Renata Piżanowska-Zarytkiewicz

 

Tryptyk

 

umierające pod śniegiem zapomnienia

zatęchłe liście kolorowych chwil

libretto marzeń wspólnych wieczorów

z szelestem odleciało do ciepłych krajów

nagie drzewa złamały ostatnie błękity

w palcach pajęcza nić zawiesiła roztargnienie

babie lato –

kobieca kibić jesieni

ściśnięta mrozem…

nikomu teraz już nie są potrzebne

wczorajsze krokusy z polany miłości

zasypane płatkami słów w zimowej zawierusze

zostały zastąpione

przebi-słowem wspomnienia

 

*

 

umierające pod śniegiem zapomnienia

zimne spojrzenie

cień w przedpokoju rzucony

chłodna zupa na stole z wystygłych uczuć

i wczorajsze drugie niedojedzone

jedno nakrycie –

 porcelanowy single -

nasze dobranoc

za wcześnie chyba poszło spać

 

*

 

umierające pod śniegiem zapomnienia

wyblakłe wspomnień fotografie

pożółkłe myśli z pamiętnika

opadłe z papieru, wyczerpane

promyki słońca niezapisane w kalendarzu

i te dni deszczowe z podartą parasolką

myśli rozczochrane –

wydarte kołtuny refleksji

 

zawsze jednak gdzieś będą

 

zawsze

jednak

gdy my będziemy

Powrót do spisu treści 5

Dalej 4