Maciej Pinkwart

Czeski koncert

TUTAJ skan artykułu

 

Ani się nie obejrzeliśmy, jak zakopiański Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej minął półmetek. W środę, 22 lipca 2015 na organach Kościoła Najświętszej Rodziny zagrała czeska solistka Hana Bartošová, o której w programie festiwalu napisano, że jest wybitną organistką i propagatorką czeskiej muzyki. I rzeczywiście, program koncertu potwierdził i jedno, i drugie.

 

Zaczęła, jak prawie każdy, od Bacha, bo na początek usłyszeliśmy dwa Preludia Chorałowe (BWV 748 i BWV 641), zagrane z wirtuozowską werwą i przyjęte bardzo ciepło przez niezbyt liczną, niestety, publiczność. Nie udało mi się stwierdzić ściślejszych związków Bacha z Czechami, należy więc przyjąć, że umieszczenie jego dzieł w programie koncertu było ukłonem w stronę muzyki światowej, a nawet – jak to już kiedyś sugerowałem – kosmicznej. Potem byli Czesi.

Bardzo zbliżony do Bacha (w czasie i fakturze kompozytorskiej) był kolejny utwór – Toccata i Fuga C-dur XVIII-wiecznego kompozytora Josefa Segera, pochodząca ze zbioru 8 utworów tego typu, opublikowanych w Lipsku (a więc niedaleko odeszliśmy od Bacha!) w 1793 r. Kolejny kompozytor, Jan Křtitel Kuchař wprowadził nas w romantyczny XIX wiek. Był wielkim miłośnikiem Mozarta i propagatorem jego utworów, szczególnie gdy był dyrygentem w Operze Praskiej. Sam zajmował się grą na mandolinie, klawesynie i oczywiście organach, a także komponował. Usłyszeliśmy dwa jego nieszczególnie piękne utwory – Adagio As-Dur i Fantasia e-moll, z których pierwsze brzmiało jakby kompozytor pozostał na etapie fascynacji dziecięcymi kompozycjami Mozarta i stworzył dzieło, będące akompaniamentem do recytatywu w operze dla przedszkolaków. W porównaniu z genialnymi polifoniami Bacha otwierającymi koncert, dzieła Kuchařa sprawiały wrażenie szkolnych wprawek… Nie specjalnie lepiej brzmiały dwie kompozycje kolejnego czeskiego organisty żyjącego na przełomie XVIII i XIX w. Jana Křtitela Vaňhala, którego Praeambulum C-dur i Fuga w tej samej tonacji zabrzmiały tak, jakby zagrał je kwartet puzonowy, albo co najwyżej kameralna orkiestra dęta. Co, oczywiście, nie musi być złe, ale dla mnie było jakieś nie halo.

Niewątpliwy talent Hany Bartošovej ujawnił się jednak w pełni w następnym utworze: organowej Fantazji nr II na temat poematu symfonicznego Vyšehrad Bedřicha Smetany. Jak wiadomo, Vyšehrad to jeden z sześciu poematów tworzących wspaniały cykl Moja Ojczyzna – może najbardziej znane dzieło najsłynniejszego czeskiego kompozytora narodowego (obok opery Sprzedana narzeczona). Autorem „Fantazji” jest Josef Klička (1855-1937), nieco młodszy od Smetany skrzypek, organista, dyrygent i kompozytor. Świetne wykonanie Hany Bartošovej przypomniało nam, że niektórzy twórcy dzieł na organy uważali je za samodzielny instrument symfoniczny. Oczywiście, jak i w oryginale Smetany, przeważały tonacje ciemne, pesymistyczne, z nielicznymi tylko elementami radośniejszymi, ale utwór ten – najdłuższy w całym koncercie – był może zarazem najciekawszym.

Na koniec usłyszeliśmy dwa utwory niemal współczesne – Vigilie Bohuslava Martinů (1890-1959) oraz Petra Ebena (1929-2007) Sweet Chains of Love – utwór, którego nie było w drukowanym programie, ale do którego solistka musi być bardzo przywiązana, bo ten jakby negro spiritual na organy wykonuje na prawie wszystkich swoich koncertach.

Był to zatem wieczór prawdziwie patriotyczny z punktu widzenia czeskiego, choć dla przeciętego słuchacza repertuarowo średnio interesujący. Ale nudzić się nie było można. Zresztą, w pewnym momencie koncertu zauważyliśmy, jak nad ołtarzem w Najświętszej Rodzinie polatuje dobrze oświetlony ptak. Sfrunął na posadzkę koło miejsca, gdzie siedział zasłuchany ksiądz proboszcz Bogusław Filipiak, pobył tam chwilę, po czym odleciał przez otwarte drzwi kruchty. Nie był to jednak Duch Święty pod postacią gołębicy, tylko spory wróbel.