Maciej Pinkwart

Koszmar strażaka

 

W pewnych okolicznościach banalne pożegnanie No to trzymaj się ciepło! może oznaczać coś w rodzaju memento mori.

Ogień jest jednym z największych składników cywilizacyjnych i można by zaryzykować twierdzenie, że umiejętność posługiwania się nim jest wyznacznikiem człowieczeństwa. Jest to jedyny w naturze wypadek, że żywe stworzenia umieją wykorzystywać dla swoich celów energię zewnętrzną: bo choć wiele zwierząt potrafi emitować na zewnątrz różne formy energii (ciepło, światło, elektryczność), to tylko człowiek umie zagospodarować ogień i wykorzystać jego energię. Zatem: ogień przychodzi z zewnątrz i pomaga w naszym działaniu: zmiękcza i poprawia smak potraw, ogrzewa nasze pozbawione (częściowo…) futer ciała, oświetla drogę w ciemności, pozwala czytać książki i przetwarzać surowce w przydatne nam produkty.

Ale ogień jest też żywiołem niszczącym, gdy używamy go w destrukcyjnych intencjach, paląc śmieci, książki, domy i ludzi. Zawsze jednak przychodzi z zewnątrz, i niejako przez nas przesterowywany, na zewnątrz ujawnia swoją moc. Jednak nauka zna niewyjaśnione przypadki, kiedy to z niewytłumaczalnych dotąd powodów zapalają się ludzie. Ogień powstaje w nich, w środku, wybucha i niszczy ich samych w błyskawicznym tempie.

Stephen King w powieści Podpalaczka (Firestarter) idzie o krok dalej. Tworzy postać, która obdarzona jest zdolnością pirokinezy, czyli umiejętnością wzniecania ognia siłą woli i używania go do destrukcji istot żywych, broni, budynków. Jak często u mistrza horroru bywa – ową niezwykle groźną umiejętnością autor obdarzył kilkuletnią, ładną dziewczynkę. Ale tym razem kontrast między wyglądem a działaniem Charlene McGee jest mniejszy, niż mógłby być, jako że jest ona po prostu specyficznie uzdolnionym dzieckiem rodziców, obdarzonych również niezwykłymi cechami.

Jedna z przybudówek CIA, pieszczotliwie nazywana Sklepikiem, a działająca jak komórka terrorystyczna, przeprowadza niebezpieczny eksperyment: kilkunastu młodych ochotników za 200 $ honorarium daje sobie wstrzyknąć rzekomo łagodny środek halucynogenny, a pracujący dla Agencji naukowcy mają badać rezultaty zmian, jakie próba 6 wywoła w organizmach studentów. Efekty są przerażające: tajemnicza substancja prowadzi do trwałych zmian w mózgu, które u większości uczestników doświadczenia powodują autodestrukcję, a w efekcie – samookaleczenia i obsesję samobójczą, u innych słabo kontrolowaną agresję, co może być interesujące z wojskowego i szpiegowskiego punktu widzenia, ale sprawa ewidentnie wymyka się spod kontroli. Więc Sklepik załatwia sprawę po swojemu: wszystkich uczestników trzeba po prostu zutylizować, albo izolować i prowadzić nad nimi dalsze doświadczenia. W efekcie przy życiu pozostaje początkowo tylko dwoje ochotników, którzy poznali się podczas doświadczenia, zakochali się w sobie, pobrali i na świat przyszła ich córka. Jej matka, Vicky, po wstrzyknięciu próby nr 6, zdobyła niewielkie umiejętności telepatii i telekinezy, co w zasadzie sprowadzało się jedynie do możliwości rozmawiania z mężem przy dziecku na trudne tematy bez użycia słów i zdalnego zamykania drzwi lodówki, które ktoś zostawił otwarte. Andy posiadł zdolność uzyskiwania psychicznej dominacji nad ludźmi, co wykorzystywał początkowo w pracy zawodowej jako doradca do spraw wzmacniania motywacji i osobowości w biznesie i przy… dietach odchudzających. Funkcjonuje to identycznie, jak u Rycerzy Jedi w Gwiezdnych wojnach. Niestety, silniejsze użycie pchnięcia (the push) powoduje coraz mocniejsze bóle głowy, migreny, mikrowylewy w mózgu. Zmiany w chromosomach i przysadce mózgowej, wywołane przez próbę 6, dziedziczy ich córka. Charlie od niemowlęctwa potrafi podnosić temperaturę otoczenia, potem spontanicznie wzniecać ogień, wreszcie używać tej umiejętności jako broni.

Sklepikowi zależy na pojmaniu Charlie i uzyskaniu wiedzy na temat tego, czy jej zdolności dadzą się wykorzystać w wojsku, a jednocześnie na tym, by dziewczynka nie podpaliła całego świata. Jej rodzice są Agencji zbędni, w dodatku jako jedyni żyjący świadkowie eksperymentu, który wymknął się spod kontroli, są potencjalnie bardzo groźni dla amerykańskiego systemu. Rozpoczyna się polowanie. Ten sam motyw występuje w powieściach Roberta Ludluma o agencie Jasonie Bourne.

Podpalaczka to niewątpliwie jedna z najciekawszych, najbardziej trzymających w napięciu powieści Kinga. Jest stara – opublikowana w Ameryce w 1980 r., w Polsce w 1992 r. – ale jakoś dotąd nie wpadła mi w ręce, dostałem dopiero publikację z tego roku. I bardzo dobrze: to stary, dobry King, który nie ucieka się tu do poruszania się w strefach nadprzyrodzonych, nie wywołuje duchów ani upiorów, po prostu penetruje obszar ciekawszy i pewno mniej znany niż smętarze zwierzęce i regiony dominacji voodoo: ludzki mózg. Czyta się jednym tchem.

Miłośnicy poloników znajdą tu dwa ciekawe smaczki: pomagający Charlie farmer jest, jak się okazuje, pochodzenia żydowsko-polskiego, a CIA szantażuje go, że jeśli nie pójdzie na współpracę, to oni doniosą do polskich władz o jego żyjących nad Wisłą krewnych, że są Żydami z rodziną w Ameryce, w efekcie KGB wywiezie ich na Syberię (!). Drugi, w książce użyty wcześniej, motywik jest jednym z popularnych Polish jokes:

Jak zwykle ktoś opowiedział nowy polski kawał Donowi, który je kolekcjonował. Opowiedziała go Ev. Było w nim coś o tym, jak odróżnić polską drabinę od zwykłej – po tym, że polska ma na najwyższym szczeblu napis „Stop”.

Dla wszystkich, którym w tym momencie podniosło się patriotyczne ciśnienie dopowiem, że prawie wszystkie Polish jokes wcześniej funkcjonowały jako Irish jokes…

Mała dziewczynka, przekształcona chemicznie w inteligentny miotacz ognia versus Sklepik Centralnej Agencji Wywiadowczej… Wiecie, oczywiście, kto wygra?

------------------

Stephen King, Podpalaczka, tłumaczenie Krzysztof Sokołowski, wydawnictwo Albatros, Warszawa 2019, 512 stron. Książka doczekała się w 1984 r. ekranizacji, w której rolę Charlie McGee grała 9-letnia wówczas Drew Barrymore. Film dostępny w CDA.