Roman Dzioboń

 

Do gorczańskiego Betlejemu

 

Aureole pochodni biegły na wyścigi

z  zimnymi światełkami czołowych latarek

przygięte czapami śniegu młode smreczki

i garbate wierzchołki zasp

jak wielbłądy karawany mędrców

i wełniste owce pasterzy

gapiły się bezmyślnie w jarzące światła

 

Święta Rodzina kuliła się z zimna

drzwi bacówki zamknięte na głucho

spóźnionym celebransom wicher wywiewał

z repertuaru liturgii własne, ciepłe słowa

choć prosiły o nie

wznoszące nagie ręce konarów do nieba

czarnego jak kosmos

drzewa — pomniki Ojca Kolbego

 

Tańczące w snopach iskier ognistych

cienie pielgrzymów pochylonych nad mroźnym opłatkiem

nie zauważyły

jak spod śnieżnego nawisu

wybiegła maleńka myszka

która też chciała zobaczyć Dzieciątko

 

Może chociaż swoim mysim serduszkiem

wysłała Mu SMS-a:

Witaj Panie wszelkiego stworzenia!

dziękuję Ci za życie!

 

Głębokie ślady pielgrzymich kroków

w kopnym  śniegu wiodące w dół

- znaczyły

powrót do codzienności

Powrót do spisu treści 5

Dalej 4