Tygodnik Podhalański nr 46, 15 listopada 2018

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)

Maciej Pinkwart

Zarządzanie chaosem

 

Mój kuzyn, geograf, na uniwersytecie w Würzburgu dzielił gabinet z innym profesorem, który na wizytówce umieszczonej na drzwiach obok swego nazwiska napisał specjalność: teoria chaosu. Studenci, znający wygląd gabinetu, a szczególnie profesorskiego biurka, obok powiesili drugą: Wolfgang Pinkwart, praktyka chaosu. Tak więc rodzinnie jestem zainteresowany chaosem. A to chaos rządzi wszechświatem w postaci entropii, która jest zasadą dążenia do zabałaganienia wszystkiego, co w jakimś stopniu w Kosmosie jest uporządkowane: materii zamieniającej się w energię, energii, rozpraszającej się w czarnych dziurach. Wszystko co było na samym początku idealnie uporządkowane, skupione w jednym, niewyobrażalnie małym i niewyobrażalnie napakowanym energetycznie punkcie, natychmiast po Wielkim Wybuchu zaczęło się psuć, rozbiegać, ochładzać, poruszać niezbornie coraz szybciej i tak trwa do dziś. I będzie tak trwało, dopóki Bogini Kosmosu - Grawitacja nie przywoła tego całego tałatajstwa do porządku, nakazując każdej galaktyce, mgławicy, gwieździe, planecie, istocie, atomowi, kwarkowi zebrać się z powrotem w jednym, niewyobrażalnie małym punkcie, po czym robienie bałaganu zacznie się od nowa. Ale nie jest wykluczone, że grawitacja nie zapanuje nad entropią i wszystko to, co stanowi nasz Kosmos, przestanie odczuwać jakiekolwiek przywiązanie do czegokolwiek i pogna dalej, zatracając całą materię i energię wokół dwóch wielkości granicznych i nieprzekraczalnych – absolutnego zera i prędkości światła.

Przykładem tego nie dającego się opanować kosmicznego chaosu jest, przepraszam za wyrażenie, życie. A konkretnie: my, cała biosfera naszej planety. Tylko naszej? Nie wiemy tego, czy stanowimy tylko błąd w obliczeniach Natury, której do szczęścia, ani nawet do nieszczęścia nie jesteśmy potrzebni, czy kaprys Stwórcy, który ma z nami tylko same kłopoty. Ale – czy tylko my: ludzie, motyle, żyrafy i paramyksowirusy modnej ostatnio odry, mamy takie problemy z chaosem? Czy może gdzieś w innych, dalekich obszarach Kosmosu jacyś obcy mają zagwozdki, czy najbliższa niedziela jest handlowa czy nie, czy do ich Zakopanego z ich Krakowa pojedziemy półtorej godziny czy może pięć, czy ich prezes jest za czy przeciw, a może zajmuje się kuwetą? Cóż, można by powiedzieć, że nie ma żadnych obcych, bo Wszechświat wciąż milczy i nie odpowiada na nasze rozpaczliwe wołania, emitowane w Kosmos w ramach programu SETI. Ale niektórzy uważają nie bez racji, że owo silentium Universi jest właśnie dowodem na to, że obcy istnieją, a nawet mają niezwykle wysoki poziom inteligencji, o czym świadczy właśnie to, że się z nami nie kontaktują.

Na początku był chaos, więc jak w zasadzie z chaosu powstaliśmy my, ludzie? I delfiny? I krokodyle? Czy Stwórca męczył się nad każdym taksonem osobno, czy pozwolił działać naturze, określając tylko prawa, według których miała działać? Ba! Dziś, gdy nawet Kościół akceptuje zasady ewolucji opisane przez Darwina, okazuje się, że jest w tej teorii prawie tyle luk i nielogiczności, ile w zasadach kreacjonistycznych. Więc jak żyć? Jak opanować ten chaos?

Proste: nie opanowywać. Walczyć nie o porządek i logikę, tylko o następną kadencję.

Poprzedni felieton