Tygodnik Podhalański nr 23, 7 czerwca 2018

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2018)

Maciej Pinkwart

Morgan Freeman i ja

 

Miniony Dzień Dziecka przypomniał mi w sposób nieoczywisty ogólnoświatową akcję #metoo, w której celebrytki oskarżały celebrytów o to, że traktowali je w sposób instrumentalny, rzucając się na nie w zaciszu gabinetów lub prawiąc komplementy, w podtekście których były sugestie na temat rzucania się. Szczególnie drastyczne były opisy molestacji, wykonywanych przez producentów, reżyserów i aktorów, w chwilę potem, jak ukończono nagrywanie scen, które później były dostępne do oglądania dla widzów powyżej 18 roku życia. Oskarżenie o niewłaściwe komplementy dotknęło nawet Morgana Freemana, który ma 81 lat, jest Murzynem i laureatem Oscara i grał kiedyś Pana Boga. Podzielam oburzenie kobiet i uważam, że poza kodeksowymi karami za narzucanie swej seksualności przemocą powinno się karać za uśmiechy, komplementy, ustępowanie miejsca w tramwaju lub całowanie w rękę. Wyznania miłosne lub propozycje matrymonialne powinny być zakazane – z wyjątkiem sugestii powiększenia liczby członków własnej parafii albo promocji rządowej akcji 500 +. Ogromnie żałuję, że jak dotąd żadna pani nie oskarżyła mnie o to, że ją molestowałem, choć kilkakrotnie pewne panie oskarżały mnie, że molestowałem inne panie. Cóż, nie jestem Morganem F., czego zresztą żałuję.

Przy ONZ powinna powstać specjalna komisja, która teraz zajmie się usuwaniem scen miłosnych, a nawet komplementacyjnych z filmów, muzeów i literatury. U nas cały Sienkiewicz idzie na przemiał – ileż to razy powinny wykrzyczeć #metoo! Helena, Oleńka czy Ligia, a nawet Danuśka i Nel! Tetmajer zostanie zakazany w całości, szczególnie za słynne zdanie, wypowiadane z własnej woli przez Marynę z Hrubego: uciescie sie mnom, tu wom legne… O Żeromskim i Dziejach grzechu ani nie wspomnę.

Wydaje się, że za tym nurtem, który płynie w kierunku zupełnej zagłady Naczelnych, idą i inne przejawy życia na naszej planecie. Wiemy od dawna, że niektóre zwierzęta – ryby, płazy, skorupiaki, nawet owady – w pewnych okolicznościach potrafią zmieniać płeć wedle potrzeb środowiska. Ale ostatnio z kręgów zoologów dotarła hiobowa wieść, że u niektórych aligatorów płeć nie tylko się zmienia, ale w ogóle nie występuje. Pojawiają się krokodylowate ni-to-ni-owo, które tylko napychają brzuchy, pływają, leżą w błocie i nic więcej. Podobno to na skutek wszechobecnego w powietrzu, ziemi, wodzie i naszych organizmach plastiku kwestie płci przestają być interesujące. Ten kierunek rozwoju natury oczywiście nie ma szans na ewolucyjny postęp w drodze doboru naturalnego, bo z innymi osobnikami już niebawem będziemy się kontaktować tylko jako z sąsiadami, aktorami, sprzedawcami i prezesami partii – nie jako partnerami. I tak problem równouprawnienia płci, do którego gorąco namawiam od lat, ulegnie całkowitemu rozwiązaniu.

Na szczęście, jeszcze nie w tym pokoleniu, którego jestem ginącym przedstawicielem, razem z Morganem F. A już na pewno nie tej wiosny, która jeszcze rządzi się starymi zasadami. I, proszę pani, naprawdę pięknie pani w tej sukience. I ma pani tak śliczny uśmiech… Może wybierzemy się na jakiś spacer?

Poprzedni felieton