Maciej Pinkwart

Cień Paryskiego

 

 TUTAJ inne Ścieżki czasu

Tutaj skan artykułu

 

Po dłuższej nieobecności w Zakopanem, zaszedłem na Pęksowy Brzyzek, żeby zobaczyć tablicę, upamiętniającą Mieczysława Karłowicza w 100-lecie jego śmierci. Kilka kroków obok niej jest grób Zofii i Witolda Paryskich, ładnie urządzony przez Tatrzański Park Narodowy i w dniu, kiedy tam byłem – ozdobiony skromnym bukietem kwiatów. Niespełna miesiąc temu niemal niezauważona minęła setna rocznica urodzin autora „Encyklopedii Tatrzańskiej” i wielotomowego przewodnika taternickiego… Witold Henryk Paryski to nie jest z pewnością bohater naszych czasów – jego życiorys i poglądy nie mieszczą się w bogoojczyźnianej konwencji współczesnych ideałów przeszłości. A i dzisiejsze środowisko turystyczne powoli zapomina o człowieku, którego jeszcze kilkanaście lat temu bez mrugnięcia okiem wszyscy nazwali „mistrzem”.

Poznaliśmy się dość nietypowo, jak na jego zainteresowania i tryb życia, bo na premierze spektaklu kabaretowego, w zakopiańskim Teatrzyku Piosenki „Scherzo”. Oczywiście, trafił tam wyciągnięty przez swoją żonę – wielką miłośniczkę muzyki i literatury. Po kilku latach moje wizyty w domu Paryskich na Kozińcu stały się tak częste, że traktowałem je niemal jak obowiązkowe zajęcia szkoleniowe. Ten kurs trwał ćwierć wieku. Dość czasu, by nieźle poznać człowieka z niebanalnym życiorysem, wielkim dorobkiem twórczym i niezwykle rozległą wiedzą.

Urodził się 10 września 1909 r. w amerykańskim Pittsburghu, w rodzinie polskich imigrantów. Po drugiej stronie Atlantyku rozpoczął edukację, ale kontynuował ją już w Zakopanem, gdzie wraz z rodziną przyjechał w 1922 r. Chodził do zakopiańskiego gimnazjum (maturę zdał w 1928), gdzie polonistą był jeden z najwybitniejszych taterników tamtych czasów – dr Mieczysław Świerz i to dzięki panującej w szkole atmosferze uwielbienia dla Tatr zaczął uprawiać turystykę i od 1925 r. – taternictwo. Wspinał się w towarzystwie najlepszych - Stanisława Motyki, Jana Sawickiego, Jana Gnojka, Ruth Hale, Tadeusza Orłowskiego, Tadeusza Pawłowskiego, Wiesława Stanisławskiego, Wawrzyńca Żuławskiego, ale nie stronił też od wypraw z nowicjuszami czy tras samotnych. W 1930 roku, na ścieżce turystycznej z Morskiego Oka na Rysy poznał starszą o osiem lat botaniczkę - Zofię Radwańską, żonę przyrodnika Witolda Kuleszy, która pasjonowała się taternictwem od 1923 r. Niebawem i ona dołączyła do grona uczestników wspólnych wypraw. Po śmierci pierwszego męża, w 1940 roku Zofia wyszła za mąż za Paryskiego i od tamtej pory dzielili wspólne życie, taternictwo i pracę literacką.

Ale zawodowo zajmowali się początkowo zupełnie różnymi sprawami. Ona ukończyła botanikę i geografię na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1933 r. uzyskała tamże doktorat. On studiował na wydziale lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale dyplomu nie uzyskał – wciągnęły go Tatry i pasja naukowego poznawania ich historii, geografii, toponomastyki, a niemniej – etnografii okolic podgórskich i biografistyki osób z Tatrami związanych. W latach 30-tych dokonał wielu pierwszych wejść w Tatrach, ale wspinał się także w terenach dość od nich odległych – w latach 1936-37 uczestniczył w drugiej polskiej wyprawie w Andy, gdzie ustanowił ówczesny polski rekord samotnego wejścia (pd. szczyt masywu Nevado Tres Cruces - 6630 m n.p.m.), a w latach 1938-39 – w wyprawie w góry Ameryki Środkowej. Andy zresztą były jego drugą, nieco skrywaną pasją – tuż przed wojną rozpoczął pracę nad monografią andynistyki, ale gotowe do druku dzieło nie zdążyło się ukazać, potem Paryski jeszcze kilkakrotnie wracał do tego tematu, miał nawet szwajcarskiego współautora, który miał pracę zaktualizować, ale skończyło się na planach – i zbeletryzowanej opowieści książkowej „W górach Atacamy”, wydanej dopiero w 1957 r.

Miał 19 lat, kiedy został ratownikiem TOPR, potem związał się z ratownictwem na dłużej, pełniąc w nim m.in. funkcję lekarza oraz kierownika. W 1933 r. założył i prowadził pismo taternickie „Krzesanica”, ale z braku funduszy ambitne zamierzenie upadło. W 1937 r. po raz pierwszy wszedł w skład komisji egzaminującej kandydatów na przewodników tatrzańskich (choć sam przewodnikiem został dopiero w 1948 r.) i przez kilkadziesiąt lat był postrachem młodych adeptów. To chyba on wprowadził zasadę sprawdzania wiedzy topograficznej przewodników na podstawie zdjęć fotograficznych, na których nie tylko rozpoznawano poszczególne szczyty i przełęcze, ale także określano miejsce, skąd zdjęcie zostało zrobione…

Do wybuchu II wojny światowej był obywatelem amerykańskim – nie miał nigdy czasu, żeby załatwić formalności paszportowe. W czasie okupacji niemieckiej, po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny, Witold H. Paryski został aresztowany i osadzony najpierw w „Palace”, potem w krakowskim więzieniu na Montelupich, a następnie był internowany w Bawarii, w obozach w Tittmoning i Laufen. Obywatelem polskim został dopiero po wyzwoleniu. Wtedy też rozpoczął na większą skalę pracę naukową i publicystyczno-literacką, samodzielnie i wspólnie z żoną. Mieszkał w rozmaitych miejscach Zakopanego – m.in. w willi „Floryda”, gdzie jego matka, Marta Paryska, prowadziła pensjonat, w domu Tytusa Chałubińskiego i od 1951 r. w willi „Śmigło” na Antałówce, gdzie Zofia Radwańska-Paryska była kierownikiem Stacji Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk. Po jej przejściu na emeryturę Paryscy przenieśli się do willi „Pod Jasionami”, dawnej stróżówki „Domu pod Jedlami” na Kozińcu, wynajętej od rodziny Pawlikowskich. Tam znalazła siedzibę największa prywatna biblioteka w Zakopanem, gigantyczne archiwum i… siedem kotów Zofii Paryskiej.

  

TUTAJ poprawki Patryka Stawiszyńskiego

  

Nowy Targ-Kraków 2-10-2009

 

 

 

È Æ