Maciej Pinkwart
Zakopiańskie fascynacje Sienkiewicza
Miał 30 lat, kiedy wyjechał do Ameryki, szukać miejsca na farmę artystyczną dla bliskiej mu bardzo Heleny Modrzejewskiej. Był już dość popularnym felietonistą, a listy, nadsyłane do „Gazety Polskiej” z Ameryki, ugruntowały jego sławę. Ale choć podróże i przygody były jego drugą naturą – nie zdecydował się ani na życia trampa, ani farmera. Pewno jedną z przyczyn był konflikt między nim a mężem aktorki – zazdrosnym nie tylko o żonę, ale i o talent literacki przyjaciela domu. Henryk Sienkiewicz doczekał amerykańskiego debiutu Modrzejewskiej w San Francisco, opisał go entuzjastycznie dla polskich czytelników – i wrócił do Europy w 1878 r., by przez rok mieszkać w Paryżu. W 1883 roku w warszawskim „Słowie” i krakowskim „Czasie” zaczęła się ukazywać w odcinkach powieść „Ogniem i mieczem”, gdzie w rysach postaci Heleny Kurcewiczówny czytelnicy z łatwością odnaleźli wspomnienie o Helenie Modrzejewskiej…
Z Modrzejewską nie wyszło. Po latach znów ruszył jej tropem. Miał 40 lat, kiedy – już znany i sławny – po raz pierwszy przejechał do Zakopanego, znanego mu wcześniej z pewnością także z opowiadań wielkiej aktorki. Ciekawy świata pisarz, bywalec miejscowości uzdrowiskowych we Włoszech, nie mógł ominąć w swych inspirujących podróżach coraz modniejszego uzdrowiska – można tylko dziwić się, że trafił tu tak późno. Bowiem w galicyjskich kurortach bywał od wielu lat – pierwszy raz w Szczawnicy, w 1868 r., gdy był 22-letnim studentem wydziału historyczno-filozoficznego, dorabiającym jako guwerner księcia Pawła Woronieckiego. I to właśnie z rodziną Woronieckich trafił w Pieniny. Ponownie był tam w 1879 roku, kiedy to odwiedził również Krynicę, i w obu tych miejscowościach spotykał się z czytelnikami na odczytach. O Tatrach i tatrzańskich góralach musiał wiedzieć niemało zanim osobiście pojawił się pod Giewontem, bowiem w pisanym od 1884 r. „Potopie” umieścił słynną scenę wyratowania Jana Kazimierza przez górali, którzy wracającego do kraju króla obronili przed atakiem Szwedów.
I wreszcie w 1886 r. zawitał do prywatnego domu zakopiańskiego proboszcza Józefa Stolarczyka i tam, przy ul. Nowotarskiej (a nie, jak się czasem błędnie podaje, na plebanii przy Kościeliskiej), zamieszkał przez czerwiec i lipiec, zajmując się głównie kończeniem powieści „Potop”. Dziś na domu tym znajduje się tablica pamiątkowa.
To był dobry rok dla – współcześnie mówiąc - promocji Zakopanego. Wtedy to po raz pierwszy przyjechał pod Tatry Stanisław Witkiewicz i szkicem „Tatry w śniegu” pokazał Polakom piękno gór i niezwykłość sztuki podhalańskiej. Znał się z Sienkiewiczem już przeszło 10 lat i może razem planowali ten wypad. Możliwe, że inicjatorką zakopiańskiej podróży jednego i drugiego była Maria Dembowka, która jeszcze jako Sobotkiewiczówna przyjaźniła się z pierwszą żoną Sienkiewicza, a już niedługo potem stała się muzą Witkiewicza. W 1886 r. zamieszkała w Zakopanem na stałe z mężem, Bronisławem Dembowskim i w tym samym roku ci niestrudzeni badacze i propagatorzy kultury góralskiej zaczęli organizować pierwsze występy muzyków i tancerzy zakopiańskich, co umożliwiało zapoznawanie z folklorem gości zakopiańskich. Być może wtedy też i Sienkiewicz rozsmakował się w tej oryginalnej sztuce – w każdy razie podobało mu się tu tak bardzo, że po miesięcznej przerwie, kiedy to w sierpniu 1886 r. przebywał w podwiedeńskim uzdrowisku Kaltenlautgeben we wrześniu tego samego roku powrócił do Zakopanego, tym razem z małymi dziećmi: niespełna rok wcześniej zmarła na gruźlicę jego młoda żona, Maria z Szetkiewiczów i pisarz obawiał się, czy choroba nie zagrozi małemu Heniowi i Jadwidze.
Miejscem, z którym w Zakopanem był Sienkiewicz związany przez najbliższe lata, był nieistniejący już dziś dom „Chata” przy dzisiejszej ulicy Zamoyskiego (obecnie stoi tam dom nr 30 B), gdzie zamieszkali Dembowscy i gdzie koncentrowało się życie towarzyskie i naukowe Zakopanego końca XIX w. Nieopodal mieszkał doktor Tytus Chałubiński, częstym gościem bywał Stanisław Witkiewicz (wkrótce jego jedyny syn, Stanisław Ignacy, stanie się towarzyszem zabaw dzieci Sienkiewicza), niezwykłą atmosferę „Chaty” opisywał w „Nietocie” Tadeusz Miciński, często przychodził tu Jan Krzeptowski Sabała i budowniczy domu, ulubiony przewodnik Chałubińskiego Wojciech Roj.
I to zapewne dzięki temu towarzystwu Henryk Sienkiewicz korzystał w pełni ze wszystkich atrakcji Zakopanego, zachwycił się oczywiście także Tatrami. Ponownie przyjechał pod Giewont w lutym 1888 r., zamieszkał w „Chacie” i podziwiał uroki i spokój zimowego Zakopanego. Odwiedzał proboszcza Stolarczyka, spotykał się ze słynnym skrzypkiem Bartusiem Obrochtą, no i oczywiście pracował – pisząc kolejne odcinki powieści „Pan Wołodyjowski”, publikowanej od 1887 r. w warszawskim „Słowie”, krakowskim „Czasie” i „Dzienniku Poznańskim”.
Szczególnie ważny dla relacji Sienkiewicza z Zakopanem okazał się rok 1889, kiedy to pojawił się tu już w styczniu i pozostał do połowy lutego, biorąc w tym czasie udział w (nieudanym….) polowaniu na niedźwiedzia w okolicach orawskiego Zuberca i pracując nad esejem „O powieści historycznej”. Powrócił w czerwcu, pozostał do lipca i po krótkiej nieobecności pojawił się ponownie na miesiąc w połowie września, by pisać powieść „Bez dogmatu”, którą kończył od 12 grudnia 1889 r. znów w Zakopanem. W czasie jednej z czerwcowych wycieczek tatrzańskich nad Czarnym Stawem Gąsienicowym Sabała opowiedział mu słynną „Bajkę o śmierci”, którą po raz pierwszy opublikował krakowski „Czas” w dniu 27 lipca 1889, a która potem przez lata wchodziła w skład czytanek szkolnych i była zapewne pierwszym kontaktem wielu polskich dzieci z gwarą góralską.
Nowy Targ-Kraków 18-12-2009