Maciej Pinkwart

Jazzowy Beethoven i diaboliczny Liszt

TUTAJ skan artykułu

 

Tegoroczne Jesienne Spotkania Muzyczne odbywały się w dwóch ratach i kilku miejscach, w odstępie tygodniowym. I na dwóch fortepianach, co jest nie bez znaczenia. Jeden był dobry, a drugi nowy. Organizatorem imprezy było Towarzystwo Muzyczne im. K. Szymanowskiego.

 

5 października 2013 niezbyt liczni melomani spotkali się w Galerii Ryszarda Orskiego na Antałówce, która od kilku lat w coraz większym stopniu staje się ważnym miejscem muzycznym, zwłaszcza kiedy stanął tam wyeksmitowany z „Atmy” fortepian Bösendorfer, należący do Towarzystwa Szymanowskiego. Wykonawcy wywodzili się z katowickiego środowiska muzycznego, gdzie zresztą teraz mieści się Towarzystwo, które straciło miejsce w „Atmie”. Jako pierwszy wystąpił pianista Piotr Sałajczyk, prezentując Sonatę fortepianową c-moll nr 32 op. 111 Ludwiga van Beethovena, skomponowaną w 1822 r. jako jedno z ostatnich dzieł na fortepian, stworzone przez kompletnie już głuchego mistrza. Pierwsza, patetyczna część (maestoso – allegro con brio ed appasionato), jest krótka, zaledwie kilkuminutowa i mocno kontrastuje z blisko 20-minutową częścią drugą (arietta: adagio molto, semplice e cantabile), mającą charakter tematu z wariacjami. Wariacja trzecia zagrana była tak, że zastanawialiśmy się, czy aby jest to na pewno Beethoven? Bo zabrzmiał nam synkopowany jazz, momentami przypominający ragtimy Scotta Joplina, chwilami zaś boogie-woogie czy wczesny rock-and-roll Chucka Berry’ego. Ale to był wciąż genialny mistrz klasyki wiedeńskiej, który przewidział muzykę o pięć epok do przodu. Przesłuchałem potem w domu kilka wykonań tego utworu: trochę podobnie grał ten kawałek Glenn Gould, ale Piotr Sałajczyk pobił go o kilka długości.

W drugiej części Dagmara Świtacz (sopran) z Sałajczykiem przy fortepianie zaprezentowała dwanaście Pieśni kurpiowskich op. 58 Karola Szymanowskiego, skomponowanych w zakopiańskiej „Atmie” (z doskonałą, może trochę zbyt wybijającą się na plan pierwszy partią fortepianową), a na zakończenie – rewelacyjnie zaśpiewała słynną Pieśń Roksany z opery Szymanowskiego Król Roger. W chwilach, gdy śpiewaczka prowadziła nuty solowe - pianista przytrzymywał prawy pedał, co przy otwartym skrzydle fortepianu dawało kapitalny efekt echa, znakomicie słyszalny w dobrej akustycznie Galerii, wywołując szalony aplauz publiczności.

Tydzień później, 12 października 2013, spotkanie odbyło się w „Atmie”, gdzie z recitalem wystąpił Arnold Gniwek, także absolwent katowickiej Akademii. Przyszło mu się zmierzyć z fortepianem nowym, ale marki już na tych łamach opisywanej: po remoncie i modernizacji „Atmy” Muzeum Narodowe w Krakowie korzystało z fortepianu, nieodpłatnie użyczonego przez firmę Schimmel, a potem rozpisało przetarg na nowy instrument, który wygrała – i tu Państwa zaskoczę - firma Schimmel. Nowy instrument jest brązowy (co było jednym z warunków przetargu) i z marmurkowym wzorkiem. Brzmi tak jak poprzedni, więc nie ma potrzeby opisywać. Krzesło przy nim skrzypi też tak jak poprzednio.

W pierwszej części były Trzy mazurki z op. 59 oraz Polonez As-dur Fryderyka Chopina, rozdzielone Etiudą b-moll op. 4 nr 3 Karola Szymanowskiego, grane dość eklektycznie i nieco banalnie. Potem (po zrzuceniu marynarki i zmianie koszuli z białej na czarną) Arnold Gniwek powalił nas na kolana świetnie wykonaną Sonatą „Patetyczną” c-moll op. 13 Ludwiga van Beethovena, nieco uśpił nokturnem Dziewica i słowik z cyklu Goyescas Enrique Granadosa, a wreszcie podbił zupełnie genialnie zagranym, piekielnie trudnym Walcem „Mefisto” Franciszka Liszta. Ależ to była dyabelska interpretacja, pokazująca muzyczne piekło i szatanów co się zowie, nie żadnych tam mięczaków z Ballady o pani Twardowskiej czy innej opowieści o babie co diabła wyonacyła

Podobało się jak diabli i żeby nas nieco ukoić, pianista na bis zagrał – bardzo pięknie, choć momentami z nieoczekiwanymi elementami skrzypu krzesełkowego – śliczny Nokturn cis moll Fryderyka Chopina.

Oba koncerty prowadził honorowy prezes Towarzystwa - dr Karol Bula.

Dzień przed rozpoczęciem „Jesiennych Spotkań Muzycznych”, 3 X 2013 odbył się w Atmie koncert w 131 rocznicę urodzin Karola Szymanowskiego. Wystąpili skrzypaczka Maria Sławek i pianista Piotr Różański, oboje z Krakowa. Dotychczasową tradycją było, że urodzinowy koncert, organizowany przez Muzeum Narodowe w Krakowie, otwierał jesienne triduum muzyczne i wchodził w skład imprezy Towarzystwa Muzycznego, znajdując się na wspólnym afiszu całego festiwalu. Tym razem tak się nie stało. Jak widać, po modernizacji „Atmy” i ta tradycja odeszła do lamusa. Czy w przyszłym roku Towarzystwo jeszcze będzie chciało organizować imprezy w Zakopanem? Nie jestem pewien.