Maciej Pinkwart

Kronika górskich śmierci

 TUTAJ skan artykułu

 W postmodernistycznej scenografii Dworca Tatrzańskiego, 25 maja 2012 Michał Jagiełło prezentował nowe wydanie swojego bestsellera o pracy Tatrzańskiego Pogotowia. Na sali były gwiazdy ratownictwa, na scenie autor zadziwiał zarówno kondycją, jak i skromnością, a wernisażowa hojność gospodarzy, wspartych wdziękami kalabryjskiej kuchni wywoływała entuzjazm wszystkich. Ale z ciemnych kątów wychodziły demony górskich śmierci.

Michał Jagiełło, znakomity pisarz i publicysta, wieloletni ratownik TOPR i przez pewien czas naczelnik Grupy Tatrzańskiej GOPR, od wielu lat dokumentuje działania Pogotowia i opisuje pracę ratowników w górach. Na rynku ukazała się właśnie ósma edycja wydanej przez „Iskry” książki Wołanie w górach, z podtytułem: Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach. Wydawca w nocie na obwolucie pisze, że Książka jest pasjonującą lekturą, ale tez przestrogą. Uczy pokory wobec żywiołu, jakim są góry, i głębokiego szacunku dla ratowników górskich. Jest też swojego rodzaju specjalistycznym przewodnikiem po Tatrach, ale raczej ani nie stanie się ulubioną lekturą dla przeciętnego turysty, ani nie trafi do plecaków osób wybierających się w nasze najwyższe góry: liczy sobie 844 strony i waży odpowiednio dużo, choć książkę wydrukowano (w krakowskiej drukarni Anczyca) na dobrym i lekkim papierze. Wołanie… jest zatem doskonałą lekturą dla pasjonatów spraw górskich, znakomita do czytania w domowym zaciszu, w czasie planowania wycieczek czy też po sezonie.

Książkę czyta się świetnie, bo napisana jest doskonałym językiem, ze znakomitym wyczuciem dramaturgii, w dodatku w części merytorycznej ułożona nie chronologicznie, tylko wedle masywów górskich: Czerwone Wierchy, Giewont, Świnica, Kościelec itp., mniej więcej od zachodu na wschód. W osobnym rozdziale opisane są akcje jaskiniowe, a także – poszukiwania, które mimo swego dramatyzmu czasem nie były uwieńczone powodzeniem: Tatry niekiedy zabierają ofiary na zawsze…

Dla mnie jednak, jako dla historyka tego regionu, najciekawsza jest pierwsza część, romantycznie zatytułowana Gałązka kosodrzewiny, gdzie Michał Jagiełło na blisko 150 stronach z niezwykłą erudycją opowiada o historii powstania TOPR, wypadkach, które zdarzyły się wcześniej, a wszystko to w kontekście opisu dziejów początków zakopiańskiego kurortu. Imponujący przegląd literatury, doskonała znajomość przedmiotu i wartka narracja sprawiają, że materiał ten czyta się znakomicie.

Nieznaczną wadą książki są zamieszczone w tekście fotografie, rozdzielające poszczególne rozdziały: wydrukowane jak w latach 70-tych, szaro-szare, bez podpisów – a przedstawiają konkretnych, dzielnych ratowników w akcji.

W prawdziwą zazdrość jednak wprawiło mnie zdjęcie na okładce, gdzie romantycznie rozwiana czupryna autora pięknie kontrastuje z czerwono-czarną kurtką ratownika TOPR, zarazem znakomicie harmonizując ze śnieżnym tłem zimowego górskiego krajobrazu…

 

---------------------------------

Michał Jagiełło, Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach, Wydawnictwo „Iskry”, Warszawa 2012, stron 844.