Solidarności w 1989 i jego doskonała orientacja w sprawach społecznych Zakopanego, a niemniej - znakomite poczucie humoru w znacznym stopniu pomogło nam unieść nerwy tej wyborczej nocy czerwcowej, i nie waham się powiedzieć - był on jednym z twórców tamtego sukcesu na lokalną skalę. I wtedy wszyscy ci wspaniali faceci szli razem, po stronie - jak się nam wówczas wydawało - rozsądku, logiki i klarownej przyszłości. Kompletnie nie akceptuję tych wszystkich późniejszych podziałów, kłótni, bratobójczych wojen, które z "góry" bezsensownie przeniosły się na "dół", z Warszawy na Podhale i wszędzie indziej. Mamy różne pomysły? Super, im więcej tym lepiej! Widzimy różne drogi rozwoju miasta - znakomicie, na pewno wybierzemy najlepsze. Nie wierzę, że dzisiejsi antagoniści w swoich sporach kierują się jakimikolwiek względami materialnymi, kwestią osobistej kariery czy chęcią pogrążenia przeciwnika, który jeszcze do niedawna był naszym przyjacielem, współpracownikiem czy kumplem od serca. Też mi kariera - być stójkowym w zakopiańskim magistracie i dbać o równo położone asfalty czy dobrze naśnieżone trasy narciarskie... To tylko ta cholerna polityka, te wredne szachy partyjne - to one to wszystko psują. Czy Zakopane musi powtarzać wszystkie błędy stolycy i sadzić się na własne awantury? Czy naprawdę chłopaki nie mogą sobie dać po razie, po czym iść na piwo i wrócić z niego w tej samej atmosferze, jaką razem tworzyli przed ćwierćwieczem?

A my wtedy na pewno poprzemy ich razem. RAZEM.

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej