Mariola Socha
Dziewczyna z kontynentu
mój przyjaciel skrzypek jest nieszczęśliwy
kocha dziewczynę z kontynentu
zimno tam i wietrznie
jasne chmury przebiegają niebo
otwarte okna nie dają mu wytchnienia
muszę okrywać go kraciastym kocem
wieczorem bezbronnie przytula twarz do poduszki
złożone dłonie wkłada pod nią
jak do modlitwy
gdy gra - jego kartki z nutami
fruwają nad naszymi głowami
znalazłem telefon, internetową pocztę
napisałem do niej, do dziewczyny z kontynentu
przecież musiałem go kiedyś obudzić
dziewczyna z kontynentu przyjechała
na moją specjalną prośbę
gdy stanęła w drzwiach
zdjąłem jej mokrą od deszczu kurtkę
w pokoju było ciemno
wieczór przyszedł szybciej z chmurami
patrzyła na mnie
ja patrzyłem na nią
była piękna
dziewczyna z kontynentu
jasne włosy, jasne oczy
jasne piegi na nosie
wzruszający zarys ust
chmury przebiegały granatowe niebo
weszliśmy do pokoju
mój nieszczęśliwy przyjaciel skrzypek spał
kraciasty koc leżał na podłodze
nawet poduszka, która chroniła jego dłonie
zniknęła w wieczornej przestrzeni
ja i dziewczyna z kontynentu
staliśmy w ciszy
z mojego najbliższego świata
okno było najjaśniejsze
jego wysokość WINDOW
patrzyło na dziewczynę z niebios
pojawiła się jak pragnienie, jak duch
mój przyjaciel skrzypek nieświadomie spał
odrzuciwszy koc, poduszkę i wszelkie poglądy
dziewczyna z kontynentu podeszła do niego
dotknęła jego śpiącej dłoni
usiadła na łóżku
przyjaciel skrzypek westchnął – może nazbyt teatralnie
przecież spał
dziewczyna z kontynentu
dotknęła jego włosów, jego twarzy
wtedy otworzył oczy
pocałowała go - mój Boże
gdzie zdarza się sen???
mój przyjaciel skrzypek
leżał na poduszce odurzony
zamknął oczy aby ją zatrzymać we śnie
wtedy dziewczyna zniknęła
Co zrobiłeś – przecież to nie był sen - pomyślałem zazdrośnie
CZY
będziesz ze mną chociaż przez chwilę
gdy jasnozielone drzewa już zapomną wiosnę?