Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

 

 

Nowinki 

 

27 grudnia 2013

Raczej piątek niż świątek...

 

No i po świątecznych zabawach! Zajrzałem dziś do lodówki - jeszcze coś tam zostało, ale pewno jutro, a najdalej pojutrze, trzeba będzie iść do sklepu. Znaczy - dobrze zaplanowane święta. A logistycznie nie było łatwo, bo w tym roku były wyjątkowe komplikacje organizacyjne. 24 grudnia Renatka pracowała na dniówkę, Michał na nocny dyżur. Wigilijną kolację - pospieszną i nieco skrótową - przygotowywałem więc u siebie. Ale menu nie było bynajmniej na skróty: wspólnym wysiłkiem przyrządziliśmy śledziki w dwóch smakach i dwóch kolorach (żółtym i zielonym, przepisu nie zdradzę), barszcz z uszkami, zupę bouillabaise, pierogi, rybkę smażoną (w tym roku flądra), sernik, dwa gatunki pierników, babeczki, owoce. Dla niepracujących jeszcze dwa gatunki wina. Może nie było dokładnie 12 potraw, ale niewiele brakło.  Nazajutrz świąteczne śniadanie u Renaty i Michała, połączone z rozdawaniem prezentów, wyjazd na Słowację w celach fotograficznych, a wieczorem (Renata na dyżurze) - my z Michałem zużyliśmy nieco napojów energetyzujących. W drugi dzień świąt Renatka w pracy fotograficznej (chrzciny!), my z Michałem w domu (każdy swoim), ja z telefonem przy uchu i okiem na skajpie, w celach przyjacielsko-życzeniowych. No i, niestety, felietonowy deadline zmusił mnie mimo święta do pisania dla "Tygodnika".

Jednym z prezentów było to, że halny, który spustoszył centrum Zakopanego i Kościelisko, a także kilka północnych dolin tatrzańskich - do Miasta prawie nie dotarł. To znaczy, owszem, wiało, ale nie jakoś nadzwyczajnie mocno. Poza tym było kilka prezentów tradycyjnych i kilka bardzo niestandardowych. Teraz niektóre z nich trzeba zbadać i nauczyć się z nich korzystać (jeśli o mnie chodzi, to są to sprawy techniczne...).

A dziś - trochę sprzątania w komputerze (np. życzenia świąteczne przed skasowaniem wymagały kilku chwil refleksji), bo będę musiał lada dzień odświeżyć system operacyjny, nie zmieniamy od sześciu lat... I nieco lektury, elektronicznej i konwencjonalno-papierowej. I jeszcze trochę poświątecznych rozmów telefonicznych.

Bożonarodzeniowa wiosna trwa: w tej chwili, gdy to piszę (wczesne popołudnie) mam na termometrze plus 9 stopni.

Zdjęcia (na trzech różnych aparatach) pokażą parę świątecznych momentów lepiej niż opis, zapraszam do obejrzenia.

 

Faraon

Prawie złoty faraon przyfrunął pod choinkę od Uli J. z Grodziska, nieco nie całkiem świątecznie. Ale spasował.
Ubieranie stołu

Początki ustawiania stołu wigilijnego
Stół wigilijny w trakcie zastawiania

Zastawianie stołu
Róża

Biała róża zajmowała miejsce, ale była bardzo dekoracyjna
Fląderki - smażenie

Flądry smażone osobiście
Goście

Goście już mocno "pojedzeni"...
Renatka i ja

Gospodarz czasem udaje gościa
Renata przy deserze

Trochę luzu przy deserze
Deser w pierwszym dniu świąt

Tu też deser, ale już w drugi dzień świąt, u Renaty i Michała
Przed rozdawaniem prezentów

Za chwilę Renatka będzie rozdawać prezenty spod choinki
Zielonka

Pierwsze przyleciały do mnie prezenty z podwarszawskiej Zielonki
Ze świąteczną laurką od Liwii

Studiuję życzenia od Liwii. Szalik robiony przez Justynę nie dlatego że zimno, tylko dlatego, że milusi.
Tutaj się mówi bańka, a nie jak na Mazowszu - bombka

Bąbka (po tutejszemu - bańka) to także prezent z Zielonki
Michał z prezentem technicznym

Michał podziwia przybornik z kluczami do auta (?)
Mikołaj przewiduje niebawem sezon na biegówki

Czapka i gogle mają mieć zastosowanie do biegówek - jak będzie po czym biegać...
A także na landrynki

Natomiast ta czapka produkcji nowotarskiej jest podobno ostatnim krzykiem mody. Niewątpliwie pozwala na szybką lokalizację właścicielki w tłoku na Krupówkach.
To nie był prezent dla Roksany, ale zainteresowana była

Roksanka sprawdza, czy aby prezent nie jest dla niej
Nadlatuje kolejny prezent

Do mnie nadlatuje kolejny prezent

Opowieść wigilijna

Renatka tradycyjnie jak co roku dostała kolejną opowieść wigilijną...
Najcięższy prezent

Największy i najcięższy prezent dostałem ja...
Michał dostał nieco tekstyliów

Tekstylia w tym roku były rzadko rozdawane, ale za to markowe bardzo.
Temperatura na balkonie Renatki raczej nie harmonizuje z tym, co w dali za oknem

To nie jest fotomontaż! Figurka dziadka do orzechów jest co prawda z tej strony okna, ale termometr z temperaturą prawie +20 jest na zewnątrz... Wczesne popołudnie 25 XII 2013
Landrynka w Tatrach Bielskich

Renatka na stoku w Średnicy, w Tatrach Bielskich
Zabawy apres-ski

Spacerowe igraszki w słowackim Ździarze

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej