Tygodnik Podhalański nr 47, 22 listopada 2018

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)

Maciej Pinkwart

Filozofowie

 

Niezapomniany Henryk Jost, jeden z najdowcipniejszych i najinteligentniejszych ludzi jakich znałem i od których miałem zaszczyt uczyć się Zakopanego, gdy ktoś opuszczał towarzystwo, by udać się do wygódki mawiał zazwyczaj: Primum siusiare deinde philosophari, co oczywiście było trawestacją przypisywanej Tomaszowi Hobbsowi zasady: najpierw żyć, potem filozofować. Kiedyś chciałem być strasznie dowcipny i podnosząc szklankę, powiedzmy, herbaty powiedziałem, że u nas w Warszawie mówiono: primum bibere… Rzeczywiście, dla wielu osób bibere, czyli picie, było ważniejsze od filozofowania. Doktor Jost uśmiechnął się oszczędnie i powiedział, że to zapewne skutek znanej w języku greckim oboczności głosek „b” i „v”, a poza tym w Warszawie różne rzeczy się mówiło i mówi.

Przypomniałem sobie tę anegdotę wysłuchując wiadomości o wielkich pomnikach małych ludzi, o bankierach, milionerach i premierach, ale natychmiast porzuciłem tę sprawę, jako nie nadającą się do filozofowania, zresztą to co się teraz dzieje w stolycy jest bardziej odleciane, niż wydarzenia w obcych krajach, a nawet w Kosmosie. A tam też sporo jest ciekawych rzeczy, równie niezrozumiałych jak wielkość prezydenta Kaczyńskiego czy działalność Komisji Nadzoru Bankowego. Oto opodal szkockiej miejscowości Dumbarton, znajduje się most psich samobójców. Zbudowany pod koniec XIX w. kamienny Overtoun Bridge ostatnio przejawia dziwne właściwości, które skłaniają psy do skakania zeń w nurty rzeczki, co skończyło się tragicznym zejściem już blisko 400 czworonogów. Psy skaczą z mostu tylko z jego prawej strony, tylko przy ładnej pogodzie i tylko te, które mają wydłużone pyski. W tym miejscu pomyślałem ciepło o yorku moich sąsiadów, który potrafi piskliwie szczekać ponad trzy godziny bez przerwy, co mnie skłoniłoby do skoczenia z mostu Overtoun, gdybym miał wydłużony pysk. York też niestety nie ma, poza tym sąsiedzi nie wybierają się do Szkocji. Wytłumaczenie tego dziwnego zjawiska zostało podane, nawet dwa: nad mostem ciąży klątwa, bo jakiś Szkot zrzucił z niego dziecko, które uznał za dziecko diabła. Poza tym most stanowi portal do świata wróżek i gnomów, które skłaniają psy do samobójstwa. Proste.

W Stanach Zjednoczonych zaś ogłoszono, że przez rok obserwowano tajemniczy obiekt w kształcie wielkiego cygara z metalu i skał, który przeleciał obok nas w odległości zaledwie 22,5 milionów kilometrów. Po czym minąwszy Ziemię nagle w niewytłumaczalny sposób przyspieszył, oddalając się w siną dal Kosmosu. Amerykańscy uczeni sugerują, że mógł to być zepsuty statek Obcych, napędzany wiatrem słonecznym, dmuchającym mu w cienki żagiel. Być może wielkie cygaro Obcych nad Ameryką ma związek z faktem, iż przed laty interesujący sposób wykorzystania cygara odkrył w Gabinecie Owalnym Białego Domu prezydent Bill Clinton. Ale obecny prezydent nie myśli o cygarach, ani o niczym, poza sobą. Więc odlecieli.

Włączenie telewizji nie ukoiło rozedrganej wyobraźni, bo tutaj pokazują Obcych, którzy dostali się na nasz statek „Nostromo” i niszczą po kolei poszczególne jego sekcje. Pomaga Szekspir: O, Horacy, więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom…

 

Poprzedni felieton