Tygodnik Podhalański nr 51-52, 20 grudnia 2018

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)

Maciej Pinkwart

Donkiszoteria przedświąteczna

 

Pod choinką nie znajdziemy nowego premiera ani partii rządzącej, więc miejsce przy stole zostawimy dla kogoś, kto do jesieni 2019 zadba o to, by następne święta były wesołe, ale nie śmieszne. W nieustającym festiwalu kłamstw, półprawd, insynuacji i hipokryzji obecne władze sięgnęły po Grand Prix w czasie zakończonego właśnie katowickiego szczytu klimatycznego. Polska była tam gospodarzem, więc premier Morawiecki zapowiadał, że zgodnie z ogólnoświatowymi tendencjami nasz kraj będzie stopniowo odchodził od potępianego przez cały cywilizowany świat opierania energetyki na paliwach kopalnych, na rzecz energii odnawialnej, tj. wiatrowej i jądrowej. W tym samym czasie wicepremier Szydło mówiła, że rząd będzie rozwijał gospodarkę węglową, a nawet będzie skupywał nie sprzedany węgiel od górników. Prezydent Duda na uroczystości barbórkowej mówił, że nie pozwoli zamordować polskiego górnictwa, a na szczycie energetycznym władze Polski będą tam mówić prawdę w sposób wolny od poprawności politycznej dyktowanej bardzo często przez obce - nie nasze, niepolskie – interesy. Zapewne to odwetowcy niemieccy i sowieccy bolszewicy chcą zmusić Polskę do porzucenia węgla i instalowania wiatraków. Polski minister energetyki mówi, że rząd będzie likwidował lądowe elektrownie wiatrowe, ale postawi wiatraki na Bałtyku. Farmy wiatrowe dają prąd o połowę tańszy od elektrowni węglowych, ale PiS ma inne zobowiązania wobec swoich wyborców w kopalniach i elektrowniach. Powodowaną przez nie szkodliwą emisję dwutlenku węgla rząd chce redukować przez sadzenie nowych lasów. Ciekawe, kto się na to da nabrać – całe polskie lasy, łącznie choinkami w sklepach, tujami na cmentarzach i palmami w ogrodach botanicznych nie zlikwidowałyby skutków trucia nas przez jedną tylko elektrownię w Bełchatowie. Prezydent mówi, że węgla w Polsce starczy jeszcze na 200 lat – ale nie mówi, że jego większość leży pod miastami i parkami narodowymi, na głębokości, z której nie wydobywa się nawet diamentów w RPA, albo znajduje się w miejscach, w których wydobycie będzie technicznie niemożliwe, śmiertelnie niebezpiecznie lub po prostu nieopłacalne, a nasz węgiel kamienny często nie nadaje się nawet na kamienie węgielne. Węgiel nadający się do wydobycia skończy się za 20-30 lat. W Polsce oczywiście, bo przyjaciele naszego rządu w Rosji, w Chinach czy w ukraińskim, ale rządzonym przez rosyjskie zielone ludziki Donbasie będą go dosypywać do naszych kopalń jeszcze przez jakiś czas. Premier mówi, że naszym wkładem w ochronę środowiska będzie produkcja milionów elektrycznych samochodów, które nie będą emitować spalin. Super! A skąd te samochody będą brać prąd? Z kontaktu. A tam skąd on dopłynie? Z elektrowni węglowych. Premier nie powinien myśleć jak dziecko, które widząc bankomat mówi, że jak tatuś nie ma pieniędzy, to bierze je ze ściany.

Don Kichot był symbolem romantyzmu, ale Dulcynei nie zdobył, jeździł nie teslą, tylko na Rosynancie, a wyrazem jego zdolności bojowej było atakowanie wiatraków. No i Sancho Pansa był jego giermkiem, a nie panem.

Wesołych, ale nie śmiesznych świąt!

 

Poprzedni felieton