Tygodnik Podhalański nr 32, 10 sierpnia 2017

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2017)

Maciej Pinkwart

Prościzna

 

Wszystko się upraszcza. Władza, nie rozumiejąca świata zewnętrznego i tkwiąca w Okopach św. Trójcy sprzed pół wieku wyrównuje wszystko parlamentarnym walcem, dążąc do przywrócenia PRL-owskiego modelu jedności moralno-politycznej narodu. Tendencja do uproszczania nie jest bynajmniej szukaniem szlachetnej prostoty, tylko wprowadzaniem prościzny, a z czasem – prostactwa. Kiedy działaczka partii rządzącej nawołuje by zastąpić inteligenckie wziąć proletariackim wzionść, bo tak mówi suweren – można by przypuszczać, że starszej pani menopauza uderza na mózg, ale baczniejsza obserwacja pokaże, że jest to kwestia zupełnie apolityczna, nie związana z wiekiem i stanem hormonalnym.

Kiedy istniało dziennikarstwo informacyjne, odróżniane od opiniotwórczej publicystyki, wiele stacji radiowych i dzienników korzystało z depesz agencyjnych, abonując serwisy AFP, DPA, TASS, PAP czy najpopularniejszej – agencji Reutera. Materiały agencyjne były faktograficzne, wręcz lakoniczne. Prasoznawcy określali język, jakim były pisane jako Reuter’s English, który potrafił używał do redagowania depesz słownictwa, zawierającego tylko 300 wyrazów. Potem, oczywiście, dziennikarz prasowy rozbudowywał te komunikaty w normalnym, o wiele bardziej rozbudowanym języku. Ta tendencja teraz znacznie się rozszerzyła. Słowa dziś używane mają albo przekłamane znaczenia, albo posługują się znaczeniem poszerzonym. Dawniej mówiono o demokracji ludowej – która, pomijając już pleonazm tej nazwy, miała z demokracją wspólnego tyle co konik polny z koniem. Politycznym wyzwiskiem było słowo rewizjonista, którym określano każdego, kto miał inne zdanie niż partia. Potem głównym wyzwiskiem stało się słowo Żyd, używane wobec każdego innego: Żydem dla kibica ŁKS-u był zawodnik Widzewa, Żydem mógł być Arab, choćby pochodził z Czadu, a zdarzało mi się słyszeć ty Żydzie! mówione do psa, który porwał ciastko ze stołu. Dziś ktoś kto krytykuje władzę bywa jako komunista (a czasem, wymiennie – postkomunista), choć może być prawicowym katolikiem… Zubożeniu uległy nawet przekleństwa: któż dzisiaj jeszcze umie „puścić wiąchę”, w której żadne słowo nie jest wulgarne, chociaż całe zdanie jest jednoznacznie obraźliwe? Dziś jeden-dwa słowa wystarczają… A ile było niegdyś określeń na to, że coś – lub ktoś – się nam podoba? Dziś mówimy super i to zastępuje wszystko. Ile różnych brzmień miały słowa powitania: w drzwiach, na ulicy czy w liście! Teraz mówimy witam, choć witać można tylko u siebie, a nie przychodząc czy pisząc do kogoś… Na do widzenia wystarczy pozdrawiam

Na naszym podwórku jest podobnie: każda jazda na nartach to szus, choć szus to jazda prosta, na krechę. Każdy wiatr to halny, częściej – halniak. Co robi wiatr? Duje. Górale są łasi na dutki, tylko w liczbie mnogiej, bo jeden dutek nie występuje, zresztą tylko jakiś głupi dudek nie interesowałby się dutkami… Bo dudki to wymysł podłej elyty, nie wiadomo zresztą czy nie obraźliwy dla polityków. Są wakacje, więc niech odpoczywają w spokoju.

 

Poprzedni felieton