Tygodnik Podhalański nr 7, 16 lutego 2017

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2017)

Maciej Pinkwart

Picasso na Czerwonych Wierchach

 

Każda władza ma swoich hunwejbinów, którzy bezinteresownie wyrażają dla niej swoje poparcie nie poprzez realizację jej programu, ale przez atakowanie jej przeciwników. Najpierw dezawuuje się ich nazwiska, zastępując je imionami: nie Petru, tylko Rysiek, nie Schetyna, tylko Grzesiek, nie Tusk, tylko Donek… Potem przydaje się im obraźliwe epitety: „kodziarze”, co wprost nawiązuje do niepochlebnego określenia „kociarze”, „Peło”, co identyfikuje PO jako wsiockich ważniaków, komuniści i złodzieje, ubeki, staruszki z Komunistycznej Ofensywy Dywersantów… Potem następuje proces dehumanizacji przeciwników: to nie tacy sami ludzie jak my, nie myślą tak jak my, czyli nie mają słuszności. Dlaczego? Bo to ludzie gorszego sortu (w innych czasach używało się sformułowania untermensch), zbrodniarze lub genetyczni bandyci, osoby specjalnej troski, szpiedzy, Żydzi, terroryści, agenci Moskwy czy Brukseli, wnukowie Wermachtu, ukryta opcja niemiecka… Komunistyczną staruszką może być 30-letnia kobieta, studentami uniwersytetu trzeciego wieku mogą być słuchacze dziennych studiów z przeciętną wieku 24 lata, osobą specjalnej troski może być światowej sławy pisarz… Nikt, kto nie popiera obecnej władzy nie jest traktowany jako równouprawniona osoba o odmiennych poglądach, bo jest wrogiem, zaprzańcem, którego prawa do funkcjonowania w społeczeństwie powinny zostać mocno ograniczone. U naszych wschodnich sąsiadów opozycjoniści trafiali do „psychuszek”, bo nie może być normalny ktoś, kto nie popiera takiego programu, który jest jedynie słuszny… Taki psychol sam nie wymyślił takich rzeczy, więc – wiadomo! – musi być na służbie „określonych sił” w kraju lub, za granicą.

Takiego odczłowieczonego przeciwnika już nie żal potraktować z buta, w przenośni czy dosłownie, bo to przecież jest tylko osoba „człowiekopodobna”, to nie Polak, tylko osoba „polskojęzyczna”, to nie patriota, tylko zdrajca Ojczyzny. A więc – i prawa wobec niego można stosować inne, a nawet dopuszczać go do sejmowego mikrofonu wręcz nie wypada. Na początku tej drogi jest obrzucanie przeciwnika władzy słownymi, wirtualnymi lub realnymi ekskrementami, potem można ich nakryć czapkami przy niewielkim wsparciu kijów bejsbolowych, na końca drogi są krematoria w Auschwitz.

Ktoś, kto nie popiera prawicy, traci prawo do bycia elitą intelektualną, artystą czy zgoła uczestnikiem życia publicznego: pogardza się laureatami Oskara, noblistami, wielkiej klasy artystami. W komentarzach do artykułu o Pablu Picassie wypowiedzi hunwejbinów dotyczyły tylko jednego: był komuchem i kochał Stalina. Talent? Sława? U komucha?

W ramach ustawy dekomunizacyjnej lokalny aktyw chciał wysunąć wniosek o usunięcie z map nazwy Czerwonych Wierchów i upamiętnienie w ich miejscu dynastii rządzącej i jej hajduków. Sprawa upadła przez to, że nie dało się uzgodnić z władzami, komu miałby przypaść szczyt Mało-łączniak, komu Krzesanica i Kopa Kondracka, a komu wierch, który dotychczas nazywa się Ciemniak.

 

Poprzedni felieton