Maciej Pinkwart

Orawski Festiwal Muzyki Kameralnej

Różowa pantera i jesienne smyczki

 TUTAJ skan artykułu

Sympatyczną tradycją Orawskiego Festiwalu Muzyki Kameralnej stał się koncert dla dzieci, tym razem realizowany 15 sierpnia 2013 r., pod tytułem Młody meloman. Menager festiwalu, skrzypek, a zarazem dyrektor niepublicznej Orawskiej Szkoły Muzycznej w Jabłonce, Krzysztof Leksycki, zaprosił do udziału 13 uczniów nie tylko ze swojej szkoły, ale także z Nowego Targu, Poronina i Zakopanego, a nawet Katowic i dalekiej Italii. Rozpoczęła tradycyjnie Bernadetta Leksycka (podobieństwo nazwisk nieprzypadkowe!), bardzo szykowna w długiej srebrnej spódnicy i czarnym żakieciku, grająca na flecie prostym. Elegancja towarzyszyła także wielu innym wykonawcom, ale największą furorę zrobił Luca Borelli, znany już na Festiwalu jako pianista, który tym razem ubrany w wystrzałową czerwoną marynarkę zagrał na saksofonie. Szczególnie podobał się temat Henryka Manciniego z filmu Różowa pantera, gdzie młodemu muzykowi z Włoch towarzyszyła na wiolonczeli mama – Anna Armatys, a na instrumentach perkusyjnych – tato, Gianfranco Borelli, na co dzień grający na altówce. Bardzo podobał się także nowotarżanin Paweł Kutyła, który prawie po parysku zagrał na akordeonie oraz absolwent zakopiańskiej Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Artystycznej Mateusz Zwijacz, który z akompaniamentem Krzysztofa Leksyckiego wykonał na skrzypcach słynny Czardasz Vittorio Montiego.

Gromkie oklaski zebrali także pozostali wykonawcy - Weronika Świetlak (gitara), Konstancja Leksycka (skrzypce), Melania Garbień (wiolonczela), Filip Krzeszowiec (wiolonczela), Jakub Malacina (skrzypce), Piotr Majerczyk (skrzypce), Natalia Sobczak (skrzypce, fortepian), Julia Janowiak (gitara, fortepian) i Ola Kutyła (skrzypce).

Ostatnim koncertem festiwalowym był niedzielny (18.08.2013) występ połączonych kwartetów: zespołu tworzonego co roku na użytek festiwalu, składającego się z dwóch zaprzyjaźnionych małżeństw: Ilona Nieciąg i Krzysztof Leksycki (oboje skrzypce), Gianfranco Borelli (altówka) i Anna Armatys-Borelli (wiolonczela) oraz renomowanego Kwartetu Śląskiego (Szymon Krzeszowiec i Arkadiusz Kubica – skrzypce, Łukasz Syrnicki – altówka i Piotr Janosik – wiolonczela). Na koniec dostaliśmy sporą dawkę niełatwej muzyki, bowiem zaprezentowane zostały dwa utwory na oktet smyczkowy Dymitra Szostakowicza (Preludium d-moll i Scherzo g-moll z op. 11) oraz czteroczęściowy Oktet Es-dur op. 20 Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego. Dzieła bardzo skontrastowane, stylistycznie i by tak rzec – historycznie (pierwsze młodsze o równo 100 lat), ale połączone młodym wiekiem tworzących je kompozytorów (Szostakowicz miał 19 lat, Mendelssohn – 16!), temperamentem i wirtuozerią. Ta ostatnia przekazana została nam dzięki perfekcyjnemu wykonaniu połączonych sił orawsko-włosko-śląskich, co liczna publiczność podsumowała – jak w zasadzie teraz na niemal wszystkich koncertach – owacją na stojąco.

Festiwal orawski tradycyjnie wiąże się z końcem lata, które tym razem towarzyszyło nam wiernie przez wszystkie koncerty i tylko zmrok, coraz wcześniej zapadający za oknami kościoła Matki Boskiej Śnieżnej w Zubrzycy Górnej przypominał o tym, że jesień czai się za progiem i znów na rok trzeba będzie pożegnać orawską kameralistykę. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym sierpniu spotkamy się znowu – jeśli okoliczności będą sprzyjające, finanse nieco większe, życzliwość gospodarzy nie mniejsza, a formuła festiwalu – jeszcze ciekawsza.