Maciej Pinkwart, Północna Słowacja...

Wstęp

Od wielu lat jeżdżę na Słowację na tyle systematycznie, na ile pozwalają mi na to zmieniające się przepisy i sytuacja tak polityczna, jak finansowa. Uważam, że jest to jeden z najpiękniejszych krajów tej części Europy i choć coraz bardziej popularny - nadal jest w Polsce mało znany. Owszem, bywa się sporo i często w rejonach podtatrzańskich, głównie w celach turystycznych, narciarskich i handlowych. Nie ujmując nic z zasadności takich motywacji, chciałbym zaproponować spojrzenie na Słowację jako na kraj o równie pięknych pejzażach jak architekturze, o niezwykle cennych zabytkach i skomplikowanej, ale bardzo ciekawej historii. Historia ta w bardzo wielu punktach splata się z historią Polski, a właściwie wraz z nią współtworzy znaczną część historii Europy. Spojrzenie na tę historię przez wiele lat było (niekiedy nadal jest) skażone doraźną polityką, czasem nacjonalizmem, zaprawionym resentymentami o bardzo różnorodnych uwarunkowaniach. Przez stulecia toczono walki - orężne, dyplomatyczne, propagandowe i gospodarcze - o podporządkowanie sobie terenów przygranicznych. W czasach nowożytnych niesnaskom politycznym zazwyczaj towarzyszyły nie słabnące wzajemne zainteresowanie turystyczne i ekonomiczne. W dobie jednoczącej się Europy, na szczęście, niesnaski owe stają się w coraz większym stopniu tylko domeną działaczy niektórych stowarzyszeń, coraz bardziej oddalających się od rzeczywistości. Z drugiej strony - powstające w ostatnich latach towarzystwa i związki, mające na celu "zorganizowanie" przyjaźni i współpracy między Polską a Słowacją na ogół grzęzną w działaniach urzędowych, co jest dość oczywiste, bo przyjaźni ani innych uczuć wyższych zorganizować się nie da. Dla idei euroregionalnej zapewne w ostatnich latach więcej zrobiła wymienialność walut na "tatramarketach" w Nowym Targu i Jabłonce oraz atrakcyjność narciarska i turystyczna Ździaru, Jasnej, Szczyrbskiego Jeziora czy Vrátnej niż sążniste narady w Zakopanem czy Kieżmarku, z udziałem tzw. czynników. Krokiem w stronę likwidacji dzielących nasze kraje i narody barier ma być i ten przewodnik.

Pisany jest przez turystę dla turystów, przez kierowcę dla kierowców, wreszcie przez przyjaciela Słowacji i Słowaków (Słowaczek też...) dla tych, którzy już poddali się urokowi tego pięknego kraju lub też są skłonni to zrobić. Chciałbym wierzyć, że publikacja ta przyczyni się do utrwalenia wśród Polaków świadomości, że oto za południową granicą mamy kraj pięknej przyrody, bezcennych zabytków, ciekawej historii, pokrewnego języka, kraj łatwo dostępny dzięki drogowym i turystycznym przejściom granicznym. Kraj ludzi nie gorszych i nie lepszych - zwyczajnych, takich samych jak my.

***

Nasze stosunki ze Słowacją, na szczęście, coraz bardziej "normalnieją". Kluczową sprawą w tej dziedzinie stało sie przystąpienie naszych krajów do Unii Europejskiej z dniem 1 maja 2004 r. Wtedy na granicach znikła kontrola celna i do historii przeszło rewidowanie samochodów i plecaków przez polskich celników, poszukujących nielegalnie przewożonych nadmiernych ilości butelek piwa, co, niewątpliwie, mogłoby załamać polską gospodarkę. Przejawem tej normalności  dogodnym dla turystów (choć nie tylko), są już od lat kwestie walutowe: w przygranicznych miejscowościach już na całkiem dużą skalę i, o ile się orientuję, zupełnie legalnie można płacić w sklepach walutą sąsiedniego kraju. W największej mierze spotyka się to, rzecz jasna, na jarmarkach w Nowym Targu i Jabłonce, ale ta sama zasada dotyczy sklepów i restauracji w miasteczkach słowackich. Pewne perturbacje w kwestiach handlowych wywołał fakt wprowadzenia Słowacji do strefy Euro z dniem 1 stycznia 2009 r. Wywołało to nieuniknioną podwyżkę cen na Słowacji i relatywne obniżenie ich w Polsce, więc zwiększył się ruch handlowy w naszą stronę. Kluczową zmianą jednakże było wejście obu naszych krajów do strefy Schengen z dniem 29 grudnia 2007 roku, wskutek tego na przejściach drogowych i kolejowych znikły kontrole paszportowe, a granicę można przekraczać w każdym miejscu, gdzie tylko da się to zrobić, a nie ograniczają tego inne przepisy  - to ostatnie dotyczy głównie Tatr, gdzie przejść na drugą stronę legalnie można tylko tam, gdzie na granicy spotykają się szlaki turystyczne polskie i słowackie, i to tylko w okresie, gdy po obu stronach ruch turystyczny nie jest zabroniony. To zastrzeżenie, mające na celu ochronę przyrody, wiąże się m.in. z faktem, iż w okresie zimowym (listopad-maj) w słowackiej części Tatr szlaki turystyczne biegnące powyżej Magistrali Turystycznej są zamknięte.

Stan dróg na Słowacji pozostaje nadal przeciętnie lepszy niż w Polsce i zapewne jeszcze długo tak będzie. W dużej mierze wynika to z mniejszego ruchu samochodowego niż u nas. Ale w ostatnich latach Słowacja pełną garścią czerpie z kasy Unii Europejskiej, dzięki czemu w tempie, którego możemy tylko pozazdrościć, powstają nowe autostrady, pięknieją też remontowane centra miast i miasteczek. Coraz więcej zabytków jest odnawianych i udostępnianych do zwiedzania, coraz lepiej wygląda informacja. Na szczęście, coraz więcej wiadomości na temat turystycznych i kulturalnych walorów Słowacji można znaleźć w Internecie, są tam też interesujące i przydatne dane odnoszące się do ofert hotelowych. Doskonałym kompendium wiedzy o naszych sąsiadach, podanej po polsku jest strona http://www.eslowacja.pl/. Można również wyszukiwać strony poszczególnych miast, bo na Słowacji swoje strony (choć o różnym poziomie wartości informacyjnej) mają nawet małe miejscowości miejscowości.

 

***

 

Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim osobom, dzięki którym ta książka powstała. Składam podziękowanie za pomoc i za przekazywaną wiedzę doktor Norze Baráthovej z Kieżmarku i doktorowi Ivanowi Chalupeckiemu z Lewoczy, których ogromna wiedza historyczna pokazała mi drogę na moim szlaku, a życzliwa pomoc pozwoliła uniknąć wielu błędów. Jestem wdzięczny panom dr Dušanowi Karasce i Igorowi Čerňanowi za cenne uzupełnienia tekstu o historii Zamku Orawskiego, oraz państwu mgr Monice Pavelčíkovej i dr Peterowi Rothowi z Zamku Lubowelskiego za przejrzenie i poprawienie tekstu o Starej Lubowli oraz dr Marii Novotnej z Zamku Spiskiego i mgr Evie Spalekovej ze Spiskiego Muzeum w Lewoczy za uzupełnienia i korekty fragmentów o Spiskim Zamku, Spiskim Podgrodziu i Spiskiej Kapitule. Dziękuję niezawodnym i cierpliwym towarzyszom moich słowackich wędrówek, którzy dzielili ze mną radości i trudy samochodowych i pieszych rajdów od Svrčinovca do Vyžnego Nemeckego i od Orawskiej Półgóry do Koszyc. Ogromnie dziękuję mojemu przyjacielowi, redaktorowi "Wierchów" Wiesławowi A. Wójcikowi, który pierwszy uczył mnie Słowacji i towarzyszył na szlakach oraz szosach.

Specjalne podziękowania kieruję do tych wszystkich zakopiańczyków, dzięki którym zdecydowałem się zająć tematyką pozazakopiańską.

Maciej Pinkwart


Dalej F
E Powrót do "Spisu treści"