Magda Mrugała

 

Sprawa z przeszłości

 

 

Późnym wieczorem Marta wracała do domu z IKEI. Zadowolona z zakupów, już nie mogła się doczekać, kiedy wszystkie te bibeloty będą dumnie prezentować się w jej nowym mieszkaniu. Ściszyła radio w samochodzie i zaczęła szukać dzwoniącej komórki. Była gdzieś w pobliżu, ale dziewczyna nie mogła jej zlokalizować. Omiotła wnętrze nerwowym spojrzeniem i nic. Zajrzała do schowka. Zguba leżała tam sobie i wesoło przygrywała. Marta musiała się trochę odchylić, bo jej przyjaciółka była wepchnięta głęboko, do samego końca ciemnej szafeczki. Kiedy z powrotem wróciła na swoje miejsce zobaczyła na swoim pasie TIRa szybko zbliżającego się w jej stronę. Komórka wypadła jej z ręki. Ułamek sekundy, nagły skręt w prawo z nadzieją wyminięcia tej wielkiej przeszkody. Nie zdążyła, lewym bokiem samochód zderzył się z Tirem. Później była już tylko ciemność.

 

 

***

 

 

Rafał wrócił do domu strasznie zmęczony. Niestety na nikim nie zrobiło to wrażenia. Obiad czekał na stole, córek jak zwykle nie było, a żona siedziała naprzeciwko talerza i gapiła się na to, jak je. Do tego ten jej tajemniczy uśmiech nigdy nie schodzący z twarzy. Czasami miał już go dość, ale nic nie mówił. Nie chciał się kłócić, bo Natalia była ostra w takich małżeńskich potyczkach. Kiedy tylko zjadł poszedł do salonu trochę odsapnąć. Nie mógł zapomnieć o porannej rozmowie z niejakim Karolem, facetem, któremu zachciało się grzebać w pewnych sprawach z przeszłości, a dokładniej w jednej. Na imię jej było Marta. Rafał przez ostatnie osiem lat próbował o tym zapomnieć, ale bezskutecznie. Teraz okazało się, że wszystko będzie musiał przeżywać jeszcze raz. Ciekawe z jakim skutkiem? pomyślał. Ale cóż zrobić  - może jutrzejsza rozmowa wszystko ostatecznie wyjaśni i zakończy. 

 

Mężczyźni spotkali się w jakimś barze. Karol był narzeczonym Marty. Poznali się jakiś rok temu jeszcze w USA. Marta niedawno przyjechała do Polski, i z pomocą narzeczonego kupiła mieszkanie. Jej syn miał przyjechać kiedy wszystko będzie już urządzone. Ale Marta niczego nie urządziła. Dwa tygodnie temu miała wypadek samochodowy. Zderzenie z Tirem pozbawiło jej życia na miejscu. Kiedy Rafał to usłyszał, poczuł się tak, jakby dostał obuchem w głowę. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Niczego nie wiedział. W głowie miał mętlik. A w sercu… Serca nie miał. Przed chwila ktoś bardzo brutalnie pozbawił go serca. Gdyby nie fakt, że był w towarzystwie schowałby się gdzieś i zacząłby płakać jak dziecko.

- Jest jeszcze coś - zagaił Karol - Jak wiesz Marta ma syna. Rafała. Chłopiec nie ma nikogo po śmierci matki.

- A co ja mam do tego?

- Jak to co? Przecież to twoje dziecko.

Rafała sparaliżowało. Jak mógł o tym zapomnieć?

- A co z jego babcią? - zapytał po chwili.

- Zmarła kilka miesięcy temu. Dlatego Marta wróciła. Dziadek Rafała nie może się nim zająć, bo ma poważne problemy finansowe. Choroba żony zrujnowała go, a wiesz jak jest w Ameryce. Za byle głupstwo mogą odebrać ci dziecko. Ale ty jesteś jego ojcem i możesz, a nawet powinieneś się nim zająć.

- Nie mogę jechać do Ameryki.

- Rafał przyjedzie tutaj. Za tydzień przylatuje.

Rafał zaczął się zastanawiać. Oczywiście cieszył go fakt, że ma syna, ale pozostawał inny problem, nieco większy. Jego rodzina. Jak on powie Natalii o tym, że ma dziecko? Jak zareagują córki, kiedy dowiedzą się, że ojciec zdradzał ich matkę? Trzeba było odejść, kiedy Marta powiedziała mu o ciąży. A teraz? Po tylu latach? Nie wiedział co zrobić. Gdyby żyła Marta, wszystko byłoby inaczej. Poprawka. Gdyby żyła, on dalej byłby zwolniony z odpowiedzialności. Karol zauważył jego wahanie. Wyciągnął więc zdjęcie małego i położył przed jego ojcem. Chłopiec był do niego bardzo podobny. Tylko kolor oczu miał po matce. Do tego nagle zauważył, nosi takie samo imię. Rafał. Rafał junior. To zdjęcie ostatecznie rozwiało wszelkie wątpliwości. Rafał postanowił zaopiekować się chłopcem. W końcu to jego krew. A Natalia? Ona już się nie liczy. Od bardzo dawna, chociaż sobie nawet z tego nie zdawała sprawy.

- Opowiesz mi jak to z wami było? - rzucił nagle Karol.

- Marta ci nie powiedziała?

- Tylko trochę. Chcę usłyszeć twoją wersję.

Rafał wziął głęboki oddech.

- Martę poznałem na stoku narciarskim. Mijała jakiegoś faceta i wpadła na mnie. Było dużo śmiechu, miła pogawędka i wspólne szusowanie. Nie wiem, kiedy wylądowałem z nią w łóżku, ale to było jak grom z jasnego nieba. Do tego była idealna. Niczego nie żądała, o nic nie pytała, rozumiała mnie jak nikt. Byliśmy razem dwa miesiące. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, odeszła. A wiesz dlaczego? Bo nie chciała mi rozbijać rodziny. I jeszcze powiedziała, że kiedyś jej za to podziękuję - spojrzał jeszcze raz na fotografię. - Ależ byłem głupi. Powinienem wtedy z nią zostać. Gdybym mógł cofnąć czas…

Oboje zamilkli. To zabawne. Naprzeciwko siebie siedziało dwóch mężczyzn kochających tę samą kobietę. Silną i pewną siebie. Kobietę tak wyjątkową, że kiedy się ją spotkało nigdy nie można było o niej zapomnieć. Jedyna różnica, która między nimi zachodziła, to fakt, że pierwszy był ojcem jej dziecka, a drugi nawet z nią nie spał. Który wygrał? Oczywiście Rafał. Marta całe życie należała tylko do niego. Szkoda tylko, że to życie tak szybko się skończyło.

 

***

 

Dni wlokły się w nieskończoność, a czekanie było nie do zniesienia. Na dodatek Rafał zauważył, że w domu coś się zmieniło. Kiedy wracał obiadu albo nie było, albo musiał go sobie sam odgrzewać. Starsza córka w stosunku do niego zachowywała się niegrzecznie, wręcz ostentacyjnie go ignorowała. Do tego coś dziwnego stało się z Natalią. Całe dnie chodziła naburmuszona, przeprowadzała długie rozmowy telefoniczne nie wiadomo z kim i  zmieniła swój stosunek do męża. Prawie z nim nie rozmawiała, nie przytulała się, nie miała ochoty na seks. Prościej mówiąc stała się inną kobietą. W sumie rzecz biorąc nie przeszkadzało mu to, bo już od dłuższego czasu nie czuł się dobrze w tym małżeństwie. Dokładnie od ośmiu lat. Od dnia, w którym poznał Martę. Od tego momentu stała się jego przekleństwem, marzeniem i tęsknotą. Nie było dnia, by o niej nie myślał. To ona pokazała mu, że związek z kimś nie musi skończyć się popadnięciem w rutynę. Uświadomiła mu, że człowiek powinien być zawsze sobą, niezależnie od wieku i stanu cywilnego. Ale pozory albo raczej dobro rodziny zwyciężyły. Poświęcał się dla córek, które tego nie doceniały, i próbował od nowa pokochać swoją żonę. Chciał odnaleźć to co zgubił, znowu poczuć siłę prawdziwego pożądania. Ale mu się nie udało. Czasem miał ochotę spakować się i wyjechać do Ameryki, by odszukać swoją miłość. Jednak były i takie dni kiedy Marty nienawidził. Przeklinał wtedy dzień, w którym wpadła na niego na stoku. Przeklinał tę chwilę, którą leżeli w tym śniegu nie zwracając uwagi na innych narciarzy.

W końcu po ośmiu dniach oczekiwania, telefon Rafała zadzwonił.

- Rafał przylatuje dziś o osiemnastej. Przyjedziesz po niego?

- Oczywiście.

- Jeśli nie dasz rady…

- Będę na pewno.

- W takim razie widzimy się na lotnisku.

„Bez zbędnych formalności” - pomyślał podekscytowany i schował komórkę do kieszeni spodni. Kiedy się odwrócił zobaczył Natalię. Stała w pokoju jak gdyby nigdy nic, i z rękami skrzyżowanymi na piersiach, przyglądała się mężowi.

- Kto dzwonił? - zapytała.

- Kolega. Prosił bym do niego wpadł koło szóstej.

- A kolega sam nie może odebrać dziecka z lotniska?

Rafał zmieszał się.

- Kiedy zamierzałeś mi się pochwalić? W ogóle miałeś zamiar mi powiedzieć czy oddałbyś go koledze? - uśmiechnęła się złośliwie.

Mężczyzna ciągle milczał.

- Nie udawaj zdziwionego. Dobrze wiem, że miałeś kochankę. Przez osiem lat walczyłam z jej duchem, ale on ciągle tu był. Niszczył nasze małżeństwo dzień po dniu, rok po roku. A kiedy miałam nadzieję, że wygrałam, i że uratowałam to co zostało okazało się, że to tylko złudzenia. Jak mogłeś mi to zrobić?! Jak mogłeś być tak podły?! To mnie ślubowałeś! Nie tej wywłoce!

- Nie mów tak o niej.

- Niby dlaczego?

- Bo to matka mojego dziecka.

- A ja kim jestem?

Nie odpowiedział. Spojrzała mu prosto w oczy, jakby szukając w nich odpowiedzi. I po raz pierwszy od wielu lat znalazła ją.

- Rozumiem - powiedziała zrezygnowana - Wreszcie rozumiem.

Skierowała się do wyjścia.

- Jedź po swojego syna, i nigdy nie wracaj - dodała stojąc w drzwiach.

- Natalia...

- To już koniec, Rafał. To już koniec.

Wyszła.

 

***

 

O osiemnastej przyleciał samolot z USA. Rafał w napięciu czekał na pasażerów. Obok stał Karol, który co jakiś czas go uspokajał. W końcu w tłumie ludzi zobaczył małego Rafała. Szedł ze stewardessą. Mężczyźni wyszli im na przeciw.

- To mój wujek! - zawołał radośnie chłopiec do stewardessy.

- Dzień dobry - powiedział Karol.

- Dzień dobry. Pan zapewne jest wujkiem Rafała? - zapytała opiekunka

- Tak, a jak sprawował się mój mały podróżnik?

- Był bardzo grzeczny, i nie mógł się doczekać kiedy pana zobaczy.

Chwilę później stewardessa pożegnała się. Chociaż mały Rafał był bardzo podekscytowany podróżą, jego uwadze nie umknęło, że Karol przyszedł z kimś obcym.

- Kim jest ten pan? - zapytał chłopiec wskazując na Rafała.

- To twój tata.

Mały Rafał spojrzał na ojca podejrzliwie. Przez chwilę milczał, a później rzucił się mu na szyję. Duży Rafał spojrzał na Karola. Ten uśmiechnął się do niego. Potem wszyscy razem pojechali do nowego mieszkania Marty. Kiedy mały Rafał oglądał mieszkanie Karol robił coś do jedzenia. Duży Rafał siedział przy stole.

- Powiedziałeś żonie? - rzucił niedbale Karol.

- Sama się dowiedziała.

- Skąd?

- Nie wiem. Wyrzuciła mnie z domu i pewnie zażąda rozwodu.

- Przykro mi.

Rafał wzruszył ramionami. To już nie miało dla niego żadnego znaczenia. Teraz liczył się tylko mały Rafał. W tej chwili to on potrzebował ojca, a nie jego starsze siostry. Od dzisiaj zaczynał nowe życie.

Przez kolejnych kilka dni Rafał nie rozstawał się ze swoim synkiem i starał się jak najlepiej go poznać. Specjalnie na tę okazję wziął urlop. Zabierał małego do parku, na lody, do kina i pokazywał mu miasto. Chłopcu bardzo się tu podobało, ale jeszcze bardziej cieszył go fakt, że wreszcie poznał swojego prawdziwego tatę. Czekał na to siedem lat. Był bardzo podobny do swego ojca z wyglądu, a do matki z charakteru. Niezwykłe połączenie, o którym wielu mogłoby tylko pomarzyć.

 

***

 

- Tato, dokąd jedziemy?- zapytał mały Rafał

- Do mojej żony, muszę zabrać parę rzeczy.

- A dlaczego?

- Bo przestała mnie kochać i rozstaliśmy się.

- I dlatego z nią nie mieszkamy?

Rafał przyjrzał się uważnie chłopcu.

- Tak, ale również dlatego, że twoja mama kupiła nam mieszkanie, zanim zmarła.

- A kiedy poznam moje siostry?

- Nie wiem.

- To co ty wiesz?

Rafał zaskoczony tym pytaniem przez chwilę milczał. Wciąż nie mógł uwierzyć, że ten dzieciak jest taki bystry.

- Wiem, że cię kocham. Wystarczy?

- Tak. Ja też cię kocham, tato.

Rafał nawet nie musiał wchodzić do domu. Walizki stały przed drzwiami. Zabrał je i z uśmiechem na twarzy wrócił do samochodu. Po raz pierwszy w życiu był zadowolony z takiego obrotu spraw. „Jednak Marta miała rację” - pomyślał gdy zapuszczał silnik.

Powrót do spisu treści 5

Dalej 4