Jerzy "Juras" Gruszczyński

 

 

Gdy idziesz w góry

 

Kroczysz wbrew ciążeniu,

niesiesz pęd co cię popędza,

przekomarzasz się z kamieniami

i pytasz świerki o drogę.

 

Idziesz...

by za dnia być bliżej nieba

i na skalistych graniach

móc chmurom się wyspowiadać,

dać myśli uczesać wiatrowi.

w deszczu wykąpać wątpliwości,

a w zlodowaciałych żlebach

przemrozić lęki i zmory.

 

Idziesz...

by nocą być bliżej gwiazd,

pomrugać do nich.

i choć w myślach frunąć

nad skałami, dolinami,

frunąć pomiędzy gwiazdami.

tymi z nieba i tymi z ziemi

co tlą się wokół ludzkich serc.

 

Idziesz...

by zagłębić się w łono ziemi,

badać czeluście jej wnętrzności,

lub skalną mądrość niedoszłych,

albo i doszłych stalagnatów.

gdzie jaskiniowymi łzami

odwieczne zegary

rytmicznie mierzą czas.

 

Idziesz...

by przeglądnąć się w stawie

na ile jesteś już aniołem

i jakie skrzydła

nad tobą się wznoszą.

i opowiedzieć mgle

jaką to też jesteś potęgą

zespoloną z wiecznością.

 

Idziesz...

by wreszcie móc powrócić

do miejsca, gdzie uwiłeś gniazdo

i usiąść, lecz tym razem

już nie wbrew ciążeniu.

Powrót do spisu treści 5

Dalej 4