Zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

Co słychać?

7 lipca 2017

 

Lato. Ale takie nasze, polskie. Wahania temperatury do 10 stopni, słońce przez chmury, ale jak już, to gorąco i parno, bo prawie codziennie padało, wieczorami po górach kręciły się burze, choć i tak na Podhalu było lepiej niż gdzie indziej. Nie mieliśmy na razie oberwania chmury, trąby powietrznej, ani powodzi, nie zaobserwowano też trzęsienia ziemi. Z owocami krucho - truskawki się kończą, zdążyłem zjeść w tym rok je raz. Jabłka jakieś takie wielkie, bezsmakowe, gruszek nie widać, śliwek też, brzoskwinie najpierw niedojrzałe, a zaraz potem przegniłe... Maliny? Poziomki? Czarne jagody? Nie widziałem.

Jedna Polska. Jeszcze o ubiegłotygodniowym Zjeździe Partii. Z przyjemnością przeczytałem (słuchać nie byłem w stanie z powodu fatalnej polszczyzny) główne tezy wystąpienia pana Kaczyńskiego, który był rozluźniony i dowcipny. Po dowcipie o Chruszczowie (wszyscy na sali się śmiali, więc pewno wiedzieli kim był Nikita Siergiejewicz?) puścił jeszcze kilka wiców, jak ten że jego Polska jest jedna, co przypomniało pewno niektórym żarcik "Matka, jest tylko jedna", że dzięki programowi 500 + udało się zlikwidować w Polsce biedę (najgłośniej śmieją się samotne matki jednego dziecka i emeryci, którzy dzieci już odchowali i teraz czekają, kto im opłaci dom starców), a program Mieszkanie Plus zlikwiduje nieszczęście nieposiadania własnego mieszkania. Złośliwcy łączą ten program z kolejnym żartem - o odbudowie zamków wzniesionych przez Kazimierza Wielkiego. Być może chodzi tutaj o remont, w którym zamki piastowskie zostaną zmienione w pisowskie, a rządzić będą nimi mianowani na Nowogrodzkiej kasztelani. Najśmieszniejszy był jednak żart o tym, że przejęcie przez PiS mediów publicznych zapewniło w tej dziedzinie wolność - każdy, jak twierdził mówca, może teraz przekręcić gałkę, żeby wybrać sobie taką stację, jaka mu się podoba. Ta gałka mnie zaciekawiła najbardziej. Gdzie pan Prezes teraz ma te gałki, w jakim urządzeniu? I po chwili zrozumiałem żart: chodzi o gałki oczne, które można odwrócić od telewizora i popatrzeć na piękny, trzeźwy i budujący jeszcze jedną Polską tłum poddanych pana prezesa. Gierek chciał budować drugą Polskę, pan Kaczyński chce teraz tę drugą zlikwidować, żeby była tylko jedna. Mówił pan Kaczyński także o Polsce, która pod jego rządami stała się bezpieczniejsza i o to bezpieczeństwo będzie władza dbać, a oficjalna zjazdowa telewizja (nie mylić z TVP, przekaz z Kongresu w Przysusze emitowała tylko własna telewizja PiS, od której inne stacje to retransmitowały) pokazała jak ochroniarze stoją w przejściu na sali, kilku tyłem do sceny, kilku przodem. Bezpiecznie było, że hej.

Dowcipami sypał też pupilek pana Kaczyńskiego, pan Morawiecki, który zasypał nas wizjami wręcz peyotlowymi: o centralnym lotnisku koło Łodzi, jednym z największych w Europie, o kolejach wielkich prędkości (z Zakopanego do Sopotu w 40 minut?), o wysokich pensjach i takichże emeryturach, o tym że wsystkie wydatki rząd pokrywa bez podnoszenia podatków i o tym, że Polacy w sumie potrzebują się realizować w życiu w odległości co najwyżej do 40 km od domu. Dokładnie żarcik ten brzmi tak: Chcemy, aby każda polska rodzina mogła zaplanować swoje życie w promieniu 30-40 km od swojego miejsca urodzenia, zamieszkania. Tak rozumiemy zasady solidarności społecznej. Chcemy umożliwić, by mieli możliwość pracy w okolicach swojego miejsca urodzenia. Jeszcze chyba muszę głębiej przeanalizować tę głęboką myśl.

 

Melania rulez! Przyznam się od razu: FLOTUS urzekła mnie zupełnie. Nie dość że ładna i młoda przy swoich 47 latach i wieloletniej niełatwej przecież pracy modelki, to jeszcze jest bardzo mądra. Jako doskonałe tło dla siebie wybrała PDRP, która jest od niej o 2 lata młodsza, ale ma znacznie gorszego krawca i fryzjera, a poza tym jej wystąpienia były o niebo ciekawsze niż jej męża, nie mówiąc już o cudzych mężach i żonach. Mówiła krótko i rzeczowo, a czego nie dopowiedziała, to dowyglądała. Warszawa na moment zmieniła się w 51 stan USA (Warsaw DC), a plac Krasińskich został wcielony do miasta Washington DC, bowiem zaproszenia na spotkanie w tym miejscu wysyłała podobno ambasada amerykańska, a przemówienia na nim wygłosili tylko państwo Trumpowie (Melania, jak wspomniałem, lepsze!). Jednak prezydent mówił tak wiele o Polsce i jej historii, której ostatnim akcentem było Powstanie Warszawskie, że z pewnością wiedział, gdzie się znajduje, zwłaszcza że powitał panią premier Szydło (oklaski) i twórcę Solidarności Lecha Wałęsę (gwizdy, buczenie, wrzaski), wspomniał też o prezydencie D. i jego żonie. Wygwizdywanie Wałęsy na placu Krasińskich było absolutnie spontaniczne i sobie na nie zasłużył - powiedzieli przedstawiciele polskiego rządu dodając, że każdy może sobie wyrażać własną opinię o kimkolwiek z opozycji. Podobno plac Krasińskich został zapełniony przez ludzi, przywiezionych z całej Polski autokarami, co jest zasługą Klubów Gazety Polskiej. Czy i do nich zaproszenia wysłał przedstawiciel prezydenta Trumpa? Reakcjami tłumu dyrygowała pani Pawłowicz. Pan Kaczyński reagował dość powściągliwie - nie tylko że jego znajomość angielskiego jest dość skromna (co nikogo nie powinno dziwić, bo kiedy inni się uczyli języków, to on obalał komunizm. A Melania mówi po angielsku też nienajlepiej, nie mówiąc już o Schetynie), to w dodatku POTUS ani słowem nie wspomniał o nim i o jego zasługach w budowaniu wolnego świata, wygraniu bitwy pod Grunwaldem i pod Radzyminem, pod Lenino i pod Wołominem. Wspominał za to Valezę, który w sumie znany jest tylko z jednego skoku, podczas gdy działacze PiS-u mogliby, gdyby chcieli, pochwalić się wieloma SKOKAMI. Obserwatorzy sceny politycznej zauważyli, że wśród powizytacyjnych sukcesów nikt nie wspominał o wraku tupolewa, o interwencję w sprawie którego miał prosić pan D. pana T. Zaś wśród towarzyszących prezydentowi USA ekspertów nie było niestety pana dr. Wacława Berczyńskiego, co odczytuje się jako ostrożność obu rządów: podobno negocjujemy teraz zakup od Amerykanów rakiet "Patriot", więc Berczyńskiego trzyma się od tych negocjacji z daleka, żeby "Patriotów" nie wykończył. Największa zmiana w postawie Trumpa: zapięta marynarka podczas przemówienia.

 

Wystawa prac Adama Doleżuchowicza. Urządził ją Gminny Ośrodek Kultury Regionalnej w Kościelisku wspólnie z rodziną zmarłego w 2001 r. twórcy. Koniecznie trzeba to zobaczyć: rewelacyjne obrazy na szkle i rzeźby, tradycja i kpina, dowcip i maestria wykonania. O swoim ojcu i mężu opowiadały córki Bożena Mickiewicz i Dorota Zdyb oraz Helena Doleżuchowicz, a spotkanie świetnie prowadziła dyrektorka GOKR Małgorzata Karpiel-Bzdyk. Ekspozycja będzie czynna prawdopodobnie do końca sierpnia.