Paweł Ryś
Mój potwór
Mój potwór jest inny
w niczym nie przypomina
przerośniętego gada z bajek
ani gumowej lalki
z tandetnych horrorów
nie jest potworem z mitologii
nie jest potworem z powieści Stokera
nie jest też potworem Pana Cogito
Mój potwór jest jak powódź
nieposkromiony żywioł
który każdy kształt
zamienia w płatek mułu
przed nim nie da się uciec
uciążliwy jak cień
wierny jak zaraza
pójdzie ze mną wszędzie
mój potwór
nie gra w dodatku uczciwie
nie wypowiada otwarcie wojen
nie daje ostrzeżeń
atakuje znienacka
każda więc chwila pod ostrzałem
każda chwila pod znakiem zapytania
mój potwór
nie zna też słowa kompromis
nie można go przekupić
nie można z nim współżyć
jakoś się tam dogadać
czy choćby zawrzeć pokój
na niekorzystnych warunkach
wreszcie nie można nawet
oddać się w niewolę
jest konsekwentny w swoim celu
cel ten to moja śmierć
no cóż
jest jaki jest
nikt nie wybiera sobie potwora
zatem staję do walki
choć moje szanse są nikłe
(dobrze będę szczery:
nie mam żadnych szans)
jak Leonidas
(choć Symonides nie napisze epigramatu
na moim grobie)
jak Roland
(choć nie zejdą po mnie opierzone anioły)
(albo bardziej skromnie)
jak kociątko stające do walki z lwem
(choć nade mną nikt nie będzie się tak rozczulał)
Buntuję się więc jestem
Buntuję się ale się nie oszukuję
wiem dobrze
że kiedyś prędzej czy później
po prostu
przegram