Nawigacja wiosenna

Pamiętam jeszcze dobrze czas, kiedy to w Zakopanem nie można było dostać ani pocztówek z widokiem Tatr (o zabytkach zakopiańskich nie wspominając), ani map Tatr czy planów miasta, zaś albumy czy kalendarze tatrzańskie kupowało się w znajomej księgarni spod lady. Teraz wydawnictw tego typu jest zatrzęsienie, ale pożytek z tego - cenowy - jest niewielki, jako że wszystkie one konkurują ze sobą w myśl iście polskiej reguły: jeśli konkurencja bierze za pocztówki po 50 groszy, to ja skasuję po 60, i w ten sposób zarobię więcej. Zasady, że jeśli jedna pocztówka kosztuje 50 gr., to za 5 złotych dostaniemy 12 pocztówek, nie zrozumiałby żaden z miejscowych ekonomistów. A znam miasta, w których taka reguła funkcjonuje i przynosi dobre rezultaty. Tyle, że nie liczą tam w złotówkach.

W początku maja na Gubałówce spadł śnieg, a w mieszkaniach przestali grzać, bo jest wiosna. Potem śnieg stopniał, a grzać znów zaczęli, bo ta wiosna jakaś nie taka. Na ulicach jeszcze dość mało żebrzących Rumunów, nie wrócili jeszcze z cieplejszych krajów boliwijscy Indianie, ale za to na Krupówkach pojawił się mim - jak to w wielkim świecie. Stoi na postumencie, zbiera kasę, od czasu do czasu jakieś dziecko zrobi sobie z nim zdjęcie, wrzucając pieniążek, a on za to pogładzi je po główce lub poda rękę. Tyle, że to nie jest mim - stoi nie przebrany facet w waciaku i czapeczce baseballowej i już. I chce, żeby za to mu płacić. Podaż wiosennych usług w zasadzie spora, ale ich jakość - taka sobie.

Wiosenną jaskółką jest także opublikowany ostatnio nowy plan Zakopanego, wydany w wiosennych kolorach (żółto-zielonym) przez krakowską firmę "Navigator" we współpracy z Urzędem Miasta w Zakopanem. Napisałem "plan Zakopanego" bo tak wynika z tytułu, widniejącego na okładce. Ale treść dość znacznie różni się od tytułu: mapa na zachodzie otwiera się na polanę Biały Potok, obejmuje całe Kościelisko, na północy sięga po zagubałowskie wsie Nowe Bystre i Ząb z licznymi przysiółkami, pokazuje zachodni kawałek Poronina i - uwaga! - część Zakopanego, od Krzeptówek przez centrum po Ustup i Olczę na wschodzie. Cyrhla, jak odłupana ciupagą, znikła poza prawym skrajem mapy, o Brzezinach już nie wspominając. Wiadomo (komu wiadomo, temu wiadomo...), że w granicach administracyjnych miasta jest spora część Tatr, od Żółtej Turni i Granatów po Małołączniak, zaś najwyższym punktem w obrębie Zakopanego jest wierzchołek Świnicy (2301 m). Żadnego z wymienionych tu punktów na mapie nie ma. Na południe mapa sięga do Giewontu i Myślenickich Turni.

Zapewne wydawca chciał zmieścić na mapie jak najwięcej spośród reklamowanych na odwrocie punktów - a na Cyrhli ich nie ma, o Brzezinach, naturalnie, nie wspominając. O Tatrach szkoda nawet mówić. Na pierwszej stronie okładki drobnym drukiem widnieje co prawda napis Informacje turystyczne - Centrum miasta - Obiekty zabytkowe ale po prawdzie bardziej to zaciemnia niż wyjaśnia treść planu.

Mocnym punktem publikacji są dodatkowe mapki: bardzo estetyczne "Okolice Zakopanego" (od Chyżnego przez Nowy Targ po Łapsze Niżnie (naturalnie, zgodnie z regułami ceperskiej ortografii, nazwa odnotowana jako "Niżne") oraz schematyczna panorama Tatr z Gubałówki. Tutaj zastrzeżenia miałbym tylko do oznaczenia grupy Czerwonych Wierchów wyłącznie nazwą grupową właśnie (bez poszczególnych szczytów) z jedną tylko wysokością 2122 m (co odnosi się jedynie do najwyższego wierchu grupy - Krzesanicy), oraz do pominięcia w ogóle wysokości tak istotnych szczytów jak Murań, Jagnięcy, Kołowy, Koszysta, Kościelec, Błyszcz. Być może wynika to z braku miejsca, lub z chęci nie przeładowywania panoramy nadmiarem informacji: wtedy radziłbym opuścić wysokości Krokwi, Sarniej Skały, Łysanek i Hrubego Regla. Bardzo estetyczne są też reklamy, jednak ze zrozumiałych względów nie będę ich szczegółowo omawiał.

W części informacyjnej ("Informacje o mieście") w dziale Urzędy i Instytucje mamy informacje (wyłącznie adres i numer telefonu) o Urzędzie Miejskim, straży miejskiej i dwóch bankach, wśród aptek - kilka opuszczono, pocztę zauważono tylko główną, pensjonatów 15 i nie są ułożone w kolejności alfabetycznej, ale jak przypuszczam, decyduje o tym wpłacona kasa. Z kultury wymieniono Teatr Witkacego, jedno kino, kilka muzeów (przy "Atmie" nieaktualny od kilku lat numer telefonu!). Nie ma galerii BWA, Hasiora, Burzca ani żadnych innych, nie ma w ogóle folkloru góralskiego, Tatrzańskiego Ośrodka Swojszczyzny, MCK "Jutrzenka", żadnych szkół artystycznych, żadnych stowarzyszeń kulturalnych. Pewno dla równowagi nie ma też Tatrzańskiego Parku Narodowego (poza muzeum TPN) i Centrum Informacji Turystycznej - które wszakże znalazło się wśród reklam.

I pewno byłoby to normalne, w końcu nie wszyscy muszą postrzegać Zakopane jako coś więcej niż kupę (no, tutaj zaledwie kupkę) pensjonatów, garść restauracji i barów, parę wyciągów narciarskich i parkingów. Tyle tylko, że dział "Informacje o mieście" rozpoczyna się herbem Zakopanego (tym ubiegłorocznym), zaś kończy uwagą: Plan przygotowano we współpracy z Urzędem Miasta w Zakopanem. Wykorzystano materiały dostarczone przez Urząd i własne". Kto więc tak postrzega Zakopane? Obecnie miłościwie panujące władze Zakopanego? Śmieszne, chociaż mało wesołe.

Moim zdaniem, mapa nie powinna być kierowana do sprzedaży, ale wykorzystywana jako materiał reklamowy instytucji które za nią zapłaciły. Jej wartość informacyjna jest niewielka, estetyczna i owszem, natomiast żenujące jest lokowanie w tak komercyjnym przedsięwzięciu autorytetu (?) władz miasta. Plan nie ma żadnego autora - nie wymieniono nawet nazwiska (chyba dobrego?) kartografa, ani autora zdjęcia na okładce, ani autora materiałów informacyjnych. Czyżby Panna Nikt na etacie Biura Promocji Zakopanego?

Maciej Pinkwart

Zakopane, Plan Miasta, skala 1:20 000. Informacje turystyczne - Centrum miasta - Obiekty zabytkowe. Wydawnictwo "Navigator", Kraków 1998.

Powrót do strony głównej