Maciej Pinkwart

O Pacach i pałacach

 

 TUTAJ inne Ścieżki czasu

Tutaj skan artykułu

 

Przy uroczystych okazjach Nowy Targ chętnie podkreśla, że jest królewskim miastem, co zresztą odnosi się prawie wyłącznie do faktu lokacji dokonanej przez króla Kazimierza Wielkiego, zresztą w niemal sto lat po faktycznym powstaniu osady, założonej prawdopodobnie przez cystersów na mocy przywileju Bolesława Wstydliwego. Królewskość Nowego Targu polegała także i na tym, że mieściła się tu ekspozytura władzy państwowej, w postaci urzędu starościńskiego. Naturalnie, prócz niej funkcjonowała tu władza samorządowa – wójt, rajcowie i ławnicy. Dla tropicieli dziadków w Wermachcie warto przypomnieć, że pierwszymi wójtami, sprawującymi swój urząd dziedzicznie, byli osadnicy niemieckiego pochodzenia z rodziny Dietricha (protoplasta wszakże nazywany był „Szyja”), a samo miasto powstało na prawie niemieckim (a nawet teutońskim…) magdeburskim. Co, oczywiście, w połowie XIV wieku było w Polsce zasadą. Władza lokalna z władzą starościńską darły od początku koty do momentu, kiedy wójt Mikołaj w 1424 roku sprzedał część wójtostwa staroście nowotarskiemu Ratułdowi, a ostatecznie urząd samorządowy sto lat późnej przejął starosta Jan Pieniążek. Od tamtej pory aż do końca Pierwszej Rzeczpospolitej starostwo nowotarskie było najwyższą władzą lokalną. A przy tym niezłą synekurą – królowie osadzali na tym urzędzie swoich popleczników, osoby, którym byli coś winni czy po prostu krewniaków. Starosta sprawował zarazem urząd wójta, zaś do spraw miejskich powoływano ośmioosobową radę miejską, spośród której wybierano burmistrza (zdaje się, na zaledwie roczną kadencję…). Starostowie owi przeważnie mało interesowali się miastem i okolicą, zdzierali i oszukiwali, tak króla jak i mieszczan, a w dodatku wymuszali na nowotarżanach odrobek przy utrzymaniu swojej pierwszej siedziby – w zameczku szaflarskim.

Gdy ten w XVI wieku popadł w ruinę – zaistniała potrzeba stworzenia dla starostwa nowego pomieszczenia. Dwór (może słowo trochę na wyrost) pobudowano więc prawdopodobnie w XVII wieku, w samym mieście – choć poza obrębem centrum. Mieścił się na skarpie Czarnego Dunajca, na zachód od kościoła Św. Katarzyny – mniej więcej w tym miejscu, gdzie dziś znajduje się lodowisko „Podhala”. Prowadząca tam od Rynku dzisiejsza ulica „Szkolna”, w XVII wieku nazywała się „Ku Dworowi”.

Pożar z początku XVII wieku zniszczył miasto, spłonął też dwór starościński, ale odbudowano go przed 1636 rokiem. Po kolejnych zniszczeniach stale go powiększano tak, że w II połowie XVIII wieku już nazywano go „pałacem”… Początkowo był to dość skromny budynek, jak prawie wszystkie w Nowym Targu – drewniany, mający zaledwie kilka izb, kuchnię i kilka zabudowań gospodarczych. Potem odbudowano go jako piętrowy, posadowiono na kamienno ceglanych fundamentach, od miasta oddzielała go brama wjazdowa, do kościoła św. Katarzyny prowadziła osobna furtka, podobnie jak do romantycznego ogrodu nad rzeką. Podwórze wyłożone było drewnianymi belkami. Od strony ulicy prowadzącej z rynku był spory plac, który niekiedy wykorzystywano do targów – zapewne wówczas gdy trwał remont Rynku po kolejnych pożarach. Jeden z nich – w 1784 -roku strawił i dwór starościński. Austriacka kamera nowotarska, które po rozbiorach przejęła administrację tego terenu, musiała szukać sobie innego pomieszczenia.

Podobnie burzliwe dzieje – ale z happy endem – miał nowotarski Ratusz. Istniał już w początkach XVI wieku i był siedzibą władz miejskich, znajdował się tam także sąd wraz z więzieniem (karcer dla groźniejszych bandytów był w piwnicy) – a także, zapewne dla równowagi – piwiarnia i szynk. Drewniana konstrukcja i usytuowanie w rynku, często podlegającym pożarom powodowało, że co kilkadziesiąt lat płonął i stawiano go niemal od nowa. Pod koniec XVIII wieku miał może najciekawszy wygląd - był drewniany, kryty gontem, otoczony drewnianymi podcieniami, prawdopodobnie z wieżą, Obecny, murowany, pseudoklasycystyczny gmach ratusza, piętrowy i częściowo podpiwniczony, pochodzi z lat 80-tych XIX wieku, jest ozdobiony wieżą z przeszkloną latarnią, nakrytą hełmem z iglicą, co nadaje mu wygląd skromnego pałacyku.

Dziś relacje między starostwem a władzami miejskimi układają się inaczej, zresztą oba te ciała mają charakter samorządowy. To znaczy, same się rządzą według własnych systemów. Ich siedziby zdecydowanie nie mają już charakteru reprezentacyjnego. A już na pewno nie wyglądają jak pałace… Władze miasta usytuowały się w centrum, niemal naprzeciw miejsca, gdzie był dwór starościński. Władze starostwa zajmują budynek  wzniesiony z początkiem lat 70. w stylu „wczesny Gierek”, użytkowany w czasach komuny przez PZPR. A w Ratuszu znalazło siedzibę muzeum podhalańskie i Urząd Stanu Cywilnego. Szkoda, że tak reprezentacyjne miejsce – poza sporadycznie organizowanymi tam imprezami - nie służy reprezentacji królewskiego miasta, którego władze mają tak brzydkie siedziby. Czyżby wszystko to działo się w myśl zasady – wart pałac Paca, a Pac – pałaca?

 

 

 

 

È Æ