Tygodnik Podhalański, 29 października 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Kwestie kadrowe

 

Dwie najważniejsze kwestie kadrowe tej jesieni mamy już za sobą: Konkurs Chopinowski i wybory parlamentarne. Przy czym, jeśli w konkursie najpierw trzeba było zagrać lepiej niż konkurenci, żeby potem przejść do następnego etapu, a na koniec zgarnąć nagrodę, to w tym drugim – nie było konkurentów, tylko wrogowie ludu, nagrodę przyznano sobie samemu, a następne etapy rozpoczną się zaraz po zakończeniu gry wstępnej. To, niestety, w naszym kraju nieuchronne: telepiemy się od ściany do ściany, bo o wynikach decyduje prosta matematyka. Nie umiejętności i programy, tylko sympatie (mniej) i antypatie (bardziej), kierujemy się nie oceną kandydatów, tylko emocjami, przeważnie negatywnymi. W każdej społeczności są mądrzy i mądrzy inaczej; tych drugich jest więcej. Chcąc zdobyć większość głosów, trzeba więc zyskać poparcie tych drugich. Jak powiedział kiedyś jeden z prominentnych działaczy partii, która wygrała wybory – społeczeństwo składa się z przypadkowych ludzi. Póki w nowej konstytucji nie określi się „wzorca prawdziwego Polaka” – póty musimy być skazani na decyzje większości owych przypadkowych ludzi.

Cieszmy się z wyborów – bo nie wiadomo, czy jakiekolwiek jeszcze się odbędą. Nie, absolutnie nie wierzę w dyktaturę małych ludzików z wielkimi ambicjami, ani nawet w demokraturę, gdzie pod pozorem demokracji panuje tyrania większości nad mniejszością. Po prostu zastanawiam się, czy dla sprawnego działania organizmu państwowego, wyborów nie trzeba będzie w przyszłości zastąpić konkursem na władze.

Najpierw trzeba by jednak rozpisać konkurs na regulamin konkursu i kryteria doboru kandydatów. To mogłoby przypominać słynną kwestię z filmu Rejs: a jaką metodą wybierzemy metodę głosowania? Ale można przecież posłużyć się zasadami z konkursów muzycznych: kandydat wypełnia ankietę, przesyła plik z nagraniem swego występu, opłaca wysokie wpisowe i podpisuje oświadczenie, że będzie się zgadzał z decyzjami jury. Tylko jak wybrać jury?

W historii Zakopanego był jeden przypadek, kiedy to burmistrza nie wybierano ani głosami rady, ani przez głosowanie ogółu obywateli, ale właśnie przez konkurs. Pod koniec 1934 r. wygrał go 35-letni wówczas warszawiak, pracujący przez kilka lat w samorządzie śląskim, stypendysta Fundacji Rockefellera – inżynier Eugeniusz Zaczyński. Wyboru dokonała rada miejska, 1 stycznia 1935 zatwierdzając na stanowisko burmistrza nie swojego chłopa, tylko osobę zupełnie obcą, kryształowo uczciwą, doskonałego fachowca. Wybuch wojny zakończył jego działalność, a po wojnie też w zasadzie rządy sprawowali ludzie nie wyłaniani przez społeczeństwo, tylko imigranci, przywożeni tu w teczkach.

Czy odpowiadają nam zwycięzcy wyborów i Konkursu Chopinowskiego? Póki jeszcze można mieć własne zdanie, to będę je szanował i go nie wypowiem. Następny konkurs – imienia Wieniawskiego – rozpocznie się już 8 grudnia tego roku. Kolejne zawody Chopinowskie – za pięć lat. W międzyczasie może się sporo zdarzyć. To będzie długi okres, ale na pewno ciekawy.

 

Poprzedni felieton