Z.Pytlik, okładka "Tatry i Zakopane"

Lekcja omijania

Tradycja satyrycznego pisania o Zakopanem nie jest zbyt, powiedziałbym, ciągła. Tradycyjne jest raczej co innego: wzniosłość, tkliwość, sierjoznost', by nie rzec koturnowość. Początkowo na fali fascynacji egzotycznym dla reszty Polski regionem literatura tatrzańska eksponowała przede wszystkim ową odmienność Podhala, a oprócz niej - własną dzielność opisujących, którzy pokonawszy niezmierne wprost trudności organizacyjne i techniczne, wspięli się przy pomocy kochanych górali na niebotyczne górszczyty, gdzie nie tylko szumią jodły, ale przede wszystkim modlitwa wprost sama ulatuje z duszy, którą mdłe ciało uniosło tak blisko Stwórcy. Potem, gdy Stanisław Witkiewicz podniósł góralskie do narodowego, można było tylko utyskiwać, że ta mniemana zakopiańska Arkadia, będąca jednocześnie przedsionkiem do tatrzańskiej świątyni narodowej, tak bardzo zalatuje gnojówką. Widząc wady Zakopanego, którego rdzenni obywatele niemal zawsze interes społeczny widzieli jako sumę interesów prywatnych (przy czym, rzecz jasna, na wielką skalę kwitło propagowanie moralności Kalego) - dostojni publicyści, cni bojownicy "sprawy", wielbiciele lelui i parzenicy jako prapiastowskich symboli-znaków załamywali ręce nad nie przygotowanymi jednostkami, zawsze obwiniając jakiegoś chochoła o to, że ostał się jeno sznur. Niestety, po prawdzie poza sznurem niewiele co było: pawiom górski klimat służy dość umiarkowanie, złoty róg nawet po lesie hula zaś tylko w czasie halnego.

Pierwszy usiłował spojrzeć na Zakopane właściwie, to jest zezem - Kazimierz Bartoszewicz, w 1890 r. publikując Trzy dni w Zakopanem. Z notat pesymisty, 9 lat później zmieniając tytuł niezbyt zresztą zjadliwej satyry na Trzy dni w Zakopanem. Z notat emeryta. Absolutnie genialną satyrą na stosunki zakopiańskie, a zarazem niedoścignionym wzorem literackim i... obyczajowym jest dzieło Andrzeja Struga Zakopanoptikon, czyli kronika 49 dni deszczowych w Zakopanem, pochodzące z 1910 r., a potem wydawane w formie książkowej dopiero po II wojnie światowej. Kto tego nie zna, ten nic nie wie o Zakopanem.

W latach międzywojennych szczególne miejsce zajmują zakopiańskie felietony satyryczne Kornela Makuszyńskiego i niektóre opowiadania Rafała Malczewskiego. Osadzone mocno w realiach zakopiańskich, śmieją się raczej z objawów niż przyczyn zakopiańskich przywar, a czytane dzisiaj, w wielu miejscach już trącą myszką.

W nurcie tej właśnie literatury plasuje się antyprzewodnik Zygmunta Pytlika Tatry i Zakopane. Przewrotnik turystyczny, wydany ostatnio przez łódzki "Interfart". Autor - znany zakopiański rysownik i satyryk - na stu kilkudziesięciu stronach usiłuje, zgodnie z tytułem, przewrotnie zniechęcić turystów do spędzenia urlopu w Zakopanem, pracowicie opisując wszystkie uroki (i "uroki") miasta pod Giewontem, Tatr i klimatu tej części Polski. Najpierw wykłada Czytelnikom, że nie ma sensu w ogóle wyjeżdżać z domu. Tych, którzy jednak Go nie posłuchali, zniechęca potem do zwiedzania Zakopanego, dalej - usiłuje zatrzymać turystów na Krupówkach, gdy to się nie udaje - w dolinach reglowych, wreszcie odstrasza od wycieczek w wyższe partie Tatr.

Książka, jak to u Pytlika, śmieszna, ale nie (jak miewał w zwyczaju wcześniej) okrutna. Tym razem wśród ilustrujących tomik rysunków nie znajdziemy turysty z krwawą ciupagą w plecach i napisem "Pieknie pytomy do Zakopanego" - Autor wyśmiewa raczej przywary turystów właśnie, a niedogodności, jakie tu można napotkać mają niemal wyłącznie charakter ekologiczny. Książeczka jest z pewnością przeznaczona dla turystów i starannie omija wszelkie istotne problemy miejscowe. Być może w przekonaniu, że brudy trzeba prać w domu. Może w przeświadczeniu, że nawet miejscowym trudno jest się we wszystkich lokalnych matactwach połapać, a przyjezdni z pewnością niczego nie zrozumieją (czego zresztą dowodem są protokoły stale przewijających się przez Zakopane kontroli NIK, RIO itp.). Może być zresztą i tak, że pewnych spraw Autor nie porusza w świadomości, iż istnieją substancje, których poruszenie wywołuje bardzo niemiłe sensacje z dziedziny aromatoterapii.

Maciej Pinkwart


Zygmunt Pytlik, Tatry i Zakopane. Przewrotnik turystyczny, Zakopane 1998. Wydawnictwo "Interfart", Łódź, Wólczańska 19. Stron 136, ilustracje czarno-białe, mapki.

Powrót do strony głównej