Renata Piżanowska-Zarytkiewicz

 

* * *

 

wieczność by się urodzić najpierw umarła w chwili

poczęta z życia i śmierci

zaistniała

palcami kołysze drzewa nad swoim grobem

i podąża śladami krótkich postojów

tam pozostajesz samotny

tylko z zapachem mchów

z zimna przykrywasz się metalową bramą

napisałeś już to co miałeś powiedzieć

teraz tylko halny przerzuca kartki w twojej kamiennej książce

i chociaż pachniesz nocą

to właśnie dzień jest dla ciebie nieskończonością

 

Powrót do spisu treści 5

Dalej 4