Maciej Pinkwart

Płomienne modły

Telewizja Polska podała w Wiadomościach 18 maja, że z okazji kanonizowania przez papieża dwojga nowych świętych, nuncjusz apostolski w Polsce, arcybiskup Józef Kowalczyk powiedział, że 99% Polaków nie nadaje się do świętości, bowiem interesują ich tylko pieniądze, wódka, Europa, kariera i rozrywka. Interesujący pogląd Polaka na innych Polaków, jeszcze bardziej interesujący pogląd dyplomaty na obywateli kraju, w którym jest akredytowany, najbardziej interesujący pogląd legata papieskiego, który reprezentuje w Polsce Papieża – Polaka, krew z krwi, kość z kości współobywateli.

Ciekawe, jak zachowałby się rząd polski, Kościół i przenajświętsza Liga Polskich Rodzin, gdyby to – na przykład – ambasador Francji powiedział publicznie i oficjalnie, iż Polacy to banda opojów, karierowiczów i nędznych dorobkiewiczów, którzy w dodatku myślą tylko o tej wszetecznej nierządnicy babilońskiej – Europie. Sadzę, że pan ambasador już by był na emeryturze i popijał wodę Vichy w bufecie Quai d’Orsay... Nuncjuszowi włos z głowy z pewnością nie spadnie i nadal będziemy go całować w rękę, albo i gdzie indziej. Chyba, że to wszystko wymysł komunistycznej telewizji i nuncjusz wytoczy prezesowi Kwiatkowskiemu proces, po którym polska telewizja publiczna wreszcie upadnie i nic już nie zagrozi kulturotwórczej roli TVN, Idola i Michala Wiśniewskiego.

Po co mówię o tym w zakopiańskim kontekście? A bo dobry Pan Bozia nie ma szczęścia do sług swoich także i pod Giewontem. Nie, nie, nie będzie tu ani o byłym burmistrzu Zakopanego, ani o kierowniczej roli Sanktuarium na Krzeptówkach, nie. Nie tym razem. Otóż w ostatnim numerze „Tygodnika Podhalańskiego” wyczytałem, że jeden z najcenniejszych zabytków Podhala - zaprojektowana w stylu zakopiańskim przez Stanisława Witkiewicza Kapliczka Korniłowiczów na Bystrem spłonęła w 10 minut 11 maja 2003 roku. Przyczyną pożaru było to, że jakaś mądra inaczej miejscowa dewotka postawiła we wnętrzu drewnianej budowli kilka zniczy i świeczek. Żeby wiatr, który wtedy wiał, nie zgasił płomienia. No i fakt, nie zgasił. Ad majorem Dei gloriam robiono już na świecie gorsze rzeczy, choć trzeba przyznać, że palenie jest w tym środowisku w modzie od wieków. Częściej zresztą w imię cierpliwego ponad miarę Boga palono ludzi, niż kapliczki. „Tygodnik” w tym samym artykule pisze, że grupa wiernych zamierzała przed Bożym Ciałem pomalować zabytkową kapliczkę na zielono olejną farbą. A bodaj to! To może lepiej że spłonęła... Ciekawe, czy uzyskano by na ów malunek zgodę Muzeum Tatrzańskiego, które sprawowało opiekę nad prywatnym obiektem. Ciekawe, czy konserwator zabytków miałby odwagę się sprzeciwić. Ciekawe, czy w ogóle by o taką zgodę wystąpiono...

Parę lat temu zabytkową, wybudowaną w 1892 roku kaplicę przy Chramcówkach rozebrano, bo utrudniała budowę, no i zasłaniała widok na nowo wzniesiony, murowany kościół. Rozebrana w 1999 roku, miała być, jak bujano opinię publiczną, zrekonstruowana na nowo mającym się budować cmentarzu na Pardałówce. No i odbudowana nie została i co więcej, na cmentarzu na pewno nie stanie. Ostatnio słyszałem, że może z łaski przygarnie ją ktoś w Gilczarowie. Mam nadzieję, że w Górnym.

Jednak nie należy tracić nadziei, że idzie ku lepszemu. Ostatnio parafia Najświętszej Rodziny w Zakopanem otrzymała nagrodę za świetne przeprowadzenie remontu konserwatorskiego Starego Kościółka przy ulicy Kościeliskiej. Bardzo się z tej nagrody ucieszyłem, bo to ogromnie ważny dla Zakopanego zabytek, a jeszcze kilka lat temu w czasie tak zwanej kolędy ksiądz wizytujący mnie oświadczył, że Stary Kościółek jego zdaniem należałoby zburzyć i w top miejsce wybudować nowy, murowany. Na moje oburzenie oświadczył:

- Pan to sobie tam przyjdzie i pójdzie, jak turysta, albo się pomodlić. A ja tam msze odprawiam. Pan wie, jak tam ciągnie?

Zakopane, 20 maja 2003.