Mariola Socha

 

Samotne serce

For  William Butler Yeats

 

jeździec był już niedaleko

pędził przez puste pola

w stronę jedynej góry

pod jego płaszczem - samotne serce

 

zboża pochylały się nad ziemią

chłopi pochylali się nad zbożami

niebo kłaniało się słońcu

 

po co mnie stworzyłeś Panie

abym jeźdźcowi niebieskiemu dawał

na wszystko przyzwolenie?

 

cierpienie dosięga mnie

ale ty tego nie widzisz

tak, Ty mój Boże

jesteś pewny swego zwycięstwa

człowiek ma być zawsze silny

wierzysz w nieomylność swojej konstrukcji

 

przyjechałam do poety

tak się nazywasz, mój bracie

stanęłam obok twojej mogiły

jacy my biedni jesteśmy

zapłakałam w duszy

dla świata - przymknęłam tylko oczy

 

moje kartki w dłoniach zadrżały

piszę, mój bracie

beznadziejne moje zajęcie, wiem

wspomóż moją tęsknotę

bo my wiemy, że oszaleliśmy doszczętnie

nawet Bóg nas nie dogoni

chociaż wysyła za nami jeźdźca

któremu kłaniamy się z chmur

cóż te kartki – powielanie tęsknoty

śmieszne wypełnianie niebieskiej woli

 

stoimy obok siebie

wolni od wszelkich podejrzeń

od kiedy wiemy

że innym Bóg dał pola, łąki

zachody słońca,

szczęśliwe nuty, szybujące ptaki

 

A nam Bóg dał tylko spragnionego szaleńca

dyszącego demonstracyjnie nad uchem

Dał nam też przerażonego konia, który stratuje nas

jeśli nie będziemy przed nim uciekać

 

jeśli to są wiersze  - to proszę …

odbierz mi je zaraz i daj spokojny sen

ale ty tego nie zrobisz

 

jeszcze jedno

to wiemy aż nadto dokładnie

stojąc obok siebie

wolni od wszelkich podejrzeń

czujemy nasze serca

małe od tęsknoty

granatowe od smutku

 

kto będzie czytał

nasze słowa bez nadziei

nigdy nas nie spotka spełnienie

ty wiesz, że oboje

mamy tutaj swoje porachunki

łąki, trawy, górę,

szaleńca - nieokrzesanego jeźdźca

umiemy oszukiwać

opisać wszystko dokładnie

bo oboje wiemy

jak Bóg nam pomieszał dusze

 

rozmyślnie dał

 

Tobie Kobietę

Mnie Mężczyznę

 

żadne z nich

nie ocali naszych dłoni

może nawet pogrążą nas w niebycie

ach nie chcę myśleć

bo ty byłeś szczęśliwszy

nie wypieraj się

zdobyłeś kobietę swojej duszy

twoje marzenie, twoje cierpienie

 

dlaczego tak blisko nas

wszelkie złudy, przeciwieństwa

prawie zmory

jeździec już jest niedaleko

czuję jego pelerynę na swoim ramieniu

 

wrzosy w moich włosach

nagłą jesienią

nasze rozmyślania

puste od słów

pełne od łez

wciąż składamy ręce do naszych miłości

modlitwy w oddechach

 

stoimy obok siebie

wolni od wszelkich podejrzeń

ile jeszcze zdołamy znieść

ile zdołamy zrozumieć

 

dajesz mi znak, mój bracie

słowa to zaklęcia

potrzeba duszy, czasu, uczuć

 

twoja kobieta idzie przez łąkę

możesz dotknąć jej płaszcza - odwróci się

 

mój mężczyzna patrzy wieczorem w niebo

nieświadomy mojego istnienia

moje marzenie, moje cierpienie

 

jeździec jest już zbyt blisko

pędzi przez puste pola w stronę jedynej góry

pod jego płaszczem bezpieczne - Samotne Serce

 

Powrót do spisu treści 5

Dalej 4