Paweł Ryś
Spod ładnego sweterka
na którym kwitną rozmaite motywy
niezgrabnie wystaje pustka
Radzono mi bym włożył ją do spodni
ale ona uciążliwie wychodzi na zewnątrz
(Początkowo czułem się tym
trochę dotknięty)
Mówiono mi że po praniu na pewno się
skurczy a ona się tylko rozciągnęła
Wyrzucić szkoda
Zresztą nie lubię jej zdejmować
Może to głupie
ale
bez niej nie czuję się już sobą
Oplata mnie swoimi włóknami
Bardzo zaprzyjaźniła się z moją skórą
nie mogę się jej teraz tak
po prostu pozbyć
Saint-Exupery grozi literackim palcem
To takie urocze gdy zawija rękawy
gestykulując mi swoje obrażenie
kiedy wkładam ją do kosza z brudnymi
rzeczami
Nie znosi też gdy ktoś ciągnąc ją
pyta mnie po ile gazeta
Robi się wtedy szorstka ze złości
szczerzy białe kosmyki i zaczyna gryźć
Na początku denerwowało mnie to
że ciągle nią gdzieś zahaczałem
O klamkę
O jakieś wystające życie
O spiczastą nieskończoność
Czy o ostro zakończony temat
Rwała się wtedy biedna
wydając jedwabny krzyk
Teraz robię wszystko tak by ją na nic
nie narażać
A ona ślicznie nad-targana
wystaje coraz bardziej
i coraz dłuższe
snują się z niej nitki