Maciej Pinkwart

Pożytek z muzyki

TUTAJ skan artykułu

 

 

 

Henryk Sienkiewicz pisał o literaturze: Gdy się ktoś zaczyta, zawsze albo się czegoś nauczy, albo zapomni o tym, co mu dolega, albo zaśnie – w każdym razie wygra. Ta zasada gorzej się sprawdza w muzyce, bo niekiedy na koncercie trudno jest się spokojnie zasłuchać. Tak też było 20 lipca 2011 r. w „Jasnym Pałacu”.

To był finał czteroodcinkowego serialu letnich koncertów, organizowanych przez Adama Kitkowskiego dla uczczenia 70-lecia śmierci Ignacego Jana Paderewskiego. Tym razem wystąpili nauczyciele szkoły muzycznej w Nowym Targu – skrzypaczka Karolina Szymbara i pianista Marek Ciesielski. Ludzi przyszło mnóstwo, tak że ledwo się udało usadzić w pierwszym rzędzie zakopiańskich VIP-ów (Jerzego Zacharkę i Marka Trzaskosia). Koncert miał nieco szkolny charakter, do czego przyczynił się i eklektyczny charakter programu (Paderewski, Chopin, Szymanowski i Wieniawski), i pewnego rodzaju skrępowanie, wynikające zapewne z faktu, że jako duet artystyczny nowotarscy goście zdaje się pierwszy raz pokazali się w Zakopanem z pełnym koncertem kameralnym. Karolina Szymbara grała czystym, ładnym dźwiękiem najpierw Melodię Ignacego Jana Paderewskiego, potem skrzypcowe transkrypcje mazurków i walca Fryderyka Chopina, z akompaniamentem Marka Ciesielskiego, który wystąpił także jako solista – najpierw w Nokturnie B-dur Paderewskiego, potem w Fantazji f-moll Chopina. Nokturn przypomniał mi pogląd Szymanowskiego, utrzymującego, iż muzyka Paderewskiego to niesłychane zgoła paskudztwo muzyczne, a „najlepszy pianista wśród premierów” niewiele miał do powiedzenia słuchaczom. Na tym tle znakomicie wypadła Chopinowska Fantazja, w której Marek Ciesielski musiał walczyć nie tylko z trudną materią muzyczną, ale i z zakatarzonym fortepianem marki Petrof, który nie dość że chrypiał i rzęził, to jeszcze jakiś taki przykurczony był i pianista ledwo mieścił pod nim nogi. Z walki tej artysta wyszedł zwycięsko, co publiczność skwitowała gromkimi brawami.

Pieśń Roksany i Źródło Aretuzy z Mitów op. 30 Karola Szymanowskiego na skrzypce i fortepian kazały westchnąć do wspomnień o niezliczonych wykonaniach tych utworów w Zakopanem w czasach gorszych, ale przy fortepianach lepszych. Wspomnienia odległej przeszłości ożywił także kolejny kawałek Paderewskiego – Krakowiak Fantastyczny H-dur op. 14 nr 6, zaimprowizowany przez mistrza w Zakopanem, podczas otwarcia tutejszej willi Heleny Modrzejewskiej w 1884 r. Ówczesne fortepiano pod Antałówka pewno dużo lepsze nie było, a i atmosfera uroczystości była na tyle swobodna, że liczył się tylko entuzjazm młodego Paderewskiego i błysk w oku starszej o 20 lat aktorki… Znakomitym akcentem końcowym był świetnie znany i grywany nawet w szkołach muzycznych Polonez A-dur Henryka Wieniawskiego, po którym muzycy zostali zasypani kwiatami, odwdzięczając się za owację Kujawiakiem Wieniawskiego, który na tej sali brzmiał – trochę inaczej - kilka dni wcześniej (Robert Bachara, Katarzyna Kaczorowska) i był równie ciepło oklaskiwany. Solowe utwory Marek Ciesielski grał z pamięci, a Karolina Szymbara wszystko szyła z kwitów, co zaznaczam z niejaką dezaprobatą jako człowiek starej daty uważający, że opanowanie pamięciowe utworu muzycznego jest obowiązkiem solisty. Ale wiem, że współcześnie pogląd ten jest odosobniony.

Na zakończenie prowadzący koncert Adam Kitkowski zbulwersował Marka Ciesielskiego i szerokie grono jego znajomych gratulując mu nominacji na stanowisko dyrektora szkoły muzycznej w Nowym Targu, a Jerzy Zacharko wręczył artyście w tym miejscu kwiaty. Miłośników dyrektora Stanisława Rakoczego uspakajam, że cieszy się on doskonałym zdrowiem i zasiada nadal na swym stanowisku, a Marek Ciesielski wygrał konkurs na stanowisko dyrektora Zespołu Szkół Artystycznych w Zakopanem - stąd gratulacje od przewodniczącego zakopiańskiej Rady Miejskiej.