Maciej Pinkwart

Finis Poloniae!

 

 TUTAJ inne Ścieżki czasu

Tutaj skan artykułu

 

 

Koniec Polski… Tak rzekomo miał zakrzyknąć Tadeusz Kościuszko raniony przez Rosjan na polu bitwy pod Maciejowicami. Ani nie było to na polu bitwy, ani nie ranili go Rosjanie, ani też niczego nie zakrzyknął. W zdaniu tym prawdziwe jest tylko nazwisko naczelnika i miejsce bitwy. Kościuszko z Maciejowic z kilkoma współtowarzyszami właśnie uciekał, gdy koło folwarku Krępa potknął się jego koń, naczelnik wyleciał z siodła, legł na ziemi i wtedy dostrzegł Kozaków, którzy gonili go, by go obrabować. Kościuszko niczego nie krzyczał, tylko wsadził krucicę w usta i pociągnął za spust nie chcąc, by go wzięto żywcem. Ale proch zamókł i broń nie wypaliła, kozacy dźgnęli go spisami i ograbili z płaszcza, munduru, nawet butów. Wtedy nadjechał Fiedor Łysenko, młodszy oficer charkowskiego pułku jazdy i ciął bezbronnego, leżącego bez dystynkcji Kościuszkę pałaszem przez głowę, ani wiedząc z kim ma do czynienia, ot tak, z ochoty do zabicia kogokolwiek. Kościuszko stracił przytomność, uratował mu życie rosyjski chirurg, do którego zanieśli go Kozacy. Co potem robił, jak się zachowywał w niewoli i potem nie należy już do tej sprawy, zajmie się tym zapewne już niedługo IPN. A ów kabotyński okrzyk wcisnęli mu w usta niemieccy dziennikarze i propagowali te rzekomo prorocze słowa w prasie berlińskiej, śląskiej i południowo-pruskiej, skąd dotarły do polskich historiografów i stały się jednym z elementów mozaiki, z której składano postać naczelnika w sukmanie.

Drukarnię „Polonia” w Zakopanem założył w 1912 roku Jan Trybuła, lokując ją początkowo w nieistniejącym dziś domu Hermana Kolbera przy Nowotarskiej, tam, gdzie dziś znajdują się stragany targowe. Drukowano w niej wszelkiego rodzaju druki akcydensowe, a przede wszystkim liczne lokalne czasopisma, m.in. „Zakopane” Józefa Żychonia (1913-14), „Prace Narodową” Kazimierza Przerwy-Tetmajera (1915), „Eugenikę” Tadeusza Mischke (1918-20), „Echo Tatrzańskie” Józefa Diehla (1919), „Gazetę Zakopiańską” Mieczysława Sedzimira i Karola Stryjeńskiego (1921-23), „Głos Zakopiański” Maksymiliana Skibińskiego (1923) i „Górala” Karola Kwaśniewskiego i Medarda Kozłowskiego (1925-27). Ponieważ drukarski biznes świetnie prosperował, w 1928 r. Jan Trybuła wybudował przy ówczesnym Rynku (dziś Plac Niepodległości, róg Grunwaldzkiej) budynek specjalnie przeznaczony na drukarnię, o wzmocnionych fundamentach i ścianach.

Pierwotnie w drukarni zainstalowano maszynę płaską marki „augsburg” o napędzie ręcznym, „amerykankę” - tygiel o napędzie nożnym i „Bostonkę” A-5 do akcydensów w małych formatach. Po przeniesieniu drukarni do nowego budynku park maszynowy unowocześniono i wprowadzono napęd elektryczny. Poza akcydensami i czasopismami w „Polonii” drukowano także wydawnictwa książkowe (składem ręcznym, bo nie było linotypu), m.in. przewodniki tatrzańskie Mieczysława Świerza i Tadeusza Zwolińskiego, wydawnictwa fachowe Instytutu Badawczego Rolnictwa, prace z dziedziny ekonomii, radiotechniki i muzyki (w tym sztychowane nuty) oraz publikacje w języku esperanto, którego gorącą propagatorką była kierująca drukarnią od 1934 r. wdowa po założycielu – Zofia z Kronenbergów Trybułowa.

W okresie okupacji firma działała nadal pod nazwą „Polonia” i mimo że okupanci określili ją jako mienie do objęcia przez Niemców - uniknęła zarówno zniszczenia, jak i przejęcia przez obcych użytkowników. Co więcej – dzięki działającemu w konspiracji synowi właściciela – Janowi Trybule juniorowi – do rąk Juliusza Zborowskiego trafiały nielegalne kopie wszystkich druków niemieckich, tam wykonywanych, co posłużyło dyrektorowi Muzeum Tatrzańskiego do stworzenia bezcennego archiwum działalności okupanta w Zakopanem. Po wojnie drukarnia podjęła działalność pod zarządem Jana Trybuły juniora, wykonując druk m.in. „Taternika” (do 1950), a także w 1945 codziennego „Biuletynu Zakopiańskiego”, wydawanego przez tutejszy Związek Zawodowy Dziennikarzy, pod kierunkiem Eugeniusza Żytomierskiego.

 W 1950 r., została bezprawnie upaństwowiona na podstawie dekretu o nacjonalizacji, i podlegała początkowo Centralnemu Zarządowi Drukarń, a potem Zakładom Przemysłu Terenowego w Tarnowie. Do 1992 r. drukarnia w dawnym lokalu działała jako filia Zakładów Graficznych w Tarnowie, będących oddziałem krakowskiej Drukarni Narodowej. Dopiero wtedy zlikwidowano nazwę drukarni. Jej kierownikami po wojnie byli Władysław Mazur (1950-76), Barbara Adamek (1977-1981) i Anna Wilk (1981-91). Głównym zakresem jej produkcji były druki akcydensowe. W 1990 r. rozpoczęła się procedura reprywatyzacyjna „Polonii”, zakończona sukcesem – i likwidacją drukarni.

Potem w „Polonii” mieściły się rozmaite przedsiębiorstwa, m.in. sklep meblowy i spożywczy, galeria sztuki, przez kilka miesięcy miał tu siedzibę efemeryczny miesięcznik „Halo Zakopane”, na koniec parter budynku powrócił do dawnej funkcji, gdy mieścił się tu zakład poligraficzny firmy „Fisman”.

A teraz, gdy codziennie mijam ten dom w drodze do pracy, widzę jak „Polonia” się kończy. Pamięć o dobrych, szlachetnych i odważnych właścicielach drukarni zanika z roku na rok, wraz z osobami, którzy ich jeszcze pamiętają. O tym, że drukowano tu kiedyś książki i czasopisma wiedzą już tylko nieliczni. Niebawem zapewne stanie w tym miejscu następny blok deweloperski i tak kolejny element zakopiańskiej historii do historii właśnie odejdzie.

Finis Poloniae… Wszystko się pomału traci, pewno i my będziemy musieli wnet powiedzieć adieu. Bowiem każda rzecz ma swój czas, swój początek i koniec.

A koło?

 

 

Nowy Targ-Kraków 27-03-2009

 

 

 

È Æ