Tygodnik Podhalański, 31 marca 2016

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2016)

Maciej Pinkwart

Serce narodu

 

W wiadomościach internetowych ostatnio staram się oglądać głównie informacje o nowinkach technicznych i odkryciach przyrodniczych. Choć dziwią mnie niejednokrotnie tak jak te ze świata polityki – nie wywołują odruchów gastrycznych. Najbardziej fascynująca wydała mi się w minionym tygodniu wieść o hiperszybkim pociągu, który – wynaleziony w Kalifornii – ma dotrzeć także do Europy środkowej. Szybka kolej próżniowa Hyperloop ma już niebawem połączyć Budapeszt, Bratysławę i Wiedeń. Inicjatorem tej inwestycji jest rząd Słowacji. Ta luxtorpeda pozwoli na przejechanie z centrum Bratysławy do centrum Wiednia w dziesięć minut. To nam nie imponuje: z Zakopanego do Poronina już dziś udaje się niekiedy przejechać w dziesięć minut…

Zakończył się przetarg na budowę odcinka dwupasmowej zakopianki między Lubniem a Rabką. Jeśli obecna administracja nie anuluje tej decyzji, jako rozpoczętej za czasów, gdy kraj na okupowała Platforma Obywatelska, to już za kilka lat pomkniemy z Krakowa do Rabki jak na skrzydłach wiatru. Do akcji już wkroczyły ekipy drwali i od miesiąca rąbią drzewa na trasie przyszłej drogi. Zapewne nadzór nad tą działalnością sprawuje minister ochrony środowiska, dla którego siekiera wydaje się być najpiękniejszym narzędziem ekologa.

Gdyby wznieść się wyżej i okiem Google Earth spojrzeć na całość zakopianki – zobaczymy, jak bardzo ludzkie jest to przedsięwzięcie. Na pierwszy rzut oka zakopianka na odcinku już zreformowanym przypomina wnętrze człowieka, w którym do dość drożnych kiszek doczepiony jest wyrostek robaczkowy, sięgający od Nowego Targu do Zakopanego. Ale jest to wrażenie pobieżne. Bowiem Zakopane przestało być pępkiem Polski (tym, jak wiadomo, jest warszawski Żoliborz), a jest sercem naszego kraju: czy jest bowiem inne miejsce, które we wszystkich Polakach, drugiego, pierwszego, a nawet zerowego sortu budzi tak gorące uczucia? Wszyscy pędzą tu na złamanie resoru, nie bacząc na niepogodę, brak śniegu, atrakcji i miejsc parkingowych, przyciągani serdecznością ludności miejscowej – a pędzić będą jeszcze tłumniej, dzięki nowej zakopiance. Zatem droga ta jest główną arterią doprowadzającą do serca Polski życiodajne dudki, spaliny i uśmiechniętych turystów. I masz babo Jacka i Placka! – arteria im bliżej serca, tym bardziej się zwęża, a co gorsza – utworzyły się na niej cholesterolowe zatory w Białym Dunajcu, Poroninie i samym Zakopanem, które od dawna wykazuje objawy stanu przedzawałowego.

I choć przezwyciężenie zespołu lękowego władzy przed mieszkańcami Białego Dunajca i Poronina wydaje się niemożliwe – wyobraźmy sobie, że ludzie pokonają wiadomy most oraz skrzyżowanie z drogą do Bukowiny i w znacznie większej liczbie runą na Zakopane. A ono się nie powiększy i nie poszerzy swoich ulic i parkingów. Pozostaje tylko rozwój w głąb. Choć niektórym się wydaje, że Zakopane sięgnęło już dna – wrażenie to jest błędne. O tym, co jest poniżej dna – pomyślimy, gdy minie Prima Aprilis.

 

Poprzedni felieton