Wszystkie zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

 

 © Copyright by Maciej Pinkwart

 

Nowinki 

 

7 kwietnia 2013

No to z głowy!

 

Zaniedbałem Nowinki, bo miałem mnóstwo innego pisania, i nie byłem specjalnie in the mood. Ale mnie pan Marek z Poznania zmobilizował swoim listem dzisiejszym, zapytując czy to chory nie jestem, że nie piszę. No więc zdrowy jestem i piszę.

Nareszcie po Gali, po Świętach i po bezsensownym przygotowywaniu różnych rzeczy do publikacji. I w ogóle luzik! Jeszcze mi, co prawda, zostały pewne obowiązkowe pisania do szkoły i do prasy, ale pomalutku z tego też się wygrzebię. Najważniejsze, że wiosna tuż, tuż. Co prawda, pewno jeszcze nie pora zmieniać opony na letnie, ale tak mało teraz jeżdżę, że to w sumie nie ma nawet znaczenia. Już się tak to wszystko uprzykrzyło, że nawet takie zapyziałe fiotecki jak na zdjęciu głównym, także cieszą. Choć jeśli się na tym ma skończyć, to będzie tak jak z zachwytami na temat papieża Franciszka: ogromnie nam się podobało to, że mówił do wiernych buona sera i dobrego obiadu, że nie wkłada czerwonych butów i że mieszka w dwupokojowym mieszkaniu i domaga się kościoła ubogiego. I jeszcze to, że nie sili się być poliglotą i przemawia tylko po włosku. Polacy podobno już kręcą nosem, że ich nie pozdrawia fonetycznym polskim, zdaje się, że brak im tego Witam was ciule, do czego przyzwyczaił poprzednik. Ale po prawie miesiącu od wyboru niczego poza dobrym obiadem i brakiem butów nowego nie daje się w Kościele zauważyć. Papież dalej mieszka w dwupokojowym apartamenciku, ale reszta kościoła nie poszła jego śladem. I zdaje się, że już się do tego przyzwyczajamy: papież w dwu pokojach, a rzymscy biskupi kuriarze w pałacach. Jakoś też nie słychać, żeby kto z polskich hierarchów oddał swoją rezydencję dla ubogich... Papież nosi srebrny pierścień i stalowy krzyż, a biskup Głódź ocieka złotem. I co? I nic, zdaje się że w oczach wiernych Głódź jest górą. Z czego wynika stara prawda, że ryba co prawda psuje się od głowy, ale naprawiać się powinna od płetw. A od życzenia dobrego obiadu wciąż na stołach nie przybywa.

Nowego felietonu nie ma, bo "Tygodnik" odpoczywa jeszcze po Świętach.

Zobaczyłem ostatnio w Zakopanem, że naprzeciw Galerii Hasiora wznoszą się miłe oku betonowe ściany kolejnej wielkiej kubatury. Jak się cieszę - nowy wspaniały świat się rozwija. Z przyjemnością pokazuję też, jakie zmiany na lepsze czekać nas będą już niedługo w mojej ulubionej Szczawnicy. Na lepsze, bo na gorsze już raczej nie. Oto kilka zdjęć z ostatniej tam wizyty. Naturalnie, że złośliwie i tendencyjnie dobranych, ze starannym ominięciem tego, co nowo odremontowane... Podróż odbyłem w poszukiwaniu restauracji oferującej placki ziemniaczane, od reklamy do konsumpcji. Znalazłem, pojadłem, jestem zachwycony! Cudownie podnosi na duchu. Fakt umieszczenia w karcie dań historii domu jest niezwykły i wart upowszechnienia, dziś naprawdę rzadko właściciele przywiązują wagę do historii swojej własności... Polecam "Jakubówkę" wszystkim członkom wszystkich Towarzystw Opiek nad Zabytkami, konserwatorom zabytków i członkom Partii Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa. Oczywiście po tym, jak już skończą starannie odwracać wzrok od poprzedzających "Jakubówkę" ruder, widm i szkieletów. Zdjęć nie opisuję, nie podaję też adresów: Szczawnica jest niewielka i wybrałem z niej tylko niewielki fragment do dokumentacji.

 

Ale będzie pięknie II!

     

 

 

 

Poprzedni zapis

Powrót do strony głównej