Maciej Pinkwart
Tatrzańskie jaszczury
Latem 1893 roku wiedeńska gazeta „Neues Wiener Tagblatt” donosiła, że w Zakopanem wybuchł bunt gości. Zrewoltowani letnicy protestowali przeciwko brudowi i bałaganowi w uzdrowisku, złym warunkom sanitarnym, marnowaniu grosza publicznego i protekcjonizmowi w działaniu zupełnie nieporadnych władz gminy i stacji klimatycznej. Rolę języczka u wagi usiłowała odgrywać wychodząca wtedy „Gazeta Zakopiańska”, której redaktor, Stanisław Sebastian Będzikiewicz, organizował spotkania buntowników w Jaszczurówce, z dala od Krupówek i od… siedziby władz uzdrowiska. Nie bez wpływu na to był fakt, iż Jaszczurówka znajdowała się wówczas poza oficjalnym terenem Zakopanego - nie obejmowały jej przepisy Stacji Klimatycznej, nie była też w obrębie dóbr hrabiego Zamoyskiego - który protekcyjnie traktował nielubianego przez część gości bardzo wpływowego doktora Andrzeja Chramca. Przysiółek ten bowiem pozostawał w granicach „państwa Szaflary” należącego do rodziny Uznańskich, a obejmującego spore tereny na Podtatrzu i w Tatrach, od Doliny Pięciu Stawów Polskich do Giewontu.
Popularność Jaszczurówki wśród gości zakopiańskich datuje się od 1861 r., kiedy to istniejące u wylotu Doliny Olczyskiej ciepłe źródło obejrzał słynny lekarz Józef Dietl, promotor lecznictwa uzdrowiskowego w Galicji, zaś farmaceuta Adolf Aleksandrowicz „rozebrał” je chemicznie i obaj stwierdzili, że ma ono właściwości lecznicze. Górale znali je od pokoleń, bowiem tędy prowadził szlak pasterski na halę Olczyską i Kopieniec. Wokół cieplicy żyły przepiękne, czarno-pomarańczowe salamandry plamiste, nazywane przez górali „jaszczurami” - od czego poszła nazwa całej okolicy. Nota bene, identyczna sytuacja przyrodnicza jest w pobliżu Orawic w słowackich Tatrach Zachodnich, gdzie na stokach Osobitej jest ciepłe źródło i polana Jaszczurzyca, również słynne z powodu salamander. Właściciel dóbr szaflarskich Adam Uznański rok później wybudował tu pierwszy basenik kąpielowy, kilka domów dla gości i karczmę z wozownią. Niebawem w pobliżu wylotu Doliny Olczyskiej powstał spory Hotel Warszawski, wzniesiony w stylu tyrolskim.
Jednym z jego najważniejszych gości był 16-letni wówczas muzyk i taternik Mieczysław Karłowicz, który zamieszkał tu latem 1892 roku i właśnie w Jaszczurówce przygotowywał się do swego debiutu: uczył się wtedy grać na skrzypcach u Stanisława Barcewicza i po raz pierwszy publicznie wystąpił 24 sierpnia 1892 roku w zakopiańskim Dworcu Tatrzańskim. Z Jaszczurówki także wyruszał na opisywane w „Kurierze Zakopiańskim” wyprawy na Kominiarski Wierch i na Kościelec, który tak tragicznie zapisał się potem w jego życiorysie… Mieczysławowi przez część wakacji towarzyszył ojciec, Jan Karłowicz, także muzyk i etnolog. Rok później w tym samym hotelu zamieszkali we trójkę – Mieczysławowi tym razem towarzyszyli oboje rodzice – Irena i Jan Karłowiczowie.
W 1903 roku zmarł właściciel dóbr szaflarskich i wkrótce potem jeden z jego pięciu synów, Witold Uznański, zlecił Stanisławowi Witkiewiczowi wykonanie projektu kaplicy, która zgodnie z życzeniem zmarłego Adama Uznańskiego miała stanąć w Jaszczurówce. Budowa trwała do 1907 roku, a jej efektem stał się jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych Polski, stanowiący dziś jedną z wizytówek Zakopanego, a zarazem jeden z najlepiej rozpoznawalnych budynków, projektowanych przez Witkiewicza (zabawne: niektórzy znawcy stylu zakopiańskiego twierdzą, że Witkiewicz przy projektowaniu popełnił tyle odstępstw od „zasad”, które sam wypracował, iż kaplica w Jaszczurówce w ogóle nie może być zaliczana do… stylu witkiewiczowskiego).
Po latach inny budynek kościelny w Jaszczurówce również stał się sławny, choć nie ze swej architektury, lecz z powodu związków z papieżem Janem Pawłem II. W bliższym Zakopanemu osiedlu Jaszczurówka – Bory mieści się niewielki klasztor sióstr Urszulanek, gdzie często zatrzymywał się arcybiskup krakowski Karol Wojtyła. Tutaj miał swoją pracownię pisarską i bazę turystyczną, tutaj też… trzymał swoje narty. Dziś w dawnym pokoju zajmowanego przez późniejszego papieża jest niewielkie muzeum.
A gdzie się podziały salamandry? No cóż… Jeszcze przed II wojną światową dzierżawcy kąpieliska w Jaszczurówce, chcąc powiększyć wypływ ciepłej wody i tym samym zwiększyć atrakcyjność basenów, dowiercili się do… źródła zimnej wody, temperatura z plus 20 stopni obniżyła się do 15, a potem 12… Naturalnie, w porównaniu do potoków górskich, których woda ma zwykle koło plus 4 stopni, było to i tak sporo, ale atrakcyjność basenu znacznie spadła. Po przejęciu tego terenu przez Tatrzański Park Narodowy baseny coraz bardziej niszczały, aż wreszcie z początkiem XXI wieku wszystkie sztuczne urządzenia rozebrano, przywracając stan sprzed 1862 roku. Tylko ciepłoty sprzed półtora stulecia nie zdołano przywrócić.
Ale salamandry się specjalnie tym nie przejęły i, choć przetrzebione jak wszystko co, z wyjątkiem ludzi, żyje w Tatrach, szukają swoich przyjemności głównie nocą. Stąd widać je rzadko, zwłaszcza nad wodą. Bo choć uwielbiają wilgoć i ich larwy dojrzewają w potokach – to dorosłe osobniki unikają wody, bo… nie umieją pływać.
A ciepła woda popłynęła poza Tatry i dziś dodaje Podtatrzu atrakcyjności w rozmaitych kąpieliskach i aquaparkach. Na szczęście, tatrzańskie „jaszczury” pozostały przy swoich ciemnych i wilgotnych sprawkach.
Nowy Targ-Kraków 30-05-2008