Maciej Pinkwart

Zdroje, stroje i stroiki

TUTAJ skan artykułu

 

Szczawnicę lubię z wielu powodów. Między innymi za to, że jest to miła miejscowość, z którą związało się wielu interesujących ludzi. Edytor i muzyk Rafał Monita związał się z uzdrowiskiem najpierw za pośrednictwem żony szczawniczanki, zaś od lat organizuje tam festiwal „Muzyka nad Zdrojami”.

I właśnie inauguracyjny koncert ósmej edycji festiwalu odbył się w tamtejszym kościele św. Wojciecha 4 lipca 2015 r. Impreza nosiła tytuł Początek lata. Muzyka i poezja. Lato widoczne było w wybitnie nieformalnych strojach publiczności, w kościele panował miły chłodek, a poezję reprezentował Jan Kasprowicz, którego wiersze z tomów Księga ubogich i Mój świat czytała Anna Polony. Ponieważ w programie festiwalu napisano, że należy ona do najwybitniejszych polskich aktorek i nazywana jest pierwszą damą Starego Teatru, więc poprzestanę na tym, że Kasprowicz wyszedł z tego wszystkiego obronną ręką, mimo wybitnie niesprzyjających okoliczności, na które złożyły się między innymi kiepskie nagłośnienie i fatalna akustyka (pogłos!), jak również niekoherencja, że się tak wyrażę, lektury z muzyką. Jeden z tekstów aktorka próbowała czytać na tle Inwencji trzygłosowej C-dur Jana Sebastiana Bacha i w tym starciu Bach wyszedł zwycięsko, co niewątpliwie zasmuciło obecne na koncercie kierownictwo muzeum z Harendy. Ale co się nie dosłyszało, można sobie doczytać, bowiem na koncercie Rafał Monita promował też nowowydaną przez swoją oficynę „Astraia” publikację z wierszami Kasprowicza.

Część muzyczną reprezentowało znakomite Krakowskie Trio Stroikowe (Roman Widaszek – klarnet, Marek Mleczko – obój i Paweł Solecki – fagot), które ostatnio występuje w naszym regionie prawie tak często, jak przed laty Kwartet Śląski, bez którego nie mogła obejść się żadna impreza muzyczna z wyjątkiem Festiwalu Folkloru Ziem Górskich, choć i tam powinni występować, jako że wiolonczelista Kwartetu nazywa się Piotr Janosik. Trio Stroikowe rozpoczęło koncert Pięcioma Utworami na trio stroikowe (1935) Jacquesa Iberta, potem usłyszeliśmy doskonale wykonane Inwencje trzygłosowe C-dur, a-moll i e-moll (BWV 787, BWV 799, BWV 793, 1720-1723) Bacha, przez kompozytora nazywane sinfoniami i bardzo ciekawą Suitę Aleksandra Tansmana (1949), której IV część (Finale. Vivo) jest niesłychanie wirtuozowska i tak też została zaprezentowana. Później było krótkie Cantabile in h (1980) Krzesimira Dębskiego, z wyraźnymi elementami jazzu i ciągnący się jak sznur od snopowiązałki Wiejski koncert (Concert champêtre) Henri Tomasiego (1938), którego pięć stosunkowo mało zróżnicowanych części nie powinno było być zostawiane na koniec, bo słuchacze zasypiali, a świetnym finałem byłby właśnie utwór Dębskiego.

Jeszcze nie wybrzmiało echo (pogłos!) ostatnich taktów, a publiczność w kościele św. Wojciecha w Szczawnicy zerwała się do wykonania owacji na stojąco, co w środowisku melomanów jest odpowiednikiem polskich oklasków dla pilota, któremu udało się wylądować bez rozbijania samolotu. Standing ovation – czy jak się pisało w protokołach ze zjazdów KPZR: burnoj apładismient prachadiaszczyj w awacju, wsie wstajut - jest wyrazem podziękowania publiczności dla muzyków za to, że koncert już się skończył. Choć zapewne z uwagi na charakter miejsca imprezy niebawem zamiast wstawania obowiązywać będzie przyklękanie przynajmniej na jedno kolano.

Festiwal „Muzyka nad Zdrojami” został zatem uroczyście rozpoczęty, pierwsze koty poszły za płoty, a przed nami jeszcze trzy sobotnie imprezy, na które już się cieszę. W najbliższą (11 lipca 2015, godz. 20.15) w szczawnickim kościele zapowiedziany jest koncert pod tytułem Organy & Jazz, z udziałem organisty Jana Bokszczanina i jazzowego trębacza Roberta Majewskiego. W programie m.in. utwory Krzysztofa Komedy.