Maciej Pinkwart

Odkrywanie Orawy

 

 TUTAJ inne Ścieżki czasu

Tutaj skan artykułu

 

 

Różne rzeczy oferują biura podróży gościom, przybywającym do Zakopanego, różne też oferty mają uatrakcyjnić pobyt pod Giewontem – jakby przypadkiem okazał się mało atrakcyjny z natury. Do tradycyjnego menu w postaci spacerów Krupówkami od pubu do restauracji i z powrotem, imprez regionalnych odbywających się przeważnie w pubach i restauracjach, piwa w namiocie i poza namiotem (także w pubach, restauracjach i wszędzie indziej), przejażdżek dorożkami i – co stanowi szczególniejszą atrakcję – miejscowymi busami, których gęsta sieć pozwala na zwiedzenie w ciągu jednego nawet weekendu wszystkich pubów i restauracji, oraz namiotów – dochodzą naturalnie atrakcje turystyczno-krajoznawcze. Prawdziwi turyści udają się w głąb Tatr: kolejką na Kasprowy, furką góralską do Morskiego Oka, dorożką do Doliny Kościeliskiej czy rowerem w Dolinę Chochołowską. Ambitniejsi podążą szlakiem piwno-janosikowym na Słowację.

I tylko naprawdę nieliczni odkryją dla siebie prawdziwą perłę tych okolic, jaką stanowi Orawski Park Etnograficzny w Zubrzycy Górnej.

Na Orawie w ogóle jest inaczej. Zabudowa rzadsza, góry – z wyjątkiem dominującej nad okolicą Babiej – niezbyt wysokie, sporo lasów, kwiatów, zieleni. Ludzie mili i dobrzy, od wieków funkcjonujący na pograniczu, a zatem otwarci na kontakty z innymi. Orawa to zwornik między Polską i – Słowacją (niegdyś – Węgrami), między Podhalem a Beskidem, między Małopolską a Śląskiem. A skansen w Zubrzycy jest unikatem w skali światowej, zarówno co do wartości etnograficznej, jak i programu muzealnego, a ponadto – jest efektem wyjątkowo dobrej woli kilku pokoleń właścicieli budynków, twórców muzeum i zarządców tego terenu.

Środkową część ukrytego wśród starych drzew terenu zajmuje wiejski dworek dawnego sołtysiego rodu Moniaków wraz z przyległymi zabudowaniami gospodarczymi. Na wyobraźnię działa szczególnie to, że tych kilka drewnianych, niewielkich (ze współczesnego punktu widzenia) chałup stoi w tym miejscu od przeszło 300 lat… Już w 1674 roku sołtys Zubrzycy Górnej, Mateusz Moniak, otrzymał szlachectwo i tutaj właśnie, w otoczeniu chłopskich sąsiadów jego ród żył i gospodarował niemal do dzisiaj. W latach 30-tych XX wieku zasłużony krakowski konserwator zabytków, Bogdan Treter, namówił ostatnich spadkobierców Moniaków – Joannę Wilczkową i jej brata Sandora Lattyaka (Łaciaka) do przekazania swojego majątku na rzecz skarbu państwa. W 1937 r. zapis taki został dokonany i własnością narodu stał liczący przeszło 4 hektary teren z dworem, zabudowaniami gospodarczymi i parkiem, z przepięknymi starymi drzewami. Do 1951 r. mieszkała tam jeszcze Joanna Wilczkowa, a po jej śmierci z inicjatywy kolejnego wojewódzkiego konserwatora zabytków, bardzo dla Podtatrza zasłużonej Hanny Pieńkowskiej – postanowiono stworzyć tu skansen budownictwa, życia i kultury orawskiej. Jedną ze współtwórczyń skansenu była zakopiańska etnografka Wanda Jostowa, a opiekę nad placówką sprawował m.in. dyrektor Muzeum Tatrzańskiego, Juliusz Zborowski. Dziś Orawski Park Etnograficzny stanowi samodzielne muzeum, świetnie kierowane przez Emilię Rutkowską.

Poza dworkiem Moniaków, w którym zachowano niemal całość dawnego wyposażenia wnętrza, szczególnie duże wrażenie robią zabudowania, mieszczące urządzenia techniczne, pozwalające mieszkańcom wsi na niemal zupełną samowystarczalność. To przede wszystkim warsztaty tkackie (od rafania lnu po wytwarzanie płótna), olejarnia, kuźnia, folusz i tartak, przemyślne sprzęty kuchenne, a także pasieka, ogrody, stajnie, wozownie…

Niby to wszystko jako-tako znamy, uczą z grubsza o tym w szkołach i teoretycznie związek między krową a kostką masła powinniśmy znać, ale nie każdy sobie go uświadamia. Interesujące są także różnice w obyczajach, a nawet w systemie budownictwa na Podhalu i na Orawie: w Zakopanem pokażą nam chałupę góralską, w której czarna izba jest z lewej strony od wejścia, biała z prawej, rozdzielone są zaś sienią, za którą może być komora – układ w sumie dość symetryczny. Tu, na Orawie, inaczej: sień z prawej strony domu, za nią izba czarna, a dalej, w amfiladzie – biała, za którą z tyłu usytuowany jest alkierz.

I słowa, i sprzęty, a przede wszystkim sposób życia tych, którzy jeszcze do niedawna korzystali na co dzień z zabudowań, dziś tworzących Orawski Park Etnograficzny niektórym spośród młodszych gości skansenu wydają się równie odległe, jak Biskupin. Stąd inicjatywa muzeum, które na życzenia (i za niewielką opłatą) prowadzi warsztaty tematyczne, podczas których młodzież sama może wcielić się w rolę dawnych (nie tak znowu bardzo dawnych!) Orawian, którzy nie mieli i-podów ani telefonów komórkowych, nie oglądali telewizji i nie robili zakupów w marketach…

No i jest w Orawskim Parku Etnograficznym rewelacyjna galeria Stanisława Wyrtla, mistrza niezwykłego, który starą ludową technikę malarstwa na szkle wykorzystuje do tworzenia przepięknych obrazów, łączących tradycję z nowoczesnością spod znaku Salwatora Dali, gdzie dzieła można kupić, a nawet – podczas zajęć praktycznych – nauczyć się, jak się maluje. Niestety, dostaje się tylko farby i szkło. Talent trzeba mieć własny.

 

Do Zubrzycy Górnej z Nowego Targu jest 40 kilometrów, z Zakopanego – 50 km (w obu wypadkach przez Czarny Dunajec i Jabłonkę). W niecałą godzinkę można znaleźć się w innym świecie, gdzie zachowały się podstawowe wartości – spokój, praca, piękno, przyroda. Naprawdę warto.

 

Nowy Targ-Kraków 23-05-2008

 

 

 

È Æ