Kwartet festiwalowy - Kryzsztof Leksycki, Ilona Nieciąg. Gianfranco Borelli, Anna ArmatysMaciej Pinkwart

Katarzyna klasycznie wiedeńska

 

O bliskości między nowotarskim Ratuszem a Kościołem wiadomo nie od dziś, aliści bliskość ta nie była nigdy tak harmonijna jak w czwartek (18 sierpnia 2011), kiedy to muzyczny Wieczór Ratuszowy odbył się w kościele Św. Katarzyny. Dyslokacja ta, wymuszona przez przygotowania do Jarmarku Podhalańskiego okazała się, by tak rzecz, błogosławiona w skutkach, bo choć Ratusz nasz jest i nobliwy, i reprezentacyjny bardzo, to jednak kościół pod wezwaniem patronki miasta i starszy, i bardziej do zadumy skłaniający, i przede wszystkim genialny akustycznie.

 

Ów kościelny wieczór z klasyką był wedle nazwy „Wieczorem Wiedeńskim”, ale nie był to Wiedeń Straussów, Franciszka Lehara i wesołej wdówki na Praterze, tylko wieczór wiedeńskich klasyków.  Organizator koncertu i pierwszy skrzypek występującego Kwartetu Festiwalowego – Krzysztof Leksycki, wybrał do prezentacji dwa utwory dwóch spośród wiedeńskiej Trójcy: Ludwiga van Beethovena i Wolfganga Amadeusza Mozarta. Poza liderem, skład kwartetu tworzą jego żona, Ilona Nieciąg (II skrzypce), Gianfranco Borelli (altówka) i Anna Armatys (wiolonczela) – pierwsze małżeństwo z Zubrzycy Górnej, drugie z Rzymu.

Na początek wystąpiło wszakże trio (Leksycki, Borelli, Armatys), prezentując Serenadę D-dur op. 8 Beethovena. Dzieło powstało w 1796 r., kiedy Beethoven mieszkał już w Wiedniu, miał 26 lat, już cieszył się wielką sławą i… zaczynał tracić słuch. Serenada ma 6 części, spośród których pierwsza i ostatnia to Marsz, klamrą spinający cały utwór. Zwykle w Polsce najbardziej podoba się część IV, polonez (Allegretto Alla Polacca), ale tym razem kapitalnie zagrana była część III (adagio – scherzo), w której menuetowe brzmienia trio Leksyckiego zagrało niemal w rytmie tanga, „wynalezionego” przeszło 100 lat później.

W drugiej części do zespołu dołączyła Ilona Nieciąg i Kwartet Festiwalowy już w pełnym składzie zaprezentował XVII Kwartet Smyczkowy B-dur KV 458 Mozarta, przez potomnych opatrzony podtytułem „Polowanie”. To dzieło wcześniejsze od Beethovenowskiej „Serenady”, pochodzi z lat 80-tych XVIII w. i zalicza się do tzw. Kwartetów Haydnowskich, skomponowanych pod wpływem najstarszego z klasyków wiedeńskich – Józefa Haydna, z którym Mozart się przyjaźnił. Jak nam tłumaczył Krzysztof Leksycki, nazwa „polowanie” bierze się z triolowego rytmu, charakterystycznego dla polowania. Nie wiem, jaki rytm ma polowanie, według mnie to pewno zależy na co się poluje i czy to coś ucieka przed nami, czy my przed nim… Tak czy inaczej, Mozart w kościele brzmiał – o ile to możliwe – jeszcze lepiej, pewno dlatego, że mimo rozmaitych nieobyczajności w życiorysie słodki Wolfgang Amadeusz, zanim przedwcześnie opuścił ten padół w wieku 35 lat, przez kilka lat pracował w swoim rodzinnym mieście dla hrabiego Hieronymusa von Colloredo, który był arcybiskupem Salzburga i sponsorował jego prace. To piękny przykład, jak książę kościoła wspierał wielką sztukę. Co prawda po dwóch latach Mozart pokłócił się z hierarchą i uciekł do Wiednia, by tam ożenić się z siostrą swojej narzeczonej, ale fakt jest faktem: Mozart świetnie brzmiał w kościele.

A kościół świętej Katarzyny był pełen zachwyconej publiczności, która gromkimi brawami nagrodziła wykonawców. Był obecny własną swą osobą burmistrz Marek Fryźlewicz, który sypnął naszym podatkowym groszem na wsparcie zbożnego trudu i niewątpliwie odczuwał satysfakcję z dobrze zrealizowanej inwestycji. Najbardziej łaskawym okiem patrzyła na to dzieło święta Katarzyna Aleksandryjska z ołtarzowego obrazu, namalowanego w 1892 r. przez Władysława Rossowskiego, wg XVII-wiecznego dzieła Franciszka Lekszyckiego, barokowego malarza-zakonnika z Krakowa. A koncert zawdzięczamy Krzysztofowi Leksyckiemu…

Kolejny koncert ratuszowy odbędzie się w czwartek, 25 sierpnia, w Ratuszu.