Paweł Ryś
Wieczność przecięta słowem
rozkazem powietrza
Czerwone tło stwierdzeń przywalone
głazem przedawnień z szorstkiego milczenia
Gałęzie zapomnienia obrastają niedojrzałą pamięć
Ocenzurowano przeszłość
ocenzurowano żal rodzin
ocenzurowano rozstrzelane wspomnienia
ocenzurowano wszelką cenzurę
Zbrodnia nie wydaje się już teraz aż tak okrutna
wypadałoby nadać jej jakieś subtelniejsze imię
„nieszczęśliwy wypadek” „brak jednoznaczności”
„niewyjaśnione okoliczności”
I tylko wrosłe w ziemię krople krwi kwitną deszczem krzyku
Z każdym kolejnym dniem krzyk jest coraz bardziej głośny
coraz bardziej dojrzały
O coś się dopomina
uparcie nie chce przejść bez echa
To nienaturalne
Czyżby wszystkie zabiegi były niewystarczające?
Tyle lat przecież
już ust zwiędnięty wrzask
już przepaść dawno dojrzała a jej owoc
tak samo gorzki
nawet bezsilność nie ma siły być bezsilną
Fakt tylko bez dyskusji o autentyczności
Najbardziej przytłaczająca jest oczywistość
bo nie może być już bardziej oczywista:
Ołowiane sekundy wbijające się w głowę
sekundy przekreślające lata nadzieje szczęście bliskich
Kurz wyżerający źrenice życia wyżerający do dna
Trumny zbijane z mgieł zabranych marzeń
Krzyże złożone ze świtu który
nie przerywa snu
Wschód okrucieństwa
Zachód obojętności
a słońce za cieniem słowa
Rude łąki argumentów zardzewiałe dowody
potwierdzają
ludobójstwo ubrane w ciszę
potwierdzają
zdarzenia zawinięte w pustkę
..............................................................
Żaden krzyk nie przechodzi bez echa