Tygodnik Podhalański nr 6, 9 lutego 2017

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2017)

Maciej Pinkwart

Przemijanie

 

Krzepiąca jest świadomość, że jutro dzień będzie jeszcze dłuższy, a lada tydzień włodarze górskich kurortów będą mogli odpocząć od nieustannych pretensji o to, jak wyglądają chodniki w rządzonych przez nich miastach i wrócą do gabinetów, strudzeni po towarzyszeniu gwiazdom i Słońcom Narodu na stokach narciarskich i skoczniach. Aliści pewien procent ludzi myśli też o tym, że każda godzina, przybliżająca nas do wiosny i triumfu powracającego życia nad zimową stagnacją to sześćdziesiąt minut, z których każda nieuchronnie przybliża nas do tego, że lato się skończy, krótkie spódniczki znów zostaną zastąpione przez wyłachane dresy i cały cykl zacznie się od nowa. Choć każda minuta to także sześćdziesiąt sekund nadziei na to, że po wiośnie, lecie, jesieni i zimie znów przyjdzie wiosna…

Naturalnie, są kraje, gdzie wiosna i lato trwają na okrągło i nawet tęsknią tam do chłodniejszych klimatów – ale z drugiej strony, są i takie miejsca, gdzie wiosna nie nadejdzie nigdy. To u nas się nie przyjmie – przynajmniej do czasu, aż przekonamy się, czy zabije nas globalne ocieplenie, czy kolejne zlodowacenie. Podobno zresztą jedno nie wyklucza drugiego. Na razie jednak cechą naszego klimatu jest przemijanie. Dotyczy to, oczywiście, nie tylko pór roku. Dlatego zadziwia mnie postępowanie polityków, którzy przy pomocy idącego równo w dyszlach parlamentu i innych pozorantów spod kandelabrów kroją nowe formy prawa na użytek własnych, doraźnych potrzeb. Bo przecież wiadomo, że jeśli nawet demokratyczne zasady zostaną obalone i zastąpione dyktaturką, albo – co bardziej prawdopodobne – przed kolejnymi głosowaniami da się związać większość elektoratu w kolejne pęta kiełbasy wyborczej, to przecież nie takie dyktatury, nie takie imperia i ich żelazne fundamenty upadały wskutek sprzeczności między bazą a nadbudową. Nawet potężne Imperium Rzymskie padło pod ciosami ariańskich Wizygotów… A gdy ci, co po obecnie rządzących zasiądą na tronach, przyjdą na gotowe, będą mieli pod ręką instrumenty prawne, wyprodukowane przez przeciwników do walki z nimi. Obecna większość parlamentarna zamierza sama sobie dać uprawnienia do mianowania nie tylko sędziów konstytucyjnych, mających kontrolować władzę, ale także pracowników sądów powszechnych, by wydawali wyroki zgodne z oczekiwaniami rządzących, na przykład za krytykę władzy. Bo niebawem krytyka władzy zostanie uznana za delikt prawny. Marszałek sejmu dostanie uprawnienia do zamykania buzi posłom opozycji w każdej chwili kiedy tylko władza zechce, a nawet karania ich finansowo. Może nawet wprowadzi się chłostę i golenie głów? Partia mająca obecnie za sobą większość, tj. ok. 18 % społeczeństwa, zamierza za nasze pieniądze wykupić bądź represjonować wszystkie media niezależne od władzy i sejmowej większości. Ale czas biegnie i wiosna jest za progiem. Władzę przejmie opozycja - a prawo pozostanie i da po kulach tych, którzy je uchwalili… Chyba, że zlikwiduje się wybory, a wtedy elekcję zastąpi erekcja. Czyli powstanie.

 

 

Poprzedni felieton