Nieoczekiwani miłośnicy klawesynu

Nader rzadko zdarza się w Zakopanem okazja słuchania muzyki klawesynowej - instrument to rzadki, cichy i melodyjny, w dodatku opanowanie go w stopniu upoważniającym do występów publicznych nie jest sztuką małą ani łatwą. Stąd wielkie zainteresowanie niedzielnym (9 sierpnia) koncertem w BWA było spore i w przestronnej sali zgromadziło się pewnie ze 150 melomanów, co w Zakopanem nie jest zjawiskiem częstym.

Koncertowała jedna z najwybitniejszych współczesnych klawesynistek - Elżbieta Stefańska. Przywiozła z sobą z Krakowa piękną kopię XVIII-wiecznego instrumentu i właśnie muzyka z tego okresu była przez artystkę prezentowana. Koncert zorganizowała tzw. Zakopiańska Akademia Sztuki, istniejąca od ub.r. pod patronatem burmistrza miasta i przedtem zajmująca się tylko urządzaniem odpłatnych kursów interpretacyjnych. W tym roku do sfery jej zainteresowań doszły widać koncerty gwiazd - czyli to, co melomanów najbardziej interesuje. Zapowiadał prezes Akademii Marek Markowicz, ale krynica jego wiedzy wyschła w fatalnej dla tubalnych głosów akustyce sali BWA - w dalszych rzędach nic nie było słychać. Potem głos zabrała koncertantka, która dźwięcznym głosem (było słychać prawie wszystko!) ciekawie i kompetentnie opowiadała o klawesynie i o prezentowanych kompozycjach.

W pierwszej części słuchaliśmy muzyki francuskiej, w tym przede wszystkim utworów paryskich twórców, wręcz utożsamianych z klawesynistyką XVIII stulecia: François Couperina i Jeana Philippe'a Rameau. W drugiej - pojawił się "żelazny punkt" repertuaru Elżbiety Stefańskiej - piękny, salonowy polonez Tadeusza Kościuszki (tak!), poza tym słuchaliśmy jeszcze m.in. Bacha i Solera. Artystkę pożegnano owacją na stojącą, za co na bis otrzymaliśmy poloneza Ogińskiego Pożegnanie Ojczyzny.

Klawesyn doskonale brzmi w pogłosowej akustyce sali BWA, a muzyka XVIII-wiecznych mistrzów wspaniale harmonizowała z eksponowanymi właśnie dziełami współczesnych plastyków zakopiańskich. O mistrzostwie Elżbiety Stefańskiej nie wypada nawet mówić - jest ono absolutne. Ani jeden dźwięk nie był chybiony, ani jedna fraza nie brzmiała niewłaściwie. Niezwykle ciekawe i twórcze było potraktowanie temp w niektórych utworach - Bach grany z interesującymi rubatami stwarzał wrażenie czegoś zupełnie nowoczesnego.

Niech żałują ci, co nie byli. Tym razem na sali dało się zaobserwować gościa, na świeckich koncertach raczej nie bywającego - burmistrza Zakopanego Adama Curusia-Bachledę z żoną (niestety wyszli w przerwie...), był też jego zastępca, bardzo popularny w Zakopanem, szczególnie na Krupówkach, Krzysztof Owczarek (wręczał kwiaty!) z rodziną, kilku dziennikarzy i sporo gości przyjezdnych - wśród nich inny wybitny klawesynista - Władysław Kłosiewicz.

Czy obecność władz Zakopanego na koncertach Akademii Sztuki i nieobecność na jakichkolwiek innych wynika z jakichś przesłanek typu "nasze-nie nasze"? Może po prostu lubią muzykę klawesynową? Czemu dziwić się nie sposób, bo to muzyka bardzo piękna.

Maciej Pinkwart

Powrót do strony głównej