Maciej Pinkwart

W Kuźnicach. Moja ciotka, moja żona

 

 TUTAJ inne Ścieżki czasu

Tutaj skan artykułu

 

 Klementyna ze Sławińskich Homolacsowa była piękna i młoda, a jej mąż dobry i bardzo zajęty sprawami biznesowymi. W dodatku miał słabe zdrowie… W 1830 roku sterany życiem 51-letni Emmanuel Homolacs opuścił ten padół, a jego 21-letnia żona została właścicielką huty i wielkiego latyfundium, obejmującego grunty w Tatrach oraz wsiach Waksmund, Ostrowsko, Gronków, Dębno, Białka, Groń, Leśnica, Bukowina, Brzegi, Zakopane, Zubsuche, Bystre, Międzyczerwienne i Maruszyna. W rządzeniu pomagał jej bratanek zmarłego męża – Edward Homolacs, od dawna już podkochujący się w młodszej o rok ciotce.

Ale Klementyna była patriotką, a w Polsce trwały walki Powstania Listopadowego. Więc awanse Edwarda zostały wstrzymane żądaniem, by najpierw wykazał się dzielnością i gotowością do służby dla ojczyzny swej ukochanej (Homolacs, urodzony na Morawach, wywodził się z mocno zniemczonej rodziny węgierskiej). 22-letni konkurent poszedł więc do Powstania, zabierając z sobą grupę zakopiańskich górali, walczył w korpusie generała Ramorino, został odznaczony za odwagę, a po upadku Powstania powrócił bez szwanku do Kuźnic i otrzymał obiecaną nagrodę… Mieli razem dwie córki i czterech synów. Dwóch z nich walczyło potem w Powstaniu Styczniowym…

Jeszcze jednym z efektów owego małżeństwa było… ufundowanie parafii w Zakopanem i wybudowanie kościoła przy ul. Kościeliskiej, co zresztą nie było sprawą łatwą – o czym, przy innej okazji.

Choć formalnie właścicielką dóbr kuźnickich była nadal Klementyna, to jednak właśnie Edward zarządzał tak nimi, jak i hutą i to jego zasługą jest doprowadzenie zakładu metalurgicznego do wysokiego poziomu. W szczytowym okresie (połowa XIX w.) produkowano tu ok. 500 t surówki oraz 700 t żelaza sztabowego i blachy walcowanej rocznie. Główny asortyment stanowiła galanteria żelazna: krzyże, kraty, figury i żeliwne garnki. W 1840 r. w Kuźnicach założono Fabrykę Maszyn Rolniczych (od 1860 r. „C.K. Uprzywilejowany Wyrób Żniwiarek w Zakopanem”), gdzie wykonywano pługi, siewniki, brony i właśnie żniwiarki.

Rudę wydobywano w kopalniach w Kopie Magury i Małej Kopie Królowej, w Dolinie Suchej Wody, Dolinie Małej Łąki, Mietusiej, Tomanowej i Kościeliskiej. Surowiec sprowadzano także ze Spisza i Orawy.

Największy rozwój Kuźnic przypadł na l. 1834-62, kiedy to dyrektorem był najpierw Niemiec Rudolf Elsner, a potem Polak Franciszek Mally. Resztę personelu stanowili przeważnie Polacy ze Śląska, także Niemcy i Czesi, robotnikami zaś byli głównie zakopiańscy górale. Zakłady zatrudniały wówczas 17 górników, blisko 70 hutników, 34 pracowników obsługi i tylko 8 osób administracji. W skład huty wchodził wielki piec z odlewnią i modelarnią, 4 fryszerki i młot do sztab lanych, poruszane energią potoku Bystra, walcownia, ślusarnia i drobniejsze warsztaty.

Teren Kuźnic niedawno przejęła dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego i zamierza im przywrócić dawną świetność. Zapewne już niebawem będzie można zwiedzać teren dawnego dworu, w kilku ocalałych budynkach z XIX wieku powstanie ekspozycja muzealna, a gmach dawnej dyrekcji huty (a potem Szkoły Pracy Domowej Kobiet i sanatorium młodzieżowego) zajmie dyrekcja TPN. Ale zapewne nadal najbardziej interesującym zabytkiem kuźnickiej przeszłości pozostanie otoczony metalowym ogrodzeniem skromny żelazny krzyż, opatrzony napisem „Oycze! w ręce twe polecam ducha mojego” i datą „1839”.

Jest to po Kaplicy Gąsieniców najstarszy zachowany w pierwotnej funkcji zabytek Zakopanego. Wykonany z kuźnickiego żelaza, krzyż został wystawiony przez Edwarda Homolacsa dla upamiętnienia faktu, iż w czasie gdy właściciel Kuźnic wracał z Wiednia z wystawy wyrobów hutniczych, został na terenie Słowacji napadnięty przez zbójców i jeden z jego sług zasłonił go własnym ciałem, ratując mu życie. Homolacs ocalał, zbójcy uciekli, ale ranny sługa zmarł i został pochowany koło Nitry. Jako wotum wdzięczności Homolacsowie wystawili na terenie dworskim krzyż, zaniedbując jednakże umieścić na nim nazwisko owego dzielnego sługi…

Zapewne nie zostanie zrekonstruowany dawny Zakład Wodoleczniczy lekarza kuźnickiej huty, dr. Ludwika Ganczarskiego, który traktował swoich pacjentów kąpielami żużlowymi i iglicowymi. Pierwsze zawierały wodę, podgrzewaną blokami żużla z Wielkiego Pieca, zawierającą związki siarki i żelaza, które miały pomagać w leczeniu płuc i anemii… Drugie oferowały kąpiele w wannach, wymoszczonych gałązkami świerkowymi. Wydzielały olejki eteryczne dobrze robiące na płuca i kłuły w różne miejsca, pobudzając krążenie. Podobno pomagało. Warto wspomnieć, że to właśnie Zakład Ganczarskiego był pierwszą w Zakopanem instytucją medyczną. Dziś w jego miejscu znajduje się plac przed dolną stacją kolei linowej na Kasprowy Wierch. Obok specjalna tablica upamiętnia miejsce, w którym stał wielki piec – serce kuźnickiej huty, która 120 lat temu przestała istnieć.

 

 

Nowy Targ-Kraków 11-07-2008

 

 

 

È Æ